środa, 30 maja 2012

10

O kurczaki... muszę jakieś powiadomienie sobie zrobić bo zapominam, że w środę mam dodawać rozdziały. A na dodatek muszę się wziąć w garść i napisać dalsze rozdziały bo mam jeszcze 3 do przodu. Ale teraz... jak skończę w niedziele egzaminy dwa to będę miała luzik. Ale na razie to mnie spotykają same zadziwiające rzeczy... np. dzisiaj wchodzę sobie nie wyspana na fb a tutaj Juanfran lubi mój link haha i to nic, że nazwałam go wariatem:D na dodatek może wkrótce spełnie swoje marzenia... jeśli oczywiście kumpel dostanie akredytacje jajaa to sie skompromitujemy, ale ciii ja w nas wierzę:D I w dodatku może uda mi się iść na trening Czechów:D A teraz uciekam bo hiszpański... a jeszcze muszę wiadomości o Lucasie poszukać... abrazos :**

***
Adrian

Siedziałem dzisiaj cały dzień w domu, ale jednak zabrałem się za porządki i kiedy w moim pokoju lśniło to poszedłem do kuchni zrobić sobie jakąś przekąskę i usiadłem na kanapie przed TV. Akurat leciała powtórka jakiegoś meczu w koszykówkę więc zadowolony siedziałem, aż nie wpadła do mieszkania Adriana i od razu poleciała do swojego pokoju i tylko słyszałem jak mruczała pod nosem o jakiejś niesprawiedliwości wykładowców. Więc zapewne coś znowu zawaliła, ale znając ją to zaraz to poprawi na jeszcze lepszą ocenę. Zawsze tak z nią było. Na początku nie chciało jej się uczyć, a później najlepsza średnia. Ale w pewnym momencie ktoś zadzwonił do drzwi więc powlekłem się do nich i widziałem jakąś dziewczynę, która tylko zmierzyła mnie wzrokiem.
  • Hej w czym mogę pomóc?
  • Czy jest Roberto?
  • Nie, nie ma. - i zastanawiałem się skąd mój przyjaciel może znać tą dziewczynę
  • A kiedy będzie?
  • Hmm dzisiaj zapewne późnym wieczorem bo siedzi na zajęciach, ale jutro ma wolne.
  • Dobrze, dziękuje. - i poszła sobie a ja stałem jak ta sierota i zastanawiałem się o co w tym wszystkim chodzi
  • Kto to? - zapytała Adriana i poszła do kuchni
  • Hmm sam nie wiem? Jakaś dziewczyna do Roberto.
  • To on już w takich gustuje?
  • Nie śmiej się. Ale co miało znaczyć to marudzenie?
  • Dostałam cztery a zasługiwałam na pięć? Babka mnie nie znosi i tyle w tym temacie.
  • Ok, a teraz ja idę się trochę pouczyć. - zaśmiałem się i uciekłem do swojego pokoju

Rozłożyłem się na łóżku i odpaliłem swojego laptopa. Mogłem w spokoju siedzieć na necie bo jak są wszyscy i każdy odpali swój to szybkość jest naprawdę powalająca. Sprawdzałem wszystkie wiadomości, newsy i oczywiście swoje konta społecznościowe. Zaśmiałem się z tego co dodała Mel i jej skomentowałem. Ale trzeba było wrócić do nauki więc od razu włączyłem swoją pracę zaliczeniową i zacząłem powoli zagłębiać się w książki i tworzyć.

Roberto

Byłem wykończony. Po zajęciach, spotkanie z Liz i jeszcze do tego miałem dzisiaj iść na mecz. A czekała na mnie nauka. Więc kiedy wstałem to sprawdziłem wszystkie wiadomości na telefonie i go po prostu wyłączyłem. Byłem sam w domu więc zrobiłem sobie śniadanie i usiadłem na kanapie z laptopem. Tu przynajmniej było czysto. I wiedziałem, że muszę jednak kiedyś wziąć się w garść i jakoś upchnąć rzeczy do szafy, abym cokolwiek znalazł. Ale kiedy tak zagłębiłem się w mikroekonomii to do mieszkania wpadł Adrian i od razu rzucił mi zimne piwko na co się zaśmiałem. Bo jednak mój przyjaciel miał dobrą pamięć i wiedział, że mi wisiał po ostatnim zakładzie.
  • Co dzisiaj na obiad?
  • A o której wracają dziewczyny? - zaśmiałem się
  • Hmm Mel mówiła, że dzisiaj ma zmianę do dziesiątej, a Adriana nic w sumie nie mówiła o której wróci.
  • No to pizza?
  • O jestem za.
  • W ogóle wczoraj miałeś gościa.
  • Ja? - zdziwiłem się i to nie mało
  • No jakaś dziewczyna w szkolnym mundurku?
  • Nie znam żadnych dziewczyn. - zauważyłem i wtedy ktoś zapukał do drzwi więc chcąc nie chcąc musiałem iść otworzyć bo mój przyjaciel rozmawiał przez telefon i wtedy zobaczyłem jakąś dziewczynę więc w szoku na nią patrzyłem i zaraz dostałem z całej siły w krocze więc od razu się skuliłem – Pojebało cię?!
  • Zostaw moją mamę w spokoju!
  • Słucham?
  • Co tu się dzieje? - zapytał Adrian a ta dziewczyna od razu miała łzy w oczach
  • Myślisz, że nie wiem o twoim romansie z moją mamą? Widziałam was nagich w łóżku!
  • Nie wiem o czym mówisz. - rzuciłem dalej się kuląc
  • Mówię o tym! - i rzuciła we mnie moją legitymacją, której ostatnio szukałem. Zwłaszcza kiedy dostałem mandat za jazdę bez biletu – Masz ją zostawić w spokoju, albo o wszystkim powiem mojemu tacie. - a ja spuściłem głowę – Pewnie ci nie powiedziała, że ma dziecko co? Jesteś jej kolejną kukiełką więc będzie lepiej dla ciebie jak to wszystko zakończysz.
  • Nie mam żadnego romansu z twoją mamą.
  • Powinieneś być bardziej ostrożny idioto. - mruknęła – I proszę... o to dowód. - i podała mi zdjęcia i ruszyła w stronę windy – Albo ona albo z tobą koniec.

Zamknąłem za nią drzwi i starałem się jak najszybciej wszystko schować przed czujnym okiem mojego przyjaciela, ale jednak się nie dało i dociągnąłem się jedynie na kanapę i zaraz dostałem mrożony groszek więc sobie przyłożyłem, aby jakoś załagodzić ból. A on usiadł naprzeciwko mnie więc wiedziałem, że muszę wszystko powiedzieć.
  • Nie osądzaj mnie tylko.
  • Nie mam zamiaru... na razie. Ale o co chodzi?
  • Heh... poznałem Liz przez przypadek na uczelni. Jest przyjaciółką mojej babki od ekonomi świata. Później znowu wpadliśmy do siebie i to się tak zaczęło... mam romans.
  • Który musisz zakończyć. - od razu powiedział
  • Zakochałem się w niej!
  • No to mamy problem.... - westchnął
  • Sam nie wiem kiedy to przyszło. Na początku była to tylko zabawa... ale stało się. To przez nią zawalam wszystko...
  • Może coś jest w tej kukiełce?
  • Wpadłem jak śliwka w kompot... kupiłem jej nawet prezent na rocznicę. - i potarłem skronie – I nic nie wiedziałem o tym, że ma córkę... tylko o mężu, który o nią nie dba tylko siedzi w pracy.
  • A teraz dowiedziałeś się o córce. - i wskazał na zdjęcia
  • I kompletnie nie wiem co mam zrobić. - westchnąłem
  • Porozmawiać z Liz?
  • I co jej powiem?
  • Prawdę. Że odwiedziła cię jej córka, przyłapała was i ma niezbite dowody na to, że macie romans?
  • A jak ją stracę?
  • Roberto... wiem, że się zakochałeś i wiem, że strata boli. Ale myślisz, że ten związek ma przyszłość? Myślisz, że odejdzie od męża i córki dla ciebie?
  • Nie wiem...
  • Dlatego z nią pogadaj.
  • Dzięki...
  • Nie masz za co.

Na drugi dzień napisałem do Liz i poprosiłem ją o spotkanie w kafejce. Wolałem neutralny grunt. Dlatego siedziałem nad kawą i zastanawiałem się co mam jej powiedzieć, od czego zacząć. Aż w końcu widziałem ją jak weszła do środka i z uśmiechem usiadła naprzeciwko mnie.
  • No, no kochany mamy randkę?
  • To nie czas na żarty. - westchnąłem
  • Co jest?
  • Miałem wczoraj wizytę.
  • Jesteś na coś chory?
  • Co? - i na nią spojrzałem w szoku – Nie, nie... miałem wczoraj wizytę twojej córki.
  • Że co?!
  • Nie krzycz... przyłapała nas i ma na to dowody. Więc kazała mi zakończyć ten związek.
  • Nie słuchaj się jakiejś małolaty.
  • Nie mówiłaś mi, że masz córkę, która jest niewiele młodsza ode mnie.
  • Bo nie pytałeś?
  • Liz... nie chce mieć problemów. A ona dobitnie powiedziała, że jeśli nie zakończymy tego to nas wyda.
  • Nie słuchaj się jej. Już ja jej to wybije z głowy.
  • A ja?
  • No co? Przecież możemy dalej się spotykać w tajemnicy. Chcesz rezygnować z dobrego seksu? - i dotknęła moich dłoni
  • Odeszłabyś od nich kiedy bym cię poprosił? - i na nią spojrzałem a ona zaczęła się śmiać
  • Oj szczeniaczek się zakochał. Oczywiście głuptasku, że nie. To moja rodzina.
  • Tak myślałem... - westchnąłem – Więc chyba dokładnie powiedziałaś co jest między nami. - i zapłaciłem za kawę
  • Słucham?
  • Ja wysiadam z tego pociągu. Może i jestem szczeniak. Ale wiem co to miłość i mam uczucia. Masz rodzinę więc wróć do domu i zadbaj o to, aby córka cię nienawidziła.
  • Słucham?
  • Powtarzasz się... nie ma już Roberto i Liz. Żegnam.

Wyszedłem z kafejki i od razu wyłączyłem telefon. Miałem złamane serce i dopiero teraz poczułem co to jest stracić kogoś. Wróciłem do mieszkania i widziałem jak dziewczyny siedząc na kanapie się z czegoś śmiały i zapewne kogoś obgadywały więc przywitałem się z nimi jakby nigdy nic i poszedłem do swojego pokoju gdzie od razu usiadłem na łóżku z gitarą. To był jedyny sposób dla mnie, aby poradzić sobie z tym wszystkim. Przelać to co czuję na papier i na struny. Ale do pokoju wszedł Adrian więc od razu pokiwałem głową.
  • Przykro mi.
  • Przynajmniej teraz wiem na czym stoję...
  • Ale rozstanie i tak boli co?
  • Jak cholera. Adriana ma rację, najlepiej być samemu.
  • Ale na dłuższą chwilę to i tak tęsknisz za kimś.
  • Czemu ty musisz być tak ułożony?
  • Wcale nie jestem. Nikt nie jest ułożony. - zaśmiał się – Ale ubieraj się. Idziemy na mecz. - więc się mu przyjrzałem – No co? Koszykówka, ja i ty? Real – Barcelona?
  • Tylko my?
  • A masz lepszy pomysł? Dziewczyny rozłożyły się na kanapie i plotkują na każdy możliwy temat, zaczynając od dziewczyn. A Alvaro sam leczy się po rozstaniu.
  • Nie mam ochoty słuchać jego jęków.
  • Więc idziemy. Tylko wezmę bilety. - zaśmiał się i wyszedł z pokoju a ja dziękowałem Bogu, że mam takiego przyjaciela

3 komentarze:

  1. Mam nadzieje, że Roberto już na dobre zakoończył ten romans. Wierzę, że chłopak ułoży sobie życie z jakąś normalną dziewczyną

    OdpowiedzUsuń
  2. Szczerze mówiąc, cieszę się, że z nią zerwał. Mam nadzieję tak samo jak Roberta, że Roberto skończy to na dobre. Czekam także na jego wielką miłość, która będzie odwzajemniona :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że Roberto w końcu poszedł po rozum do głowy:)
    zapraszam na 2 na http://this-is-my-life-and-my-game.blogspot.com/...Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje bardzo za komentarze:))