O kurczaki... muszę jakieś powiadomienie sobie zrobić bo zapominam, że w środę mam dodawać rozdziały. A na dodatek muszę się wziąć w garść i napisać dalsze rozdziały bo mam jeszcze 3 do przodu. Ale teraz... jak skończę w niedziele egzaminy dwa to będę miała luzik. Ale na razie to mnie spotykają same zadziwiające rzeczy... np. dzisiaj wchodzę sobie nie wyspana na fb a tutaj Juanfran lubi mój link haha i to nic, że nazwałam go wariatem:D na dodatek może wkrótce spełnie swoje marzenia... jeśli oczywiście kumpel dostanie akredytacje jajaa to sie skompromitujemy, ale ciii ja w nas wierzę:D I w dodatku może uda mi się iść na trening Czechów:D A teraz uciekam bo hiszpański... a jeszcze muszę wiadomości o Lucasie poszukać... abrazos :**
***
Adrian
Siedziałem dzisiaj cały dzień w
domu, ale jednak zabrałem się za porządki i kiedy w moim pokoju
lśniło to poszedłem do kuchni zrobić sobie jakąś przekąskę i
usiadłem na kanapie przed TV. Akurat leciała powtórka jakiegoś
meczu w koszykówkę więc zadowolony siedziałem, aż nie wpadła do
mieszkania Adriana i od razu poleciała do swojego pokoju i tylko
słyszałem jak mruczała pod nosem o jakiejś niesprawiedliwości
wykładowców. Więc zapewne coś znowu zawaliła, ale znając ją to
zaraz to poprawi na jeszcze lepszą ocenę. Zawsze tak z nią było.
Na początku nie chciało jej się uczyć, a później najlepsza
średnia. Ale w pewnym momencie ktoś zadzwonił do drzwi więc
powlekłem się do nich i widziałem jakąś dziewczynę, która
tylko zmierzyła mnie wzrokiem.
- Hej w czym mogę pomóc?
- Czy jest Roberto?
- Nie, nie ma. - i zastanawiałem się skąd mój przyjaciel może znać tą dziewczynę
- A kiedy będzie?
- Hmm dzisiaj zapewne późnym wieczorem bo siedzi na zajęciach, ale jutro ma wolne.
- Dobrze, dziękuje. - i poszła sobie a ja stałem jak ta sierota i zastanawiałem się o co w tym wszystkim chodzi
- Kto to? - zapytała Adriana i poszła do kuchni
- Hmm sam nie wiem? Jakaś dziewczyna do Roberto.
- To on już w takich gustuje?
- Nie śmiej się. Ale co miało znaczyć to marudzenie?
- Dostałam cztery a zasługiwałam na pięć? Babka mnie nie znosi i tyle w tym temacie.
- Ok, a teraz ja idę się trochę pouczyć. - zaśmiałem się i uciekłem do swojego pokoju
Rozłożyłem się na łóżku i
odpaliłem swojego laptopa. Mogłem w spokoju siedzieć na necie bo
jak są wszyscy i każdy odpali swój to szybkość jest naprawdę
powalająca. Sprawdzałem wszystkie wiadomości, newsy i oczywiście
swoje konta społecznościowe. Zaśmiałem się z tego co dodała Mel
i jej skomentowałem. Ale trzeba było wrócić do nauki więc od
razu włączyłem swoją pracę zaliczeniową i zacząłem powoli
zagłębiać się w książki i tworzyć.
Roberto
Byłem wykończony. Po zajęciach,
spotkanie z Liz i jeszcze do tego miałem dzisiaj iść na mecz. A
czekała na mnie nauka. Więc kiedy wstałem to sprawdziłem
wszystkie wiadomości na telefonie i go po prostu wyłączyłem.
Byłem sam w domu więc zrobiłem sobie śniadanie i usiadłem na
kanapie z laptopem. Tu przynajmniej było czysto. I wiedziałem, że
muszę jednak kiedyś wziąć się w garść i jakoś upchnąć
rzeczy do szafy, abym cokolwiek znalazł. Ale kiedy tak zagłębiłem
się w mikroekonomii to do mieszkania wpadł Adrian i od razu rzucił
mi zimne piwko na co się zaśmiałem. Bo jednak mój przyjaciel miał
dobrą pamięć i wiedział, że mi wisiał po ostatnim zakładzie.
- Co dzisiaj na obiad?
- A o której wracają dziewczyny? - zaśmiałem się
- Hmm Mel mówiła, że dzisiaj ma zmianę do dziesiątej, a Adriana nic w sumie nie mówiła o której wróci.
- No to pizza?
- O jestem za.
- W ogóle wczoraj miałeś gościa.
- Ja? - zdziwiłem się i to nie mało
- No jakaś dziewczyna w szkolnym mundurku?
- Nie znam żadnych dziewczyn. - zauważyłem i wtedy ktoś zapukał do drzwi więc chcąc nie chcąc musiałem iść otworzyć bo mój przyjaciel rozmawiał przez telefon i wtedy zobaczyłem jakąś dziewczynę więc w szoku na nią patrzyłem i zaraz dostałem z całej siły w krocze więc od razu się skuliłem – Pojebało cię?!
- Zostaw moją mamę w spokoju!
- Słucham?
- Co tu się dzieje? - zapytał Adrian a ta dziewczyna od razu miała łzy w oczach
- Myślisz, że nie wiem o twoim romansie z moją mamą? Widziałam was nagich w łóżku!
- Nie wiem o czym mówisz. - rzuciłem dalej się kuląc
- Mówię o tym! - i rzuciła we mnie moją legitymacją, której ostatnio szukałem. Zwłaszcza kiedy dostałem mandat za jazdę bez biletu – Masz ją zostawić w spokoju, albo o wszystkim powiem mojemu tacie. - a ja spuściłem głowę – Pewnie ci nie powiedziała, że ma dziecko co? Jesteś jej kolejną kukiełką więc będzie lepiej dla ciebie jak to wszystko zakończysz.
- Nie mam żadnego romansu z twoją mamą.
- Powinieneś być bardziej ostrożny idioto. - mruknęła – I proszę... o to dowód. - i podała mi zdjęcia i ruszyła w stronę windy – Albo ona albo z tobą koniec.
Zamknąłem za nią drzwi i starałem
się jak najszybciej wszystko schować przed czujnym okiem mojego
przyjaciela, ale jednak się nie dało i dociągnąłem się jedynie
na kanapę i zaraz dostałem mrożony groszek więc sobie
przyłożyłem, aby jakoś załagodzić ból. A on usiadł
naprzeciwko mnie więc wiedziałem, że muszę wszystko powiedzieć.
- Nie osądzaj mnie tylko.
- Nie mam zamiaru... na razie. Ale o co chodzi?
- Heh... poznałem Liz przez przypadek na uczelni. Jest przyjaciółką mojej babki od ekonomi świata. Później znowu wpadliśmy do siebie i to się tak zaczęło... mam romans.
- Który musisz zakończyć. - od razu powiedział
- Zakochałem się w niej!
- No to mamy problem.... - westchnął
- Sam nie wiem kiedy to przyszło. Na początku była to tylko zabawa... ale stało się. To przez nią zawalam wszystko...
- Może coś jest w tej kukiełce?
- Wpadłem jak śliwka w kompot... kupiłem jej nawet prezent na rocznicę. - i potarłem skronie – I nic nie wiedziałem o tym, że ma córkę... tylko o mężu, który o nią nie dba tylko siedzi w pracy.
- A teraz dowiedziałeś się o córce. - i wskazał na zdjęcia
- I kompletnie nie wiem co mam zrobić. - westchnąłem
- Porozmawiać z Liz?
- I co jej powiem?
- Prawdę. Że odwiedziła cię jej córka, przyłapała was i ma niezbite dowody na to, że macie romans?
- A jak ją stracę?
- Roberto... wiem, że się zakochałeś i wiem, że strata boli. Ale myślisz, że ten związek ma przyszłość? Myślisz, że odejdzie od męża i córki dla ciebie?
- Nie wiem...
- Dlatego z nią pogadaj.
- Dzięki...
- Nie masz za co.
Na drugi dzień napisałem do Liz i
poprosiłem ją o spotkanie w kafejce. Wolałem neutralny grunt.
Dlatego siedziałem nad kawą i zastanawiałem się co mam jej
powiedzieć, od czego zacząć. Aż w końcu widziałem ją jak
weszła do środka i z uśmiechem usiadła naprzeciwko mnie.
- No, no kochany mamy randkę?
- To nie czas na żarty. - westchnąłem
- Co jest?
- Miałem wczoraj wizytę.
- Jesteś na coś chory?
- Co? - i na nią spojrzałem w szoku – Nie, nie... miałem wczoraj wizytę twojej córki.
- Że co?!
- Nie krzycz... przyłapała nas i ma na to dowody. Więc kazała mi zakończyć ten związek.
- Nie słuchaj się jakiejś małolaty.
- Nie mówiłaś mi, że masz córkę, która jest niewiele młodsza ode mnie.
- Bo nie pytałeś?
- Liz... nie chce mieć problemów. A ona dobitnie powiedziała, że jeśli nie zakończymy tego to nas wyda.
- Nie słuchaj się jej. Już ja jej to wybije z głowy.
- A ja?
- No co? Przecież możemy dalej się spotykać w tajemnicy. Chcesz rezygnować z dobrego seksu? - i dotknęła moich dłoni
- Odeszłabyś od nich kiedy bym cię poprosił? - i na nią spojrzałem a ona zaczęła się śmiać
- Oj szczeniaczek się zakochał. Oczywiście głuptasku, że nie. To moja rodzina.
- Tak myślałem... - westchnąłem – Więc chyba dokładnie powiedziałaś co jest między nami. - i zapłaciłem za kawę
- Słucham?
- Ja wysiadam z tego pociągu. Może i jestem szczeniak. Ale wiem co to miłość i mam uczucia. Masz rodzinę więc wróć do domu i zadbaj o to, aby córka cię nienawidziła.
- Słucham?
- Powtarzasz się... nie ma już Roberto i Liz. Żegnam.
Wyszedłem z kafejki i od razu
wyłączyłem telefon. Miałem złamane serce i dopiero teraz
poczułem co to jest stracić kogoś. Wróciłem do mieszkania i
widziałem jak dziewczyny siedząc na kanapie się z czegoś śmiały
i zapewne kogoś obgadywały więc przywitałem się z nimi jakby
nigdy nic i poszedłem do swojego pokoju gdzie od razu usiadłem na
łóżku z gitarą. To był jedyny sposób dla mnie, aby poradzić
sobie z tym wszystkim. Przelać to co czuję na papier i na struny.
Ale do pokoju wszedł Adrian więc od razu pokiwałem głową.
- Przykro mi.
- Przynajmniej teraz wiem na czym stoję...
- Ale rozstanie i tak boli co?
- Jak cholera. Adriana ma rację, najlepiej być samemu.
- Ale na dłuższą chwilę to i tak tęsknisz za kimś.
- Czemu ty musisz być tak ułożony?
- Wcale nie jestem. Nikt nie jest ułożony. - zaśmiał się – Ale ubieraj się. Idziemy na mecz. - więc się mu przyjrzałem – No co? Koszykówka, ja i ty? Real – Barcelona?
- Tylko my?
- A masz lepszy pomysł? Dziewczyny rozłożyły się na kanapie i plotkują na każdy możliwy temat, zaczynając od dziewczyn. A Alvaro sam leczy się po rozstaniu.
- Nie mam ochoty słuchać jego jęków.
- Więc idziemy. Tylko wezmę bilety. - zaśmiał się i wyszedł z pokoju a ja dziękowałem Bogu, że mam takiego przyjaciela
Mam nadzieje, że Roberto już na dobre zakoończył ten romans. Wierzę, że chłopak ułoży sobie życie z jakąś normalną dziewczyną
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc, cieszę się, że z nią zerwał. Mam nadzieję tak samo jak Roberta, że Roberto skończy to na dobre. Czekam także na jego wielką miłość, która będzie odwzajemniona :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że Roberto w końcu poszedł po rozum do głowy:)
OdpowiedzUsuńzapraszam na 2 na http://this-is-my-life-and-my-game.blogspot.com/...Pozdrawiam:)