Ha i mamy drugi rozdział. Powiem wam, że nie wiem kompletnie kiedy dodawać więc swoje propozycje proszę wpisać w komentarzu:) I dziękuje za miłe słowa i cieszę się, że lubicie Alvaro, Adriane i Roberta:) Mam nadzieję, że ich historia wam przypadnie do gustu. A teraz uciekam do pisania 7:)
xxx
Alvaro
Dzisiaj był dla mnie ważny dzień, a
mianowicie do Barcelony miała przylecieć moja dziewczyna i to
jeszcze na kilka dni więc mieszkanie było wysprzątane, lodówka
pełna i tylko musiałem ją odebrać z lotniska. Dlatego po treningu
od razu zadowolony pojechałem do Girony i miałem nadzieję, że się
nie spóźnię bo jednak nie chciałem od razu na wstępie dostać od
niej bury, a akurat była do tego zdolna i to bardzo. Na dodatek
miałem nadzieję, że pójdzie ze mną na skromną imprezę w gronie
przyjaciół bo sam chciałbym, aby poznała właśnie moją paczkę
„normalnych” przyjaciół. Kiedy zobaczyłem ją z walizką to od
razu się do niej uśmiechnąłem i przywitałem buziakiem. Nie da
się ukryć, że stęskniłem się za nią i miałem nadzieję, że
uda nam się wykorzystać ten czas jak najlepiej.
- Matko jaka ta podróż była nużąca. Nawet sobie nie wyobrażasz, siedziałam koło jakiegoś wrzeszczącego bachora.
- No to nie za ciekawie. Ale zaraz będziemy w aucie, później do mnie i wieczorem na imprezkę?
- Zapraszam do jakiegoś nowego klubu?
- Raczej coś bardziej spokojnego i kameralnego. Chciałbym, abyś poznała dzisiaj moich przyjaciół, którzy sami chcą cię bardzo poznać.
- Kochanie nie mam sił na takie spotkania, nie dzisiaj.
- To kiedy? Mówisz to za każdym razem jak tu jesteś. Ale do twoich przyjaciół latamy jakby się paliło.
- Oj Alvaro, nie bądź babą. - zaśmiała się i wsiadła do auta więc sam zapakowałem jej walizkę i wsiadłem po stronie kierowcy
- Nie jestem babą, ale nie lubię cię ukrywać przed nimi. Zresztą i tak muszę się ukrywać.
- No słyszałam, a raczej czytałam. Ale to dobrze przynajmniej o nas mówią.
- Nie chce tego.
- Nie chcesz ze mną być?
- Nie, nie o to mi chodziło. Lubię być z tobą w związku, ale to się robi już męczące. Nigdzie nie mogę wyjść bo zaraz się czegoś doszukują.
- Tak to już jest mój piłkarzu.
- No wiem. - westchnąłem i wjechałem na parking przed swoim blokiem
Oczywiście Mili wzięła prysznic a ja
przygotowałem dla niej sałatkę owocową bo sobie taką zażyczyła
i kiedy ona się cieszyła tym co miała w misce ja korzystając z
okazji szybko pisałem na wiadomości, które słali mi panowie. Nie
mogli się już doczekać, a ja nie wiedziałem kompletnie jak mam
namówić własną dziewczynę do tego, aby ze mną poszła. Tyle
tylko, że ona sama pisała jakieś wiadomości i krzyknęła, że
jest dzisiaj impreza z jej koleżankami w najmodniejszym klubie i się
wybieramy. Od razu się skrzywiłem i powiedziałem, że najpierw
idziemy do moich przyjaciół, bo inaczej nigdzie się nie wybieram.
Marudziła i to bardzo, ale jednak się zgodziła i tak o to byliśmy
w drodze. Tyle tylko, że obstawiałem jakieś przyjęcie, a nie
miskę popcornu i towarzystwo w najbardziej luźnym wydaniu.
Dziewczyny były w najbardziej rozciągniętym dresie, a panowie no
cóż... nie posiadali żadnej koszulki, tylko chodzili w bokserkach.
Przywitałem się z nimi i zrobiłem miejsce swojej dziewczynie w
najmodniejszej sukience miejsce na kanapie. Od razu dostałem piwo i
tak samo Mili, chociaż ona za piwem nie przepadała. A mówiłem im
wcześniej co ona lubi, a czego nie. Na dodatek widziałem, że wcale
nie jest zadowolona, że tu siedzi i gdyby mogła to najszybciej jak
się da stąd uciekła.
- Ale co wy tacy dzisiaj na luzaka? - zapytałem
- Mamy w końcu wolne, nigdzie nie idziemy bo nam się nie chce. - zaśmiał się Adrian
- Myślałem, że wyskakujecie na jakąś imprezę.
- W środku tygodnia? - zapytała Adriana i podniosła brwi do góry czyli znowu palnąłem jakąś głupotę – W końcu niektórzy z nas tutaj ciężko pracują na uczelni więc nie mamy czasu na jakieś wypady.
- No dobrze, dobrze. - wycofałem się i byłem ciekaw, dlaczego od ostatniego czasu Adriana jest w stosunku do mnie taka cięta
- Ale misiu możemy już iść? Dziewczyny na nas czekają.
- Idziecie gdzieś? Myśleliśmy, że zostajecie. - zauważył Roberto
- Dostaliśmy zaproszenie na imprezę do jednego z klubów. Mili nie widziała już od dawna swoich przyjaciół. Ale jak chcecie możecie iść z nami.
- Jasne.
- Ale kochanie... loża jest już zapełniona. Nie będzie jak.
- No to miłej zabawy. - rzuciła Mel i się lekko skrzywiła
Oczywiście pożegnaliśmy się i jak
najszybciej ulotniliśmy. Już wiedziałem, że zapewne dziewczyny
nie polubiły mojej dziewczyny. Ale chociaż męska solidarność
była i Adrian z Roberto byli po mojej stronie. Na dodatek nie
bawiłem się dobrze w tym klubie, gdzie było pełno ludzi i pełno
dymu. Nigdy nie przepadałem za takim miejscem i miałem nadzieję,
że niebawem stąd wyjdziemy. Bo w tym momencie w sumie bym wolał
siedzieć na kanapie u swoich przyjaciół i połykać popcorn. Nawet
myślałem czy czasem się nie zerwać i do nich pojechać, ale z
drugiej strony wiedziałem, że nie będzie to dobrze wyglądać i
zapewne jutro bym się dowiedział jakiś plotek. A tego jak
najbardziej nie chciałem, w końcu nie chciałem nigdy być sławny.
Ale w tym momencie naprawdę chciałbym być gdzie indziej, zwłaszcza
że Mili mnie nie zauważała. Ale mężnie trwałem przy niej, aż
pojechaliśmy do mnie do mieszkania. Wykąpałem się i zmęczony
padłem na łóżko.
Roberto
Siedziałem z innymi przed Tv w salonie
i nie miałem ochoty na prawdę na nic. Studia dawały mi w kość,
ale nie mogłem zrezygnować bo wiedziałem, że tylko dzięki temu
coś osiągnę. Na dodatek miałem już po dziurki w nosie te
narzekanie dziewczyn na temat dziewczyny Alvaro. Nie wiem czy one
były zazdrosne czy co? Bo jak dla mnie była ładna i to bardzo, a
co za tym idzie była modelką. No może nie była zbyt rozgadana,
ale nie dziwie się. W końcu poznała nas po raz pierwszy i to
jeszcze w jak najbardziej luźnym wydaniu. Właśnie Adrian zwrócił
uwagę im kiedy usłyszałem swój telefon. Złapałem za niego i
odczytałem krótką wiadomość: "Jestem sama, wpadniesz?".
Od razu myślałem co mam zrobić. Nie widziałem się z Lizą już
tydzień. Właśnie Liza - moja przyjaciółka, a raczej to ja jestem
jej przyjacielem co wolę bardziej niż kochanek. Jest żoną
jakiegoś zapracowanego bankowca więc miała dużo czasu na to, aby
siedzieć sama w domu. Dlatego zawsze umawialiśmy się na jedno pod
jego nieobecność. Jak ją poznałem? Przez przypadek. Była
koleżanką mojej profesorki i tak o to się spotkaliśmy kiedy ja
prosiłem o ponowne zaliczenie kolokwium. Dzięki niej dostałem
kolejną szansę i zyskałem miłe wieczory i popołudnia. Ale teraz
musiałem jakoś wykombinować wyjście tak, aby moi przyjaciele nie
zadawali dużo pytań. Dlatego wstałem ze swojego miejsca i rzuciłem
szybko, że dostałem zaproszenie od kumpla z uczelni. Na szczęście
nikt ze mną nie studiował i nie wiedzieli za bardzo z kim trzymam,
dlatego tylko dziewczyny jęknęły. Ale poszedłem się ubrać i
gotowy wyleciałem z mieszkania, aby zdążyć na czas. Zapukałem do
znajomych drzwi i od razu zostałem przywitany przez Liz w samym
ręczniku. Uśmiechnąłem się zawadiacko i od razu wessałem się w
jej usta nie pozwalając jej dojść do słowa. Swoje kroki
skierowaliśmy w głąb mieszkania i prosto do sypialni gdzie od nowa
poznawaliśmy swoje ciała. Po wszystkim tylko leżałem na plecach
gdzie Liz leżąc na mnie paliła papierosa. Chciałem ją tego
oduczyć, ale taki już był jej rytuał.
- Słyszałam, że ostatnio znowu nie byłeś przygotowany na zajęcia i coraz bardziej sobie odpuszczasz.
- Kontrolujesz mnie? - zdziwiłem się
- Nie, ale widziałam twoją pracę. I mogę ci jedynie powiedzieć... - i się nade mną nachyliła od razu całując mnie po klatce piersiowej - Że następna praca będzie dotyczyła wszystkiego co dotyczy giełdy. I mam dla ciebie książkę z której pracę szybko napiszesz tak, aby wyjechać ze mną na weekend. - uśmiechnęła się
- Wiesz jakoś sobie poradzę sam.
- Ej, ej. Ja tylko chcę ci pomóc.
- Ale to ja studiuje.
- No ja wiem, ale nie pomyślałeś o tym, że chce to zrobić aby spędzić z tobą mile czas? - i całowała mnie teraz po szyi
- No wiem.
- Już się tak nie denerwuj skarbie.
- Po prostu nie lubię jak ktoś załatwia coś za mnie.
- Dobrze, dobrze. A teraz bądź już cicho.
I mnie pocałowała w taki o to sposób
zamykając mi usta i od nowa zaczęliśmy poznawać swoje ciała, aż
do wieczora kiedy to wywaliła mnie bo miał wracać mąż. Więc
wróciłem ze spuszczoną głową, z książką pod pachą do domu
gdzie od razu ją rzuciłem na szafkę i jakoś nie miałem zamiaru z
niej korzystać.
Od czego by tu zacząć? Może od tego, że przepraszam, że nie skomentowałam poprzednich rozdziałów. Szczerze powiem i pewnie cię tym nie zdziwię - nie lubię już dziewczyny Alvaro. Nie lubię dziewczyn, które zachowują się, jakby były najpiękniejsze na świecie, na dodatek umawiałyby się tylko ze swoimi przyjaciółmi, a przyjaciół swojego partnera mieli w dupie. Mam nadzieję, że Alvaro się ogarnie, bo szkoda go dla takiej panny, której widać, zależy tylko na sławie i lansowaniu się, co można było wyczytać z pierwszej rozmowy... A co do Roberto, to nie powiem, ciekawe ma życie i jest zamieszany w niełatwy układ z koleżanką pani profesor... Boję się tylko, co będzie, jak się wszystko wyda, a w takich romansach najczęściej bywa tak, że prędzej czy później, prawda wychodzi na jaw... A dziewczynom wcale się nie dziwię, że Mili nie polubiły, za to panom w ogóle jej zachowanie nie przeszkadzało, bo jest ładna... Faceci...
OdpowiedzUsuńTrzeba przyznać, że Roberto wplątał się w nieciekawy romans z Lizą. Szczególnie, że ona ma męża. Miejmy nadzieję, że nie wyniknie z tego nic co mogłoby chłopakowi zaszkodzić ;).
OdpowiedzUsuńA Alvaro biedny z tą swoją Mili. Straszna z niej 'księżniczka' (od siedmiu boleści xd)
Pozdrawiam!
[weitesten-sprung]
[skoki-zycia]
łooo, jakos ta dziewczyna Alvaro mnie przy pierwszym spotkaniu wkurzyła;/ taka lala...a Alvaro tez z klapkami na oczach;/ No i ta ,,przyjaciółka'' Roberto; przyjedź a później wypad...całokształt super;p
OdpowiedzUsuńOj co tu powiedzieć... Mili przypomina mi jakoś pustą lalę, która zapatrzona jest tylko w siebie. Alvaro powinien jak najszybciej zakonczyć ten związek, bo się w nim dusi. Roberto powinien zrobić podobnie, bo jego romans napewno źle się skończy
OdpowiedzUsuńsuper, ale za mało o Adi i Alvaro :( ;p heh dwie głupie pi**y ;p jedna z Alvaro a druga z Roberto :/ czekam na next <3
OdpowiedzUsuńOjej, ta dziewczyna Alvaro jak na pierwsze wrażenie zrobiła bardzo nędzne. Taka trochę egoistyczna, że nie liczy się z jego przyjaciółmi, tylko swoimi. No nie dobrze.
OdpowiedzUsuńPlus Roberto jako kochanek. Mrr. Podoba mi się ten motyw. <3
ciekawe ;p...
OdpowiedzUsuńNapisałaś, że nie wiesz kiedy masz dodawać? Moja odpowiedź brzmi... CODZIENNIE:D Czekam na kolejny odcinek:) Jak zwykle z niecierpliwością:) Pozdrawiam. Jastylla;]
OdpowiedzUsuń