Więc mamy nowy rozdział. Po poprzednim każdy chce aby Alvaro był z Adrianą ahaha ale przecież oni są przyjaciółmi:D Na dodatek wpadłam na pomysł na kolejne opowiadanie i nie daje mi ono spokoju i dlatego potrzebuje kogoś kto będzie mnie pilnował, abym skończyła to!:) A teraz zostawiam was z tym rozdziałem i do niedzieli, ale przed meczem Castilli bo później zejdę z nerwów :D
***
Adriana
Starałam się na jakiś czas wyłączyć,
wyciszyć. Dlatego skupiłam się na nauce, ale i tak mi to marnie
szło bo moje myśli w kółko chodziły wokół rozwodu. Nigdy nie
miałam z rodzicami bliskiego kontaktu, ale byli to w końcu moi
rodzice. Z tego wszystkiego nie zauważyłam, że siedzę wpatrując
się w jakiegoś chłopaka natarczywie, aż sam się do mnie
uśmiechnął więc lekko speszona spuściłam głowę. Jeszcze tego
mi brakowało, aby zrobić z siebie jakąś idiotkę. Dlatego
stwierdziłam, że i tak nie ma sensu przesiadywać aż tyle w tej
bibliotece i zaczęłam się pakować. Spojrzałam na zegarek i z
tego co widziałam to powinnam wrócić do domu akurat jak ktoś by
już był z czego się cieszyłam bo zapomniałam zabrać kluczy z
drugiej torebki. A jakoś mi się nie chciało czekać pod drzwiami.
Ruszyłam w stronę drzwi kiedy poczułam lekkie szarpnięcie więc
od razu się odwróciłam i zobaczyłam tego chłopaka w którego się
wpatrywałam.
- Zapomniałaś czegoś.
- Ja? - a on z uśmiechem podał mi zeszyt – Dzięki. - i sama go odwzajemniłam
- Daniel. - i wyciągnął w moim kierunku dłoń
- Adriana. - i ją uścisnęłam
- Miło mi poznać. I mam nadzieję, że zeszyt jest ważny? - a ja na niego spojrzałam
- W sumie to tak. Więc dziękuje jeszcze raz.
- Aj tam. Jedna kawa i po sprawie.
- Dobrze, ale nie mam obecnie czasu.
- To może podasz numer i się umówimy?
- Jak znajdę czas to wiem gdzie cię znaleźć. - uśmiechnęłam się i ruszyłam przed siebie
Teraz naprawdę brakowało mi tylko
jakiegoś napalonego chłopaczka, który chciał mnie wyciągnąć na
kawę. Westchnęłam jedynie i wsiadłam do autobusu. Jak zawsze
miałam w zwyczaju złapałam się za poręcz i stałam wpatrując
się w widok za oknem. Nigdy nie przepadałam za siedzeniem w
autobusach i zresztą wolałam nie zajmować starszym osobom.
Wysiadłam na swoim przystanku i powolnym krokiem szłam w stronę
mieszkania. Myślałam nad tym co mam zrobić i weszłam do
mieszkania gdzie o dziwo była cała czwórka jak nigdy i zabierali
się gdzieś. Bo Mel właśnie zakładała torebkę. Spojrzałam na
nich zdziwiona tak samo jak oni na mnie. Ale ściągnęłam buty
kiedy usłyszałam.
- Nie ściągaj! - odezwał się Roberto – Wychodzimy
- Ja nigdzie nie idę. - rzuciłam
- No jak to? Jak już wróciłaś to możesz z nami iść, co będziesz tak sama siedzieć? - zapytała Mel
- Odpocznę od was. - i poszłam do siebie do pokoju
Rzuciłam swoje rzeczy na krzesło i
szczerze to zrobiło mi się smutno, że nie dali mi znać wcześniej.
W końcu wystarczyło napisać mi esa a nie tak teraz wylatują bo
wróciłam wcześniej do domu. Ściągnęłam z siebie sukienkę
kiedy usłyszałam.
- Adri... - no tak wysłali Alvaro
- Czy ty debilu wiesz co to drzwi i pukanie?! - wydarłam się i od razu założyłam na siebie szlafrok
- P-przepraszam.
- Czego?
- Ale już mogę otworzyć oczy?
- Lepiej by było jakbyś wyszedł. Ale o co chodzi?
- Czemu nie chcesz iść z nami? - i w końcu otworzył swoje oczy do których zawsze wzdychały dziewczyny w szkole
- Bo mam coś innego w planach.
- Ciekawe co?
- Nauka? Porządki? A może mam randkę?
- Ty?
- A co jest w tym takiego dziwnego?!
- No nic, tylko to coś nowego. Ale ok jak nie chcesz iść z nami do wesołego miasteczka to nie.
- Miłej zabawy. - rzuciłam i się odwróciłam tyłem
Zostałam sama w mieszkaniu więc
przebrałam się w spodenki i koszulkę i po prostu słuchając
najspokojniejszej muzyki jaką miałam na swoim ipodzie zajęłam się
sprzątaniem własnego pokoju. Dosyć szybko mi to zleciało i
skomponowałam sobie strój na jutrzejszy dzień i z nudów usiadłam
na łóżku z laptopem na kolanach. Zalogowałam się na wszystkie
portale społecznościowe i oglądałam zdjęcia swoich przyjaciół,
którzy wrzucali jak najęci. Tylko westchnęłam i odpisywałam na
zaległe komentarze od znajomych i się wylogowałam. Nigdy nie byłam
zwolenniczką takich portali, ale za namową innych znajomych
założyłam. Sprawdziłam jeszcze e-mail, gdzie w większości to
były jakieś głupie reklamy i tak o to zostało mi jedynie
patrzenie się w monitor. Dlatego też włączyłam jakiś stary film
i spokojnie sobie oglądałam, aż poczułam znużenie i przymknęłam
oczy.
Adrian
Wróciliśmy z wesołego miasteczka z
reklamówką przysmaków i dlatego się rozkładali na kanapie a ja
korzystając z okazji poszedłem do Adriany sprawdzić co u niej. Ale
kiedy zobaczyłem jak smacznie spała z laptopem w nogach to jedynie
posprzątałem i przykryłem ją kocem, aby nie zmarzła. Na
szczęście się nie przebudziła więc tylko się uśmiechnąłem i
cicho wyszedłem z jej pokoju. Poszedłem do salonu gdzie od razu do
ręki dostałem piwo i usłyszałem Mel.
- A ta co robi?
- Śpi. Więc lepiej cicho bo naskoczy na nas jak na Alvaro. - zaśmiałem się
- No co? Nie moja wina, że akurat się przebierała.
- I nie nasza wina, że naprawdę nie wiesz co to drzwi i pukanie. - zaśmiał się Roberto i musiałem mu przyznać rację.
- Oj tam. - machnął ręką i zajął się jedzeniem swoich ukochanych żelków, ale jednak Melanie poszła do siebie spać więc zostaliśmy tylko we trójkę – Ej ale mogę się u was zatrzymać na noc?
- Jasne, ale nie idź do Adriany. - rzuciłem
- Wolę nie zostać zabity na kacu. - zaśmiał się – Zresztą zazdroszczę wam, że macie tu tak wesoło. Nie chce ktoś się do mnie wprowadzić?
- Alvaro, Alvaro. Czemu ty masz taką słabą głowę? - zaśmiał się Roberto – Nie ma nic ciekawego w mieszkaniu z dziewczynami. Pierwsze zajmują łazienkę i zawsze mam zimną wodę. Walają się jakieś podpaski, tampony, waciki i inne higieniczne przybory.
- Ale chodzą tutaj prawie gołe! Nie korciło was nigdy podglądnąć jak na basenie?
- W sumie zawsze chciałem zobaczyć Mel. - rzucił Roberto po dłuższym zastanowieniu
- Ja też! - odezwał się Alvaro – A ty?
- Co ja?
- No kogo byś chciał widzieć?
- Hmm... chyba Adrianę.
- Przecież tam nie ma nic do patrzenia.
- Jak dla was. Według mnie jest bardzo ładną dziewczyną.
Adriana
Kiedy się przebudziłam to o dziwo
byłam przykryta kocem więc tylko zaspana się przeciągnęłam i
wstałam ze swojego łóżka. W salonie widziałam jeden syf i
śpiącego Alvaro, więc byłam zadowolona że spał na swoim miejscu
a nie w moim łóżku. Ale wzięłam szybki prysznic i wyszykowałam
się. Dzisiaj w planach miałam jedną rzecz i dlatego ubrana wyszłam
z domu tak, aby mnie nikt nie słyszał. Poszłam spacerkiem do
swojej ulubionej kafejki i usiadłam w kącie tak aby mnie nikt nie
widział. I nie myliłam się zaraz zobaczyłam tą dziewczynę,
która się umawiała z moim ojcem. Już miałam do niej iść kiedy
do pomieszczenia wszedł mój ojciec i od razu do niej poszedł. Na
szczęście oni mnie nie widzieli ze swojego miejsca, ale ja
natomiast widziałam ich idealnie. Przypatrywałam się jej i nie
mogłam zrozumieć jak taka młoda osoba może spotykać się z kimś
tak starszym od siebie. Tyle tylko, że jak się tak wpatrywałam to
usłyszałam.
- Ładna czapka. - więc szybko podniosłam głowę i widziałam Adriana
- Nie strasz.
- No wiesz, ja lubię jak nosisz moje czapki. - i usiadł – Ale myślałem, że masz zajęcia.
- Nie mam. - i znowu zerknęłam w bok
- To jego kochanka?
- C-co?
- Alvaro mi powiedział, ale nie miej mu za złe. Martwi się o ciebie i prosił mnie, abym miał na ciebie oko.
- Kto jeszcze wie? - westchnęłam
- Ty, ja i on. I nie martw się nikomu nic nie powiem.
- Dzięki.
- Ale co zamierzasz? Podejść do nich czy co?
- Nie... chce porozmawiać tylko z nią.
- Adriana... po co? - i na mnie uważnie spojrzał – Nie lepiej się odseparować od tego wszystkiego?
- To mój ojciec. Ty byś nie chciał wiedzieć dlaczego twój pieprzy młodszą od ciebie dziewczynę?
- Jak dla mnie powinnaś się nie wtrącać. To sprawa między twoją mamą a ojcem.
- No tak. Tyle tylko, że moja mama wyjechała do Madrytu więc chcąc czy nie chcąc zostałam tutaj sama. - mruknęłam
- Nie wiedziałem. Ale nie zostałaś sama... masz nas, przyjaciół.
- No tak... przyjaciół, którzy o mnie zapominają. Fajnie się wczoraj bawiliście z tego co widziałam.
- Chcieliśmy, abyś z nami poszła.
- Jak mnie w szoku przywitaliście? Wiesz dziękuje, ale nie chce łaski. Bawiliście się wczoraj dobrze – to ok. Ale mnie lepiej zostawcie samej sobie, ja sobie poradzę z wszystkim.
- Chodź... - i zapłacił za moją kawę
- Gdzie?
- Na spacer. Nie będziesz tutaj siedzieć i na nich czatować.
- Nie twój interes.
- Chodź... - i wyciągnął w moim kierunku dłoń – Obiecuje, że po tym nie będę się już wtrącał.
- Obiecujesz? - a on pokiwał głową więc wyszłam z nim z knajpki i ruszyliśmy w stronę domu
- A może pójdziemy na karuzelę? - i objął mnie ramieniem
- Nie mam ochoty. To zresztą dla dzieci.
- Od kiedy? Mam ci przypomnieć jak rok temu spadłaś z konika? - i się wyszczerzył szeroko
- Bo Alvaro się do mnie doczepił. Upatrzył sobie tego samego i wywróżył, że spadnę.
- Bo wy jesteście jak takie małe bliźniaki. Jak jedno coś chce to drugie musi mieć to samo.
- Nie prawda.
- A mam przypomnieć jak go zrzuciłaś ze skutera bo chcieliście ten sam? Albo na wycieczce szkolnej miałaś kotleta za koszulka bo chcieliście ten sam, a był jeden.
- On dziwak jest. Do tej pory nie wiem po co wrzucił mi za koszulkę tego kotleta.
- No w sumie chyba po to, aby go wyciągnąć. Ale dostał wtedy ładnego liścia. - na co się uśmiechnęłam bo dobrze pamiętam jak go spoliczkowałam – O i jaki ładny uśmiech zagościł na twojej twarzy.
- Chciałabym wrócić do tamtych czasów.
- A ja nie. Dobrze mi jak mieszkam z wami.
- No tak więcej nas nie ma w domu niż jesteśmy.
- A nie prawda. Ale... zapomniałem, że kawy nie ma! - i się uderzył w czoło – Specjalnie wysłali mnie bo skacowani są nieźle.
- To co wyście wczoraj pili?
- No... dużo czegoś. Nie wiem nawet co bo to Roberto nalewał. Ale pilnowałem, aby Alvaro nie poszedł spać do ciebie.
- Dziękuje i za to, że przykryłeś mnie kocem jak na braciszka przystało. - i dałam mu buziaka w policzek
- Nie ma za co. - uśmiechnął się – Zawsze do usług, śliczna panienko.
- A teraz lepiej wracajmy bo jeszcze nas zabiją za to, że kawy nie ma.
- Możliwe, ale po torturować ich trochę można co?
Na co z szerokimi uśmiechami
ruszyliśmy w stronę naszego mieszkania i zahaczyliśmy po drodze o
sklep, aby kupić im wszystko to co potrzebowali na leczenie kaca.
Alvaro czy Adrian...oto jest pytanie;D
OdpowiedzUsuńCo z tego, że są przyjaciółmi. Teraz nimi są, a niedługo mogą być parą. Alvaro wiedział kiedy wejść do Adrianny. Jeśli chodzi o nowe opowiadanie to ja z miłą chęcią je poczytam:D
OdpowiedzUsuńTaaa by się tylko uczyła! Boże nie samą nauką człowiek żyje:D Jak nie w bibliotece siedzi, to się uczy. Niech, że dziewoja się rozerwie, a niee:D I tak jużjest mądrzejsza od jajka :D Hahaha
OdpowiedzUsuńDenerwuje mnie Adriannna czy jak ona tam ma, ale mnie wkurza. Ojciec ma nową to co się wtrąca, i z tą łaską jeszcze. A co to jest rzucić torby i iść się z nimi bawić jak robiła to zawsze? Denerwująca jest, taka która musi być w centrum uwagi. Umrę jak Alvaro w niej się zakocha. Lubię Mel. Taka spoko dziewczyna. Postawiła się rodzicom i w ogóle przyjacielska. Roberto też jest cudowny. <3 Jego lubię od początku, tylko mógłby zakończyć tą akcję z tą staruszką. :D
OdpowiedzUsuńNo i pojawia się Daniel, czyżby to on miał zostać chłopakiem Adrianny?;)
OdpowiedzUsuńi jeszcze to wesołe miasteczko:D:D czekam na rozwinięcie akcji;) tymczasem zapraszam do mnie, gdzie właśnie pojawił się prolog http://this-is-my-life-and-my-game.blogspot.com/....pozdrawiam:)
ej no ! napisałam komentarz i go ni ma :( no dobra to jeszcze raz ;p Mnie również trochę zdenerwowała Adi, ponieważ z taką łaską do przyjaciół podchodzi i to nie jest fajne :/ Po drugie wkurza mnie Alvaro, ale to norma, jako, że ma dziewczynę, chciałaby zobaczyć Mel na go, a do Adi się pcha do łóżka :P co za pajac, ale czego chcieć więcej od piłkarza :D Oni mózgiem myślą tylko na boisku, a poza ... czymś innym :D
OdpowiedzUsuńzapraszam Cię Skarbie na http://las-vacaciones-en-mexico.blogspot.com/ :))))
OdpowiedzUsuń