niedziela, 12 sierpnia 2012

EPILOG

Więc mamy ostatni rozdział tutaj... mam nadzieję, że sie wam spodoba :) jeśli chodzi o dalsze opowiadania... no to będzie się pojawiać Li... a jak skończę jedno to zacznę wrzucać na neta. Więc nie martwcie się :) 

I dziękuje bardzo za komentarze, miłe słowa i w ogóle... bo wiem, że to nie jest to - co zawsze pojawiało się w moich opowiadaniach. Jest inne, może trochę nudne. Ale i tak dziękuje za wasze ciepłe słowa i za to, że mnie tak molestowaliście na gg abym pisała od nowa. 

***

Melanie

Od dziecka uwielbiałam wakacje. I dlatego teraz byłam gotowa najwcześniej od wszystkich i pomagałam im się spakować. Nie moja wina, że cieszyłam się jak dziecko z tego, że spędzę miły czas w gronie najbliższych mi osób. Dlatego zadowolona z tego, że wszystko jest na swoim miejscu siedziałam jako pierwsza na lotnisku. I pochwaliłam się oczywiście tym, że mam bilet i czekam na samolot. A co mi tam.

Alvaro

Widziałem, że Mel wrzuciła na tt zdjęcie z biletem i pochwaliła się wakacjami więc sam dodałem swój opis o wakacjach w gronie przyjaciół i dziewczyny. Już nie musiałem się kryć bo byłem wszystkiego pewien na 100%. Spojrzałem na Adrianę, która zawzięcie o czymś mówiła i się uśmiechnąłem na sam widok. Musiałem przyznać – teraz byłem szczęśliwy.

Roberto

Ana miała do nas dołączyć dopiero na lotnisku i się denerwowałem. A jak nie zdąży? Albo zdecyduje, że jednak nie chce jechać na wakacje? Ale kiedy widziałem ją kraczącą w naszym kierunku z uśmiechem na ustach, sam się uśmiechnąłem. Nie przypuszczałem, że po tym wszystkim co mnie spotkało jeszcze szczęście się do mnie uśmiechnie. A tu spotkałem tą małą istotkę, która tyle radości i spokoju wprowadziła do mojego życia. Kiedy do mnie podeszła to od razu się z nią przywitałem i wziąłem od niej torbę. Teraz mogłem jechać na wakacje i po prostu się dobrze bawić.

Adrian

Z naszej całej paczki tylko ja i Mel jechaliśmy jako single, ale to akurat mi nie przeszkadzało. W końcu można i tak się dobrze bawić. Widziałem jak nasze gołąbki były zadowolone, Alvaro co chwilę spoglądał na dziewczyny, a Mel cieszyła się z wakacji tak samo jak ja. Czego można chcieć w tym momencie więcej? Jestem na wakacjach w gronie przyjaciół i zapewne jak co roku będzie pełno zabawy i głupich żartów na dziewczynach. W końcu tradycja musi być kontynuowana.

Adriana

Dotarliśmy zadowoleni, lekko zmęczeni do domku. Ale ja i tak zadowolona wskoczyłam na łóżko i zaczęłam po nim skakać na co na mnie zdziwiony spojrzał Alvaro. Nic sobie z tego nie robiłam tylko dalej skakałam.
  • Ej, ej. Przestań skakać bo zarwiesz i będziemy spać na podłodze. - podszedł do łóżka więc od razu na niego wskoczyłam – Oj ale ciężka jesteś.
  • Ej, ej. - zaśmiałam się a on poleciał ze mną na łóżko
  • Co taka zadowolona?
  • Bo czego można chcieć więcej? - zaśmiałam się – Mamy wakacje!
  • I mamy siebie. - uśmiechnął się
  • Aaa! - i od razu do naszego pokoju wpadła Mel więc zaczęłam się śmiać – Zbierać swoje zgrabne litery. Idziemy pływać!
  • No to złaź mój seksi piłkarzyku. - zamruczałam a on zrobił swoją zadziorną minę

Ana

Na początku trochę się krępowałam jechać na wakacje w towarzystwie całej paczki bo nie chciałam im wchodzić w paradę. Ale teraz... kiedy byłam na pięknej plaży nie mogłam przestać się uśmiechać. Nigdy nie przypuszczałam, że na jednym kolokwium, który wcześniej zawaliłam poznam kogoś, kto sprawi, że każdego dnia moje życie będzie coraz ładniejsze. Roberto... wydawał mi się takim rozrywkowym chłopakiem co zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Ale... jest artystą o cudownym głosie, kiedy śpiewa. I mogłabym go słuchać godzinami, spojrzałam na niego jak właśnie chlapał się wodą z Mel i sama podniosłam swój zgrabny tyłek i do nich poleciałam.

Alvaro

Cała czwórka była w wodzie i zostałem sam na sam z Adrianą, która z uśmiechem leżała obok mnie i patrzyła na mnie tak jak ja na nią. Od razu wyciągnąłem z jej torby telefon i zrobiłem nam zdjęcie dając jej delikatnego buziaka w usta. Na szczęście nikogo z nas nie ucięło więc się uśmiechnąłem a ta mnie pocałowała. Odwzajemniłem pieszczotę i szeroko się uśmiechnąłem. Wrzuciłem zdjęcie na internet, aby się pochwalić przed całym światem – i dodałem opis, który w tym momencie najbardziej pasował i miałem nadzieję, że spodoba się mojej dziewczynie, a mianowicie: Któregoś dnia ta plaża może zostać zmyta, ocean może wyschnąć, a słońce zgasnąć, ale tego dnia ja ciągle będę ci kochać. Kocham cię Adri.
  • Co tam modzisz?
  • Po prostu pokazuje światu jak bardzo jestem szczęśliwy.
  • Taak? A wiesz co by mnie uszczęśliwiło?
  • Co?
  • Kto ostatni w wodzie to brzydal! - i szybko się zerwała więc aby nie być gorszy pobiegłem za nią

Narrator

Piątka przyjaciół siedziała na piasku późnym wieczorem przed ogniskiem. Adriana wraz z Aną siedziały wtulone w chłopaków i każda z nich miała ciepłą bluzę na sobie, aby nie zmarznąć choć ciepło od ogniska było bardzo pomocne w tym momencie. Ognisko był pomysłem nagłym, ale jakże udanym. Roberto zagrał jedną piosenkę na co dostał na zakończenie sporo braw. Oczywiście po spożyciu alkoholu Adrian wraz z Alvaro odprawili jakiś taniec na co na całej plaży było słychać donośny śmiech... ale cóż... po wszystkich smutkach, kłopotach mogli w końcu odetchnąć i po prostu cieszyć się chwilą... cieszyć się tym, że mogli spędzić te wakacje w swoim gronie – bo nie ma nic przyjemniejszego niż cieszenie się z błahych powodów z kimś kto rozumie cię i zna od zawsze i na zawsze.  

środa, 8 sierpnia 2012

27

Więc mamy nowe rozdziały... w środę będą pojawiać się tak późno bo wracam późno do domu z pracy :P 

***

Adriana

Nie miałam dzisiaj żadnych zajęć, ani nic w planach. Dlatego mogłam wylęgiwać się na kanapie z paczką swoich ulubionych ciastek. Na szczęście mama poszła do pracy na cały dzień więc miałam święty spokój. Od momentu jak mieszkałam w Madrycie jakoś się dogadywałyśmy, ale czasami mnie denerwowała. Chociaż byłam jej wdzięczna kiedy mnie przygarnęła w ten deszczowy dzień pod swój dach. Do tej pory pamiętam jak wyruszyłam na podbój stolicy z złamanym sercem. Chociaż nigdy nie spodziewałam się, że zostanie ono złamane przez mojego najlepszego przyjaciela, którego kochałam ale to tylko w jedną stronę. Do tej pory pamiętam jak poprosiłam go aby powiedział mi to prosto w oczy, ale się nie doczekałam. Stałam tak jak jakaś idiotka i wiedziałam, że nie ma dla nas przyszłości. Nigdy się tak nie czułam. Poczułam łzy w oczach i jedna spłynęła mi po policzku. Od razu ją wytarłam i zamknęłam oczy. Musiałam przestać o tym myśleć i iść do przodu. Dlatego zaparzyłam się na telewizor, aż usłyszałam swój telefon więc za niego złapałam i to była wiadomość od Melanie. Lekko zdziwiona odczytałam, ale po tej wiadomości moje zdziwienie było jeszcze większe. A mianowicie ta wariatka napisała mi, że za godzinę będzie na dworcu w Madrycie i abym ją odebrała! Kompletnie nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, od czego zacząć. Ale w końcu zarzuciłam na siebie sweterek i złapałam za portfel z kluczami. Nie wzięłam nawet torebki bo nie było czasu aby jej szukać. Wsiadłam do pierwszego autobusu i pojechałam na dworzec w nadziei, że zdążę bo ona nie przepadała jak ktoś się spóźnia. Ale z drugiej strony mogła mnie powiadomić wcześniej. Na dodatek w autobusie obgryzałam paznokcie jak nigdy ze zdenerwowania i nie rozumiałam dlaczego. W końcu to moja przyjaciółka! Ale kiedy w końcu dojechałam z opóźnieniem to wpadłam jak burza na dworzec i odnalazłam tablicę z rozkładem i zobaczyłam na którym peronie stoi pociąg z Barcelony. Od razu tam pobiegłam i szukałam jej w tłumie, ale jak na złość nigdzie nie mogłam znaleźć. Przystanęłam w miejscu i stanęłam na paluszkach, ale też nie mogłam jej znaleźć, aż usłyszałam za sobą.
  • Hej Adri. - więc momentalnie się odwróciłam i zobaczyłam Alvaro, którego nigdy się tu nie spodziewałam i tylko patrzyłam na niego jak na ducha – Hej Adri...
  • Co ty tu robisz?
  • Przyjechałem powiedzieć ci to co powinienem już dawno temu... kocham cię.
  • C-co?
  • Kocham cię i teraz jestem tego pewny i wiem, że powinienem powiedzieć ci to wtedy, kiedy zadałaś mi pytanie. - a ja od razu poczułam łzy w oczach – Nie płacz.
  • Ale ja tu przyjechałam po Mel...
  • To był jej pomysł. To ona mi uświadomiła wszystko... i przepraszam cię, że musiał akurat zawrócić ci w głowie taki debil jak ja. - i delikatnie mnie objął – Ale kocham cię i tylko jak dasz mi szansę to nigdy jej nie stracę.
  • Tęskniłam. - szepnęłam i się w niego wtuliłam z płaczem
  • Moja Adri. - i ze śmiechem mnie mocno przytulił – Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało.
  • Ale przyjechałeś pociągiem... boisz się ich...
  • Dla ciebie zrobię wszystko. Obiecuje. - i złożył pocałunek na moich ustach więc odwzajemniłam i mocno go objęłam za szyję – Matko jak ja za tobą tęskniłem. - szepnął między pocałunkami na co się zaśmiałam
  • Ale wiesz, że mieszkam z mamą?
  • Wiem. I to, że uciekłaś aż do Madrytu mi się kompletnie nie podoba.
  • Chciałam o tobie zapomnieć. O tym, że nie darzyłeś mnie takim uczuciem jak ja ciebie. - I spuściłam głowę
  • Już dobrze. - i mnie objął ramieniem – Teraz takiego błędu nie popełnię.

Ale jednak postanowiliśmy wracać do mieszkania więc od razu złapał mnie za dłoń i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Wsiedliśmy do autobusu i staliśmy na końcu, gdzie mnie do siebie od razu przytulił więc się uśmiechałam. Teraz byłam w połowie szczęśliwa, ale brakowało mi jeszcze jednego. Kiedy weszliśmy do środka to nie byliśmy sami bo była już moja mama wraz z moim tatą, więc się Alvaro zmieszał.
  • Zastanawiałam się właśnie gdzie jesteś. - odezwała się moja mama
  • Mamo już znasz Alvaro... i to mój tato, a tato to Alvaro...
  • Ten co...
  • Wiem, że zraniłem waszą córkę... sam nie jestem z tego dumny, ale teraz zrozumiałem swój błąd i wiem, że moje serce należy tylko do niej. I teraz na pewno nie pozwolę jej odejść. - na co poczułam ciepło w sercu
  • W takim razie zapewne jesteś głodny po podróży, zjemy coś? - uśmiechnęła się moja mama co odwzajemniłam – A ty mi pomożesz. - i wzięła pod rękę mojego ojca – A ty pokaż mu pokój.
  • Chodź. - i go pociągnęłam, a kiedy zamknęłam drzwi to od razu zawiesiłam swoje dłonie na jego szyi i go pocałowałam
  • Nawet nie wiesz jak tęskniłem za tym. Nawet za twoim marudzeniem.
  • A powiesz...
  • Kocham cię. - szepnął patrząc mi prosto w oczy więc się szeroko uśmiechnęłam – I widzę, że masz dobry kontakt z rodzicami.
  • Staram się.
  • Ale... wrócisz do mnie? - i bawił się moim kosmykiem
  • Hmm... pomyślę o tym.
  • No wiesz... ktoś musi mnie odwieźć a i wakacje.
  • Wakacje?
  • No tak. Już to zaplanowałem z Mel... cała nasza paczka, plus Ana na plaży. Wynajęty domek dla nas.
  • A jakbym cię zostawiła na dworcu?
  • To bym pojechał na obóz dla samotnych.
  • Dzieciaki! Obiad.
  • Mogę się nad tym zastanowić? - i złapałam go za bluzę
  • Oczywiście, chociaż nie tylko ja za tobą tęskniłem.

Obiad o dziwo minął w sympatycznej atmosferze, choć oczywiście Alvaro najwięcej odpowiadał na pytania, ale trzymał się dobrze. A ja nad wszystkim się zastanawiałam, aż w końcu oznajmiłam, że wracam do Barcelony, skończyć studia no i dalej mieszkać z przyjaciółmi. Bo tam było moje miejsce. Oczywiście, spakowałam wszystkie swoje rzeczy i zadowolona ruszyłam do domu z Alvaro. Pojechaliśmy do mieszkania i weszłam do środka i widziałam całą moja zgraję, siedzącą na kanapach więc na paluszkach podeszłam do nich i się na nich rzuciłam.
  • Co tam? - zaśmiałam się
  • O matko!! ADRIANA! - i zaraz leżałam na podłodze tulona przez Mel – Jak ja tęskniłam.
  • Czekaj, czekaj. - krzyknął Roberto – Jeśli ty jesteś tu, Alvaro tu jest.
  • Tak, tak. Jesteśmy razem. - uśmiechnął się a ja wstałam z podłogi z pomocą Mel i od razu mnie przytuliła
  • Ej, ej kochana już nie wyjeżdżam. - zaśmiałam się i sama ją przytuliłam
  • Ale wiesz ile ja mam ci do powiedzenia?! Choć trochę wykorzystałam do tego Ane i wiesz, że ona jest super!
  • Ej bo będę zazdrosna. - zaśmiałam się – Ale teraz... jestem twoja, a raczej wasza. I słyszałam, że jedziemy na jakieś super wakacje. - i od razu z uśmiechem się po nich rozejrzałam
  • Ano racja. - odezwał się Adrian – Ale to nie ważne. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że w końcu jesteś tutaj i masz uśmiech na ustach.
  • Bo jestem z wami. - uśmiechnęłam się – I chcę się nacieszyć tym.
  • Nami czy Alvaro?
  • O nie, nią to ja chce się nacieszyć. - i mnie przytulił – Ale wam ją też dam.
  • A ja myślałam, że mu nie dasz szansy. - i się rozpłakała Mel – I cię stracę. Bo ty tam, w stolicy ja tutaj.
  • Kochanie. Nigdy mnie nie stracisz. - i ze śmiechem ją przytuliłam – Takiej upierdliwie, wrednej baby nigdzie nie znajdziesz więc musisz męczyć się ze mną.
  • Ale jak tam stolica? - zmienił temat Adrian
  • Aaa... ładna. Nawet mi się tam podobało.
  • I pogodziła się z mamą i ojcem. Tym prawdziwym i muszę przyznać, że już wiem po kim ona taka jest. - zauważył Alvaro
  • No to w sumie na dobrze wam to wyszło. Jedno pogodziło się z rodzicami, a drugie zrozumiało co czuje. - powiedział Adrian na co pokiwałam głową
  • A teraz naprawdę nie marzę o niczym innym jak swoim wygodnym łóżeczku. - i posmutniałam
  • To idź... później cię wymęczymy. - więc ruszyłam w stronę pokoju
  • Aaa... zapomniałabym... Alvaro ma torbę z przysmakami dla was od moich rodziców więc smacznego i zostawcie mi co nieco. - zaśmiałam się i uciekłam do siebie szczęśliwa jak nigdy   

niedziela, 5 sierpnia 2012

26

no to jak obiecałam to dzisiaj normalnie, planowo rozdział a następny w środę :D i w następną niedzielę będzie koniec ulalala :D 

***

Mel

Adriany nie było już trzy tygodnie i wcale dobrze się z tym nie czułam. Było mi jej szkoda, że ją tak Alvaro potraktował a na dodatek nie wiedziałam co w tym momencie mogę zrobić dla nich obojga. Bo wiem, ze Alvaro jest moim przyjacielem. Oczywiście Adrian chodzi na niego wściekły, ale co się dziwić... w końcu zranił nasza przyjaciółkę i czym? Tym, że powiedział to co powiedział. Siedziałam sama w mieszkaniu i robiłam sobie kawę kiedy przyszedł Alvaro i ciężko usiadł na krześle. Więc na niego spojrzałam i od razu rzuciłam.
  • Matko... ty ją kochasz!
  • Teraz to sam wiem.... jestem idiotą co?
  • I to jakim! Pozwoliłeś jej wyjechać do obcego miasta! Zraniłeś ją, choć nie mówiłeś prawdy.
  • Mel ja to wiem... ale kiedy ona zadała mi to pytanie to nie wiedziałem co mam powiedzieć. Zaskoczyła mnie.
  • Prawdę. Jak kobieta pyta czy ją kochasz to się odpowiada tak.
  • Nigdy mi tego nie wybaczy...
  • Dziwisz się? Sorry Alvaro, ale zraniłeś ją, choć jesteś moim przyjacielem.
  • Raniąc ją, zraniłem również siebie. Na dodatek teraz zaczynają się wakacje...
  • Przeproś ją, nie wiem błagaj na kolanach.
  • Jak mam ją błagać na kolanach, jeśli ona mieszka w Madrycie? - a ja na niego spojrzałam jak na głupka – Mam zadzwonić? Nie odbierze ode mnie telefonu.
  • O matko... co ona w tobie widziała? Przecież ty jesteś jakiś niedorozwinięty.
  • Ej wypraszam sobie!
  • No a nie? Chciałeś dziewczynę przepraszać przez telefon?
  • Noo...
  • Po czymś takim?
  • A co mam zrobić?
  • No pomyśl... co byś mógł zrobić jak ona jest w Madrycie.
  • Pojechać?
  • Brawo. Długo nie myślałeś.
  • Ale ja nie wiem gdzie ona mieszka. W sumie mógłbym zostać u któregoś z chłopaków z kadry i tam zostawić auto. - a ja włączyłam laptop i od razu znalazłam stronę – Co robisz?
  • Zamówiłam ci bilet na pociąg.
  • Ale...ale...
  • Oj Alvaro. Jesteś już starym koniem i nie masz się co bać pociągów. Wsadzę cię do odpowiedniego i się nie zgubisz. Napiszę jej, żeby na mnie czekała. A wtedy ty wysiadasz i padasz na kolana mówiąc jak bardzo ją kochasz i przepraszasz.
  • Myślisz?
  • A masz lepszy pomysł czy chcesz dalej użalać się nad swoją głupotą? Chłopie, masz wrócić tutaj z moją przyjaciółką i mamy jechać na wakacje do wynajętego domku, nad morze gdzie się będę mogła wylegiwać na plaży w jej towarzystwie.
  • A ja będę mógł?
  • Chłopie tobie to dam ją nawet przelecieć. Ale po prostu ją przeproś i powiedź prawdę... powiedź jej to co naprawdę czujesz. Bo inaczej ty będziesz nieszczęśliwy tutaj i ona zapewne wylewać litry łez tam, w Madrycie. Aż w końcu znajdzie jakiegoś kolesia, skoczy z nim w bok, poprzytula trochę i znowu zostania sama. A chyba nie chcesz tego co?
  • Nie... chce, aby była szczęśliwa.
  • No właśnie. Tak samo jak ja, ale wiemy dobrze, że szczęśliwa będzie przy tobie. A ty przy niej.
  • Dzięki.
  • Nie masz za co dziękować. Lepiej powiedź mi który domek. - zaśmiałam się i mu pokazałam zdjęcia a on ze mną wybrał – Więc wakacje są, a teraz musisz jechać do siebie, spakować swoją torbę i idziesz na dworzec.
  • Ale...
  • Zbieraj się, mówiłam, że cię odstawie na pociąg.

Oczywiście pojechałam z nim do jego mieszkania gdzie się spakował i wsiedliśmy w taksówkę, która zawiozła nas na dworzec. Odebrałam bilet na nazwisko Alvaro i zadowolony stał na peronie i czekaliśmy, aż pociąg podjedzie. W sumie nigdy nie rozumiałam, dlaczego on się bał pociągów, ale chyba wolałam w to nie wnikać. Wsadziłam go do pociągu i wiedziałam, że wysiądzie w Madrycie. Kiedy byłam pewna, że jedzie to napisałam do Adriany sms'a, aby się mnie spodziewała na peronie i miałam nadzieję, że jednak nie jest już za późno... bo tęskniłam za nią, i tęskniłam za nimi – jako parą bo naprawdę byli dla siebie stworzeni.  

sobota, 4 sierpnia 2012

25

Dzisiaj dodaje rozdział bo Natalia była tak kochana i wysłała mi jeden swój <3 i obiecałam. Następny jutro hahaha :D 

***

Adriana

Od rana chodziłam z szerokim uśmiechem na ustach. Dzisiaj miałam mieć randkę z Alvaro, który zaplanował coś szałowego, ale nie chciał powiedzieć. Wystroiłam się i zadowolona pożegnałam z przyjaciółmi. Miałam się z nim spotkać pod naszym ulubionym parkiem więc poszłam w tamtym kierunku. Bo wcale daleko nie było. Szedł w moim kierunku z uśmiechem więc go odwzajemniłam i do niego podeszłam.
  • Witam panią. - i dał mi buziaka – Co tam?
  • Wszystko w jak najlepszym porządku.
  • No to się cieszę. Ale idziemy?
  • Tak, tak. - uśmiechnęłam się – Ale gdzie?
  • Przed siebie? Zapraszam na uroczy spacer, a później się zobaczy.

Oczywiście szliśmy tak jak mówił, przed siebie, trzymając się za ręce. Na naszych ustach widniał szeroki uśmiech i gdybym mogła to bym szła tak przez cały czas. W tym momencie nie liczyło się dla mnie nic innego. Jednak doszliśmy do naszego ulubionego miejsca, czyli do Port Vell. Był to stary port w którym znajdowały się drewniane przejścia i wiszący most. Było to dla mnie najładniejsze miejsce i najbardziej romantyczne w całej Barcelonie, ale nigdy się do tego nie przyznawałam bo w końcu na romantyczkę nie wyglądałam. Ale uśmiechnęłam się szeroko do Alvaro i wiedziałam, że to jest ten moment aby mu wszystko wyjawić, kiedy złapał nas lekki deszcz. Już miałam się odezwać, że przejdzie kiedy zaczął padać bardziej. Ze śmiechem polecieliśmy do jego mieszkania i kiedy do niego dotarliśmy to zmokliśmy jak kury. Zaśmiałam się serdecznie i zaraz miałam ręcznik w rękach.
  • Przepraszam. Nie mówili nic o deszczu w pogodzie.
  • Daj spokój. - zaśmiałam się – Mi się podobało.
  • Naprawdę?
  • Oczywiście, jeszcze nie uciekałam z chłopakiem w deszczu. - i suszyłam sobie włosy
  • To fajnie, że byłem tym pierwszym.
  • I mam nadzieję, że jedynym. - szepnęłam
  • Słucham?
  • Po prostu podobało mi się to i nie chciałabym przeżywać takich chwil z kimś innym. Tylko z tobą, bo cię kocham. - a ten usiadł jedynie na łóżku i nic nie mówił, aż po dłuższej chwili zapytałam – Powiesz coś?
  • Jak mogłaś się zakochać?
  • Normalnie? Kiedy dwoje ludzi jest ze sobą jakiś czas i jest im ze sobą dobrze to do tego dochodzi?
  • Ale ja nie.
  • S-słucham?
  • Jest mi z tobą dobrze. Ale nie ma miłości. - a ja poczułam jak moje serce łamie się na pół – Myślałem, że o tym wiesz.
  • W takim razie... - i rzuciłam w niego ręcznikiem – Bądź sobie sam.

Tylko wzięłam torbę i jak najszybciej wyszłam z jego mieszkania i zamiast czekać na windę to zbiegłam schodami i nie przeszkadzało mi to, że na dworze lało. Nie mogłam jedynie zrozumieć jak mógł mnie tak perfidnie oszukiwać. Myślałam, że jednak coś do mnie czuje, a tutaj jak widać zależało mu jedynie na jednym. Jeszcze mnie nikt nie zranił tak jak on. Wpadłam cała mokra do domu i od razu wtuliłam się w Melanie, która jak mnie zobaczyła to nie wiedziała co się dzieje. Wszystko jej powiedziałam i tyle przezwisk ile ona wypowiedziała pod adresem Alvaro w jej ustach nie słyszałam. Ale jednak zostawiła mnie samą i od razu spakowałam swoją torbę. Kiedy była noc to tylko zostawiłam kartkę na stole i wyszłam z mieszkania. Musiałam w tym momencie wszystko sobie przemyśleć, a na szczęście egzaminy mi się już skończyły. Dlatego pojechałam do Madrytu. Nie wiedziałam kompletnie jak mnie przyjmie mama, ale w tym momencie wolałam nad tym nie myśleć. Zajęłam swoje miejsce w pociągu i wyłączyłam telefon. Na moje nie szczęście w stolicy też padało, dlatego bez parasolki zanim dotarłam do mieszkania mojej mamy byłam cała przemoknięta. Zapukałam do drzwi i czekałam aż ktoś mi otworzy i kiedy przede mną stała moja rodzicielka to jedynie się rozpłakałam.
  • Adriana? O matko co się kochanie stało? - i mnie przytuliła a ja płakałam jak mała dziewczynka – Już spokojnie. - i prowadziła mnie do środka
  • Nie jest spokojnie.
  • Przebierz się, a ja zrobię nam ciepłej herbaty. - i jak mówiła tak zrobiła a ja się przebrałam w suche rzeczy i usiadłam na kanapie skulona – Co się stało?
  • Straciłam go. - wypłakałam
  • Kogo?
  • Alvaro.
  • O matko co mu się stało? - i aż usiadła przestraszona
  • Nie kocha mnie. - i znowu wylałam litr łez
  • Jak to nie kocha? Kochanie nie rozumiem.
  • Alvaro Vazquez, ten popieprzony piłkarz pozwolił abym się zakochała w nim, dobrze się bawił a jak co do czego to mi mówi, że z jego strony to nie miłość. Co tu dużo mówić?
  • To ty byłaś z nim?
  • Byłam, ale już nie jestem. - wypłakałam – A ja się tak starałam... byłam najlepszą wersją siebie. Starałam się jak mogłam dla niego, a on mnie tak potraktował.
  • Już spokojnie skarbie. - i mnie przytuliła – Będzie wszystko dobrze. Może się to jakoś wyjaśni?
  • Raczej nie, nie chce go widzieć.
  • Odpocznij. - i głaskała mnie po głowie – Wszystko będzie dobrze. Pamiętasz... zawsze mówiłaś, że jak nie ten to inny. Wiem, że boli utrata kogoś kogo się kocha, ale zawsze może zrozumieć swój błąd a jak nie to znaczy, że nie był ci pisany.
  • Mogę tu zostać?
  • Oczywiście. - i dała mi buziaka w policzek – A ja zostanę z tobą i zrobimy sobie taki babski dzień co? - a ja jedynie pokiwałam głową i się w nią wtuliłam bardziej   

środa, 1 sierpnia 2012

24

heh macie dzieci... cieszcie sie nowym rozdziałem póki jeszcze jestem na tym świecie... po ostatnich doniesieniach moje serce tak krwawi, że dziwne, że jeszcze mam siłę pisać 

***

Mel

Od samego rana chodziłam zadowolona bo miałam spotkać się z Carlosem. Dlatego poleciałam jak na skrzydłach do pracy, a później poszliśmy na spacer. I z tego co wiedziałam to mieliśmy cale mieszkanie dla siebie bo panowie mieli swoje plany, a Adriana miała spędzić wieczór z Alvaro u niego. Dlatego poszliśmy w tamtym kierunku i szukałam swoich kluczy w torbie, kiedy Carlos zaczął całować mnie po szyi więc od razu poczułam przyjemny dreszcz przechodzący po moim ciele. Weszliśmy do środka się całując kiedy usłyszałam odgłos spadających kluczy. Od razu odwróciłam głowę i widziałam Alvaro z Adrianą, ale to co usłyszałam wcale nie pocieszyło mnie.
  • TO TY?! - Wydarli się jednocześnie
  • Wy się znacie? - zadał pytanie Alvaro a ja sama byłam ciekawa
  • Niestety. - mruknęła Adriana
  • Jakie tam niestety ja dobrze wspominam nasz weekend.
  • Słucham?! - od razu odezwałam się i spojrzałam to na niego to na nią
  • Nic ważnego.
  • Jak to nic ważnego? Myślałem, że dla was dziewczyn to ważne. - uśmiechnął się a ja od razu pociągnęłam Adrianę za sobą
  • Co on odpierdziela?
  • Uważaj na niego ok?
  • Słucham?
  • No co mam ci powiedzieć? To, że spałam z nim?
  • ŻE CO?!
  • Cicho! Alvaro nie wie o tym. - mruknęła
  • CZY TY SIĘ SŁYSZYSZ?! NAPRAWDĘ ROZKŁADAŁAŚ NOGI PRZED KAŻDYM CHŁOPAKIEM W BARCELONIE?! MYŚLAŁAM, ŻE TE PLOTKI W SZKOLE TO TYLKO ZAZDROŚĆ INNYCH A JAK WIDAĆ TO JEDNAK NIE.
  • MEL! OPANUJ SIĘ! NIE SYPIAM Z KAŻDYM CHŁOPAKIEM I WYPRASZAM SOBIE!
  • O NA PEWNO NIE?! Z KIM NIE PÓJDĘ NA RANDKĘ TO OD RAZU SŁYSZĘ OD NIEGO, ŻE ZNA CIEBIE I DOBRZE WAM BYŁO W ŁÓŻKU!
  • NIE MOJA WINA, ŻE ZAWSZE BIERZESZ PO MNIE JAKIEŚ ODPADKI!
  • BO KAŻDY W BARCELONIE CIĘ ZNA! A NIE POMYŚLAŁAŚ O TYM, ŻE MOŻE JA BYM CHCIAŁA W KOŃCU PRZEŻYĆ SWÓJ PIERWSZY RAZ?!
  • C-CO?! JESTEŚ DZIEWICĄ?!
  • A CO SIĘ DZIWISZ! NIE JESTEM TAKĄ SZMATĄ JAK TY! JAK JUŻ DAŁAŚ SIĘ PRZELECIEĆ ALVARO TO KTO WIE CZY NIE WYLĄDOWAŁAŚ W ŁÓŻKU Z ROBERTO BĄDŹ ADRIANEM!
  • O TERAZ TO PRZEGIĘŁAŚ! JA JESTEM SZMATĄ – OK! ALE NIE JESTEM TAK ZAPATRZONĄ W SIEBIE, SŁODKĄ DZIEWUSZKĄ, KTÓRA POCHODZI Z DOBREGO DOMU I ZAWSZE LIZAŁA DUPĘ WSZYSTKIM NAUCZYCIELOM W SZKOLE BO W KOŃCU CÓRCIA TATUSIA MUSI MIEĆ DOBRE STOPNIE I BYĆ NAJLEPSZA! MASZ RACJĘ, RÓŻNIMY SIĘ ALE JA NA PEWNO BYM WZIĘŁA SOBIE DO SERCA TWOJĄ RADĘ ALE JAK WIDAĆ TO IDZIE TYLKO W JEDNĄ STRONĘ! I JAK CI PRZESZKADZA, ŻE JESTEM Z ALVARO TO DOBRZE! NIE MUSISZ W OGÓLE SIĘ TYM MARTWIĆ BO NIE JESTEM Z NIM DLA KAPRYSU, ABY CI JAKOŚ DOPIEC ALBO OBRZYDZIĆ ŻYCIE!
  • NIE JESTEM TAKA! - i za nią wyszłam – I SOBIE RÓB CO CHCESZ! BO TERAZ JESTEŚ DLA MNIE PO PROSTU KURWĄ! - i wróciłam do pokoju trzaskając drzwiami

Od razu położyłam się na łóżku i myślałam jak się uspokoić bo wszystko we mnie buzowało i miałam jedną wielką ochotę coś zepsuć.

Adriana

Wpadłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko od razu płacząc. Wiem doskonale, że takie ploty o mnie chodziły, ale to nigdy nie było prawdą. A ja tylko chciałam ją ostrzec przed Carlosem bo wiem co z niego za typek. Zaraz obok mnie pojawił się Alvaro i od razu mnie przytulił więc się w niego wtuliłam dalej płacząc.
  • Ciii... - i mnie głaskał po głowie
  • Ja nie jestem taka.... - wypłakałam – Chciałam ją ostrzec, aby jej nie zranił jak mnie.
  • Słucham? Co on ci zrobił?
  • Przeleciał i zostawił. - szepnęłam – A później rozpowiedział plotki na mój temat. I każdy w to wierzył jak widać...
  • Wcale nie. Ej spójrz na mnie. - więc tak zrobiłam – Ja nigdy w to nie wierzyłem. Melanie zapewne też, ale w nerwach się mówi wszystko co ślina przyniesie.
  • Nie wiedziałam, że ona jest dziewicą.
  • Ze mną raczej nie porozmawiasz na ten temat. - i widziałam, że się zmieszał – I też wiem, że nie uważasz jej za rozpuszczoną dziewczynkę.
  • Nie, jestem z niej dumna, że postawiła się ojcu.
  • Kochanie... - i mnie przytulił – Uspokój się, oddychaj i idź ją przeproś. A uwierz, że to wam dobrze zrobi.

Więc tylko się w niego wtuliłam i starałam uspokoić, aby zrobić to co powiedział, ale wcale nie byłam gotowa na ten krok.

Mel

Był wieczór, panowie już wiedzieli o naszej kłótni i na szczęście się nie wtrącali. Byłam zła na siebie, na Carlosa i na nią. Powiedziałam jej kilka słów za dużo, Carlos nic mi nie mówił i może ona faktycznie miała rację, może powinnam na niego uważać? Ale również i ona powiedziała o kilka słów za dużo. Myślałam, że mam w niej wsparcie, ale jednak nie. Już miałam kłaść się spać bo nic ciekawego nie było do robienia w pokoju kiedy usłyszałam pukanie. Powiedziałam proszę i zaraz pojawiła się w moim pokoju Adriana w piżamie i okryta kocem. Tylko zrobiła smutną minę i już serce mi miękło i poklepałam miejsce obok siebie. Więc szybko się znalazła i we mnie wtuliła.
  • Przepraszam. - powiedziała a ja wiedziałam, ze szczerze bo Adriana nie przeprasza za często! - Nie powinnam cię tak nazywać i w ogóle... ale Carlos nie jest ciebie wart. On podrywa, przelatuje i odlatuje.
  • To zrobił z tobą co?
  • Tak... - szepnęła – I to on rozpowiadał te ploty.
  • Przepraszam, że nazwałam cię szmatą... i wiem, że nie przespałabyś się z pozostałą dwójką.
  • Kocham Alvaro choć to może dziwnie wyglądać.
  • Nie, nie wygląda dziwnie. Przy nim jesteś inna... spokojna i dojrzała z nutką jeszcze tej szaleńczej młodości.
  • Staram się być najlepszą wersją siebie przy nim. Bo nie chce go tracić.
  • Zrozumiałe...
  • I przepraszam... myślałam, że już dawno masz swój pierwszy raz.
  • Czekam na odpowiedni moment i chłopaka. Nie chce robić czegoś na szybkiego, bo wszyscy to mają za sobą.
  • Rozumiem... i nie oceniam. Bo wiesz dlaczego?
  • Dlaczego?
  • Bo kocham cię taką jaka jesteś. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, której nigdy ale to nigdy nie oddam i nie chcę aby cierpiała. Dlatego martwię się i staram się, abyś była szczęśliwa i omijały cię wszelkie smutki. Bo jestem z ciebie dumna, że w końcu postawiłaś się rodzicom. I zazdroszczę trochę tego, że z mamą masz dobry kontakt.
  • Kochanie... - i się w nią sama wtuliłam – Może to czas najwyższy pojechać do Madrytu?
  • Nie... nie jestem gotowa...
  • Jak będziesz to pojadę z tobą... przyjaciółki muszą się nawzajem wspierać... i dziękuje, że mnie ostrzegasz przed tymi dziwnymi typami.
  • Staram się...
  • Alvaro jest tutaj? - a ona pokiwała głową więc spojrzałam pytająco
  • Siedzi z chłopakami i gra. Więc mam czas dla ciebie. I cię nie puszczę. - i się mocno do mnie przytuliła
  • Kocham cię siostrzyczko.
  • Ja też, mocno. A tego jedynego ci znajdziemy... obiecuje.
  • Sam do mnie przyjdzie. - uśmiechnęłam się co szeroko odwzajemniła   

niedziela, 29 lipca 2012

23

Hola :) 

I mamy rozdział numer 23 <3 wczoraj miałam cudowny wieczór, dwa gole Pedro i do tego moja przyjaciółka mi dzisiaj podesłała coś ahhh <3 jak ja kocham takie dni... 

***

Adriana

Od momentu jak Alvaro wrzucił nasze zdjęcie na jego konto, to nałogowo sprawdzałam czy czegoś czasem jeszcze nie wrzucił i wiedziałam, że to do czegoś złego prowadzi. Ale siedziałam po raz kolejny w domu na swoim łóżku i słyszałam, że ktoś wchodzi do mieszkania więc szybko wybiegłam ze swojego pokoju i widziałam, że to Mel więc ją pociągnęłam do pokoju i posadziłam na łóżku.
  • No ok... - i się rozbierała – Co jest
  • Odbija mi.
  • To akurat zauważyłam dawno temu. - zauważyła, a ja ją zmroziłam wzrokiem – Ok... więc co się dzieje?
  • Pomóż mi założyć twitter.
  • C-co?
  • No... - i włożyłam dłonie do kieszeń
  • O matko! Ty jesteś zazdrosna!
  • Wcale nie! - a ona na mnie spojrzała jak na głupka – No może odrobinę, ale taką – i pokazałam minimalną odległość
  • No ok pomogę ci założyć, pokażę o co chodzi, ale muszę coś zjeść i się napić.
  • To masz. - i podałam jej laptopa i telefon – A ja ci zrobię! - i szybko poleciałam do kuchni gdzie zrobiłam herbatkę dla nas i kanapeczki – Już jestem.
  • Kochana.
  • A właśnie, nie wiesz może gdzie panowie? Bo myślałam, że wrócą przed tobą.
  • Nic mi nie wiadomo. Ale ok jaki chcesz nick?
  • Hmm... motylek?
  • No ok. - zaśmiała się, ale musiała i tak z rocznikiem wpisać – No to konto mamy, teraz jakieś ładne zdjęcie.
  • Ooo z bloga. - od razu się ożywiłam – Roberto mi takie ładne profilowe zrobił. - i wrzuciłam
  • Ładnie. Nasz przyjaciel jest nawet całkiem dobry jako fotograf.
  • Wiem bo to artysta. - zaśmiałam się i wpisałam swój opis
  • No to najważniejsze masz, a teraz pokaże ci o co chodzi.

I tak mi pokazywała na co się przyglądałam z kubkiem w ręce. I mi dodawała „znajomych” a że akurat w większości mieliśmy takich samych to nie było problemu. I napisałam swojego pierwszego tweeta i wtedy zobaczyłyśmy, ze Roberto wrzucił nowe zdjęcie gdzie była cała trójka na zakupach i mieli na sobie jakieś szalone okulary. Od razu skomentowałam to „A nas dziewczyn to już nie łaska zabrać na zakupy?”
  • Ej ja już tak dawno nie byłam na mieście. - westchnęła Mel – a już tym bardziej na zakupach. - i wpakowała się mi pod kocyk
  • Idziemy jutro! Są teraz wyprzedaże więc musimy z tego skorzystać. - od razu zarządziłam więc się rozpromieniła
  • Oho Alvaro ci odpisał. - zaśmiała się sprawdzając swój telefon
  • Co ten wieśniak napisał? - i sprawdzałam a tam „Ooo a panna od kiedy posiada to konto?” - A nie odpiszę mu za to, że nie zabrał mnie na zakupy.
  • Kochani wariaci. - zaśmiała się – Ale oglądamy coś?
  • W sumie możemy, chyba jakieś filmy nowe mam. - zauważyłam

Oczywiście zrobiłyśmy popcorn i zadowolone się rozłożyłyśmy i oglądałyśmy komedię romantyczną, na której Mel płakała więc podawałam jej chusteczki. Aż w końcu poszłyśmy spać. Na drugi dzień ona musiała iść na dwie godzinki do pracy, aby zastąpić koleżankę, która musiała iść na badanie. Dlatego ja się wyszykowałam ładnie i pojechałam sobie wcześniej na miasto, ale nie przypuszczałam, że będzie aż tak zimno a ja miałam spodenki na sobie. Na dodatek zadzwonił do mnie Alvaro i zapytał gdzie jestem więc mu powiedziałam i do mnie przyjechał. Tylko, że ten jak mnie zobaczył to głupek zrobił zdjęcie i zaczął się śmiać.
  • Ha, ha nie moja wina, że nie mamy termometru.
  • Kochanie...ale jest zimno. Mieszkasz z trzema osobami. - zaśmiał się
  • Odwal się! - i ruszyłam przed siebie a on szedł i tak za mną, aż weszłam do sklepu i kupiłam sobie ciepłe rajstopy. - Trzymaj, a jakby dzwoniła Mel to powiedź jej, że jesteś pod tym sklepem – i podałam mu swoją torbę
  • Jasne.- uśmiechnął się a ja poszłam do łazienki się ubrać i wróciłam do nich bo już Mel była – No i teraz cieplej co?
  • Oj zamknij się. - westchnęłam – To co idziemy na szał zakupowy?
  • Oczywiście. - uśmiechnęła się Mel – Dzisiaj wydaje. - a Alvaro złapał mnie za dłoń
  • To gdzie idziemy najpierw? - zapytał a ja na niego spojrzałam – No co? Chcę spędzić trochę czasu z wami.
  • Z nami czy po prostu z dziewczyną? - zapytała Mel
  • Czepiacie się.

Nic już nie powiedziałyśmy, a weszłyśmy do naszego ulubionego sklepu i się zaczęło. Szperałyśmy po wszystkich wieszakach, przymierzałyśmy wszystko to co miałyśmy w szatni, wygłupiałyśmy się. Aż w końcu wyszłyśmy z torbami ciuchów i tak było przez cały czas. Alvaro już wymiękał, ale nic nie mówił. Choć jak zarządziłyśmy przerwę i obiad to jako pierwszy poleciał szukać knajpki aż się w niej znaleźliśmy. Zamówiliśmy picie, a także coś do jedzenia i złapałam za swój telefon. Choć Mel i jej robienie zdjęć mnie śmieszyło. Tyle tylko, że widziałam konto Alvaro i to, że dodał moje zdjęcie z podpisem, że zimno jest a ja udowadniam, że można jakoś z tym funkcjonować na co dostał kopniaka. I dodał również zdjęcie moje z Mel na co się zaczęłam śmiać bo niektórzy pytali go, która to jego dziewczyna. Ale sama też wrzuciłam sobie zdjęcie z Mel i podpisałam inaczej niż Alvaro. Na co on zaraz zawołał, że chce też jakieś ładne. Dlatego jedno spojrzenie na Mel i się nad nim nachyliłyśmy i dałyśmy mu buziaki w policzki i pstryknęłam zdjęcie od razu wrzucając na jego konto. Niech chłopak ma teraz zaciesz. Tylko, że on posadził sobie mnie na swoich kolanach i miał niestety mocny uścisk więc nie miałam jak wstać, a Mel pstryknęła nam zdjęcie.
  • Tylko odważ się dodać to zdjęcie a ci nakopię.
  • Ups... za późno. - wyszczerzył się a ja go zmroziłam wzrokiem i dalej siedziałam na jego kolanach, aż postanowiliśmy się zbierać, zwłaszcza że Alvaro miał auto
  • Matko nie mam sił. - westchnęła Mel – Teraz tylko kąpiel, poduszeczka i kocyk.
  • I w moim przypadku książka i zeszyt aby zrobić zadanie domowe. - westchnęłam na samo wspomnienie
  • A ja do pustego mieszkania pograć w FIFE.
  • Zawsze możesz zostać u nas i pograć z chłopakami.
  • Wątpię, z tego co słyszałem to Roberto ma dzisiaj randkę.
  • Dzisiaj?! - zawołałyśmy i spojrzałyśmy na siebie
  • O nie, nie! Nie ma mowy, abyście przeszkadzały. - od razu zawołał i wsiadł do auta
  • Ale my nie chcemy przeszkadzać. My chcemy ją poznać ot co! - od razu powiedziałam
  • W sumie... ja też. Bo jak o niej mówi to wydaje się taka normalna.
  • Dokładnie dlatego trochę szybciej poprosimy. - zauważyła Mel i się zapięła tak samo jak ja

Oczywiście dojechaliśmy do domu trochę później bo Alvaro wcale się nie spieszył. A w dodatku były korki. Ale dojechaliśmy cali i weseli i weszliśmy do mieszkania, a raczej wpadliśmy i od razu Mel wpadła na Roberto.
  • Oj już jesteście. - zauważył a my się szeroko uśmiechnęliśmy – Więc poznajcie Ane. Ana to moi przyjaciele, Mel, Adriana i Alvaro.
  • Hej miło mi poznać. - uśmiechnęła się co odwzajemniłam
  • Nam również. Ale teraz was nie zatrzymujemy bo zapewne Roberto zaplanował coś super fajnego. - zauważyłam
  • Więc wam też życzymy miłego wieczoru. - zauważył nasz przyjaciel i wyszli
  • Ej ślicznotka. - zauważył Alvaro i przybił piątkę z Adrianem
  • I bardzo sympatyczna. - zauważył nasz przyjaciel – Ale wy gdzie byliście?
  • Na zakupach. Wczoraj my szaleliśmy, to dzisiaj one. - westchnął
  • Ej sam się do nas doczepiłeś. - zawołała Mel i nalała mi i sobie soku – My chciałyśmy poszaleć na zakupach a ty za nami chodziłeś.
  • Ej tak to byście zmarzły. A ja was przywiozłem.
  • To, że miałam na sobie spodenki bez rajstop to nie moja wina. - od razu się oburzyłam – Przynajmniej ładnie wyglądałam.
  • No tak. Jak zawsze. - i wziął mnie na kolana – Ale rozmawiałeś z nią?
  • Tak, tak bo czekała na Roberto.
  • Jak to czekała? - zapytałam
  • Bo Roberto był tak zestresowany, że nie wiedział gdzie są bilety do kina. - zaśmiał się – Myślę, że dawno już nie był na randce i dobrze mu to zrobi bo naprawdę dziewczyna jest spoko.
  • No i ładna. - zauważyła Mel a ja przyznałam rację
  • Mam nadzieję, że mój braciszek będzie szczęśliwy. Bo złamane serce strasznie boli, ale wychodzi na prostą. No, ale teraz moje kochane towarzystwo ja was opuszczam z moimi łupami i uciekam do książek
  • Heh a ja biedny do pustego mieszkania.
  • W sumie możesz iść ze mną pograć w kosza.
  • A nawet z miłą chęcią. Tylko muszę wstąpić po dresy.
  • No to wy sobie idźcie, ty idź się ucz a ja nacieszę się łazienką i wanną. - ucieszyła się Mel i złapała za swoje torby i poszła do siebie
  • No to miłego grania moi panowie. - uśmiechnęłam się – Mam nadzieję, że Adrian wygra.
  • Ej! Powinnaś kibicować mnie.
  • Tobie kibicuje na trawie. - zaśmiałam się – Więc miłego grania. Nie zamęcz mi go. - zwróciłam się do Adriana na co ze śmiechem poszedł po swoje rzeczy – Więc dawaj buziaka, aby mi się lepiej uczyło. - i zaraz poczułam jego usta więc odwzajemniłam buziaka
  • Mogę dzisiaj spać u ciebie? - szepnął i dał mi buziaka w szyję
  • W mojej koszuli? - zaśmiałam się a on pokiwał głową – No ok, możesz dzisiaj tutaj nocować.
  • Moja piękna. - i dał mi buziaka i poszedł wraz z Adrianem z mieszkania
  • To był najlepszy czas na to, aby powiedzieć mu jak go kochasz. - zauważyła Mel – Dalej jesteś zawieszona?
  • A co jeśli on mi nie odpowie?
  • Odpowie, odpowie. Nie bój się swoich uczuć. - powiedziała i zostawiła mnie samą z mętlikiem w głowie   

środa, 25 lipca 2012

22

Nie ma sił, padam na twarz do tego nóg nie czuje więc nie mam sił nawet was powiadomić o nowościach, a w dodatku skomentować. Nadrobię to w piątek :) 

***

Roberto

Moja radość była nie do opisania po tym jak Ana się zgodziła na randkę. W końcu jakoś wychodziłem na prostą jeśli chodzi o naukę, miałem zdane najważniejsze przedmioty, prace napisane. A na dodatek dzisiaj od rana chodziła mi w głowie jedna piosenka. Był piątek więc po zajęciach wstąpiłem do sklepu i kupiłem piwo do tego wstąpiłem do ulubionej pizzerii i kupiłem dwie pizze, a że trzecia była gratis to i ją wziąłem. Zadowolony wróciłem do mieszkania w którym o dziwo nikogo nie było. Dlatego rozłożyłem się z wszystkim w salonie, odpaliłem muzykę i grę i zaraz pojawił się Adrian więc się do niego uśmiechnąłem z piwem i tak o to się rozłożyliśmy we dwoje na kanapie.
  • Dobra ta pizza. - zauważył Adrian na co przytaknąłem
  • A wiesz co jest najlepszego?
  • Hmm?
  • Jesteśmy sami... dziewczyny pojechały do spa.
  • No to imprezka. - i od razu pogłośnił muzykę

Oczywiście kiedy my jesteśmy ze sobą to w ruch piwo idzie dosyć szybko, dlatego już zostały nam dwie ostatnie puszki i tylko wstałem ze swojego miejsca i poleciała piosenka, która chodzi mi od rana po głowie i od razu zacząłem tańczyć. A zaraz do mnie przyłączył się Adrian i we dwoje się wydurnialiśmy, a raczej staraliśmy się tańczyć. Choć we dwoje mistrzami w tym nie jesteśmy i dlatego zazwyczaj wolałem stać przy ścianie. Dlatego teraz kręciłem swoim zadkiem i wczuwałem się w muzykę, która się skończyła więc puściliśmy ją od nowa. Ale kiedy chciałem zrobić swój zjawiskowy obrót to w oczy rzucił mi się Alvaro, który stał z piwem w szoku i patrzył na nas jak na głupków. Ale cóż... nie mówiliśmy, że po alkoholu akurat jesteśmy zdrowi na umyśle. Od razu poklepałem Adriana, aby się odwrócił więc to zrobił i tylko się uśmiechnął.
  • Piwo!
  • Eee... to ja może wpadnę później co? - zapytał się Alvaro a ja zacząłem się śmiać
  • Wchodź, wchodź. Przygarniemy cię biedaku.

I tak o to siedzieliśmy w trójkę z piwem i grami i już nie tańczyliśmy, chociaż muzyka dalej leciała w tle. Na dodatek Alvaro dziwnie na nas patrzył i kompletnie nie wiedziałem o co mu chodzi. Ale jednak na niezłej bani powiedziałem stop i po prostu odpłynąłem.

Adrian

Kiedy się przebudziłem, bolała mnie niemiłosiernie głowa i nie wiedziałem dlaczego. Ale otworzyłem swoje oczy i widziałem jak Alvaro spał z głową na moich kolanach i się tulił do mojej nogawki. Na dodatek Roberto wcale nie miał lepszej pozy bo nogi mu zwisały z fotela. Chciałem obudzić Alvaro, aby usiadł ale ten tylko zaczął mruczeć coś w stylu.
  • Nie Adri... pomiziamy się później, chce spać.
  • Alvaro! - od razu zawołałem więc podskoczył i usiadł tak jak chciałem
  • O matko... - i złapał się za głowę – Już nigdy więcej nie piję.
  • Zabawne mówisz to za każdym razem. - i wstałem ze swojego miejsca
  • Wody, wody... - zamruczał Roberto więc mu rzuciłem butelkę tak samo jak Alvaro – Co myśmy wczoraj wyrabiali?
  • Piliśmy i jedliśmy pizze.
  • Nooo widzę. - westchnął Alvaro – A ja miałem jechać po dziewczyny na dworzec.
  • No to chyba będą musiały same wrócić. Bo wyglądasz jak śmierć na zakręcie i od kiedy ty masz szminkę na czole?
  • Co?! - i od razu poleciał do łazienki a my za nim bo miał pełny makijaż i zrobiłem mu zdjęcie – Który mnie pomalował? - i szukał jakiś kremów bądź czegoś
  • Z tego co pamiętam to dziewczyny pakowały swoje kosmetyczki.
  • Muszę to czymś zmyć! - i zmywał, ale o dziwo nie chciało zejść – Iii?
  • Może mają coś w pokoju. - rzucił Roberto i poszedł szukać
  • Przecież ja tak nie mogę wyjść z domu.
  • No co? Ładna z ciebie dziewczynka. - i od razu dostałem ręcznikiem z całej siły – Ała!
  • Nic nie znalazłem więc chyba trzeba zadzwonić do dziewczyn.
  • O na pewno nie! Ja muszę to zmyć do ich przyjazdu, przecież one umrą ze śmiechu!
  • Na pewno nie.

Roberto

Wolałem nie mówić Alvaro kto mu to narysował. Bo sam dobrze to pamiętałem, jak wyciągnąłem kosmetyki Adriany i bawiłem się w kosmetyczkę. Ale kompletnie nie wiedziałem co to było i czy to zmywalne. Na dodatek dziewczyny musiały wrócić same bo nikt z nas nie był w stanie po nie jechać. Ale kiedy przekroczyły próg to wcale nie były zadowolone z tego faktu bo widziały auto Alvaro.
  • Bo widzicie dziewczyny... jest problem. - od razu zacząłem
  • Co znowu ta pokraka parówki zrobiła? - westchnęła Adriana
  • Ej ja tu jestem! - i od razu oburzony wyszedł, ale dziewczyny tylko jak go zobaczyły to wpadły w taki rechot, że aż usiadły na podłodze – O dziękuje ja wam bardzo! - i uciekł do łazienki
  • Kto go tak urządził? - szepnęła ledwo Mel więc podniosłem łapkę
  • Staramy się to zmyć, ale nie bardzo idzie z wodą.
  • Zaradzimy. - zaśmiała się Adriana i poszła do niego

Siedzieliśmy w wielkim skupieniu czy uda jej się bo inaczej to nas chyba Alvaro zabije, ale wrócił już uśmiechnięty i bez makijażu więc odetchnęliśmy z ulgą. Choć dziewczyny dalej miały niezły ubaw. Ale cóż się dziwić, Alvaro jako dziewczynka, nie codzienny widok. Na dodatek jak zobaczyły syf, jaki zostawiliśmy po sobie to od razu się skrzywiły więc aby nie było jakiegoś marudzenia posprzątaliśmy. I zadowoleni z obiadem usiedliśmy na kanapach.
  • Ale mówcie jak było w SPA?
  • Cudownie. - westchnęła Mel – Tego było mi trzeba, pełen relaks, masaże i sauna. Po prostu cudo.
  • No to fajnie. - uśmiechnął się Alvaro – Teraz będziecie chodzić odprężone i z uśmiechami.
  • Jak zawsze. - zauważyła Adriana – Ale to był dobry wypad. Z dala od was wariatów. Zresztą wy też mieliście tu dobry wieczór.
  • Oj tak. - zauważył Adrian z szerokim uśmiechem – Szkoda, że nigdzie nie jest nagrany. Choć głowa boli.
  • Nie tylko ciebie. - mruknąłem – Ale ok idę spać. Kark boli mnie od tego fotela.
  • Spaliście tutaj?
  • Nooo... - jęknął Alvaro – Twoje łóżko wygodniejsze, ale zasnąłem tutaj.
  • Oj biedactwo. - i go pogłaskała po policzku – Ale z pełnym makijażem byś mi tylko zabrudził pościel. - i zaczęła się śmiać jak opętana tak samo jak my

Aż w końcu opuściłem całe towarzystwo i po prostu zakopałem się wykończony i na kacu pod kołdrę, aby choć trochę odpocząć.  

niedziela, 22 lipca 2012

21

Hola!:) 

Cieszę się, że wy się cieszycie z mojego powrotu i dlatego jako ta miła i w ogóle założyłam już drugie opowiadanie, który wygrało - czyli Lieke i Raul :) W takim razie zapraszam tutaj: http://will-you-still-love-me.blogspot.com/  gdzie pojawił się pierwszy rozdział :) 

***

Adriana

Dzisiaj postanowiliśmy wybrać się na mecz Alvaro a później oczywiście na jakąś kolacje. Dlatego wyszykowałam się najwcześniej, Roberto zrobił mi zdjęcia bo wiedziałam, że po meczu może nie być ciekawie w moim przypadku. i zadowoleni z biletami za którymi stała Mel poszliśmy na stadion. Jak zawsze my we dwie siedziałyśmy na środku bo panowie nas pilnowali. Jako ze co nie co się na piłce znałam to kibicowałam całym sercem a kiedy Alvaro zdobył gola i zadedykował go mnie pokazując mój tatuaż na nadgarstku jakim był motylek. Tylko się zaśmiałam pod nosem ale nic nie mówiłam. Drugiego gola również zadedykował mi i tak o to się mecz skończył. Z tego co wiedziałam to mieliśmy się spotkać z nim już w knajpce dlatego zadowolona wyrwałam do wyjścia a później jako pierwsza znalazłam się w knajpce i przy stoliku. Zamówiliśmy sobie picie i jedzenie i to samo mojemu chłopakowi bo pisał ze już jedzie. Oczywiście jak wpadł to wszyscy mu pogratulowali i najbardziej nasi przyjaciele na co przewróciłam oczami wraz z Mel. Alvaro usiadł obok mnie i dorwał się do jedzenia swojego talerza tak samo jak i mojego, ale akurat miał szczęście bo nie zjadłabym wszystkiego. Ale oczywiście Mel jak to Mel musiała się pochwalić co robi dlatego robiła zdjęcia wiec jej zrobiłam z Roberto jakąś głupia i Alvaro stwierdził, ze on tez chce. Specjalnie się odsunęłam ale on mnie przygarnął do siebie ramieniem wiec zrobiłam jakąś głupia minę i peace paluszkami. Później już era portali społecznościowych siedziała na swoich telefonach wiec z nudów zaczęłam bawić się słomka i poczułam jak pod stołem łapie mnie za dłoń, głaszcząc wiec się do niego uśmiechnęłam. w sumie to był najlepszy moment na to aby powiedzieć prawdę. dlatego ścisnęłam ja i pokiwałam głową na tak.

Alvaro

Widziałem gest Adri wiec jak na mężczyznę w związku musiałem powiedzieć prawdę. Dlatego wziąłem porządny łyk wody i już miałem się odezwać kiedy uprzedziła mnie Mel.
  • A komu ty dedykowałeś gole?
  • No swojej dziewczynie.
  • Komu?
  • Adrianie. - i wyciągnąłem nasze splecione dłonie spod stołu. a ich wzrok mówił sam za siebie
  • Nie żartujcie ok? - rzuciła Mel
  • Ale my nie żartujemy. Jesteśmy ze sobą prawie pół roku?
  • Ile?! - wydarła się razem z Roberto
  • Nie mówiliśmy wam wcześniej bo wiedzieliśmy jak zareagujecie. Ale stało się.
  • Właśnie. - zauważyłem – A ty Mel zawsze chciałaś, abym znalazł świetną dziewczynę, a z Adri dobrze się czuje.
  • Ale jak to? Przecież to jak z bratem. - zauważyła
  • Oj czepiasz się, jak są razem i im dobrze to tylko im gratulować. - zaśmiał się Roberto – Chociaż nie przypuszczałem, że trzy cechy znajdziesz akurat w nich i w sumie długo wytrzymaliście ze sobą.
  • Jakoś się uzupełniały. - zaśmiała się Adri co sam odwzajemniłem
  • Ale czemu ty siedzisz cicho Adrian?
  • Bo wiedziałem o tym. Przyłapałem ich jak niby Adri pojechała do Madrytu. Ale obiecałem nic nie mówić bo w sumie to ich obowiązek.
  • I dlatego w sumie chcieliśmy przeprosić, że trzymaliśmy to w tajemnicy. Ale sami rozumiecie, na początku baliśmy się, że nam nie wyjdzie to tylko by został jakiś niesmak.

Ale widziałem, że jakoś Mel nie jest do tego przekonana i czułem dziwnie panującą atmosferę chociaż Roberto starał się jakoś nas wszystkich rozśmieszyć. A na dodatek przyszedł na mój telefon powiadomienie więc od razu je odczytałem i się zaśmiałem. Bo mianowicie moje fanki pytały się mnie komu zadedykowałem gole pokazując motylka. Ale tylko spojrzałem na Adri, która coś tłumaczyła Adrianowi jak zawsze wymachując dłońmi i kliknąłem na zdjęcie, które nam wcześniej zrobiła Mel. Od razu z uśmiechem podpisałem je „Krótka rozmowa z tobą sprawia, że mam ochotę przenosić góry”. Dodałem i przyłączyłem się do rozmowy, a raczej kłótni kto ma zapłacić za kolację. Bo Adri nie chciała się zgodzić na to, abym ja zapłacił, aż w końcu zła wyszła z knajpki wcześniej oczywiście zostawiając pieniądze. Ale na szczęście udało mi się ją jakoś na boku ubłagać, aby się na mnie nie gniewała.

Melanie

Przyglądałam się tej parze i nie mogłam zrozumieć jak mogli to ukrywać przed nami i jak mogą być ze sobą jeśli są przyjaciółmi. Przecież dla mnie to coś dziwnego i nie mogłam tego zrozumieć. Na dodatek postanowiliśmy iść do naszego mieszkania gdzie w ruch poszło piwko i tak o to bez skrępowania poszli razem do pokoju Adriany spać. Ja sama odpaliłam swojego laptopa i zobaczyłam, że Alvaro dodał zdjęcie z Adrianą i podpisał nawet ładnie, i oczywiście dopiero teraz zauważyłam, że faktycznie nie kłamał bo moja przyjaciółka ma na nadgarstku tatuaż. Pamiętam jak poszła go zrobić sobie, bo zawsze mówiła, że chce się czuć jak ten motyl. Wolno. I tu taka zaskoczka, ma chłopaka, i są ze sobą dość długo. W końcu musiałam jakoś przełknąć to, ale nie wiedziałam jak. Ale kiedy otworzyłam swoje zaspane oczka to widziałam moja przyjaciółkę w moim łóżku z kubkiem kawy.
  • Co ty tu robisz? - ziewnęłam
  • Przyszłam pogadać bo wiem, że nie jest dobrze.
  • Po prostu mnie zaskoczyliście, ale jeżeli jesteście szczęśliwi to muszę tą informację przetrawić.
  • Ja jestem i chyba się zakochałam, ale tak na poważniej. - westchnęła
  • A on?
  • Nie wiem. Nigdy mu nie powiedziałam tego, zresztą on mi też. Dobrze nam jest tak jak jest.
  • I dedykuje ci gole?
  • Pierwszy raz. - zaśmiała się – Nie wiedziałam, że to zrobi.
  • Ale pochwalił się i już wszystkie fanki gadają czy ty z nim na zdjęciu to jego dziewczyna.
  • Co? - i spojrzała na mnie zdziwiona
  • Czyli nie oglądasz naszych kont społecznościowych. Bo jakbyś widziała to byś wiedziała, że Alvaro pochwalił się zdjęciem.
  • No co za menda. Co ta gnida napisała? - a ja podałam jej ze śmiechem telefon i włączyła sobie zdjęcie – Po rozmowie mogę przenosić góry.
  • Widzisz. Więc tak źle nie jest, zresztą zauważyłam już wcześniej, że chodzicie szczęśliwi.
  • Alvaro był przy mnie w ciężkich chwilach. Ale to tylko zdjęcie, nie napisał, że ja to jego dziewczyna ani nawet jakieś kocham cię. - i wkradła się pod kołdrę
  • Jak miał napisać jak wszyscy dobrze wiemy, że ty takich tanich tekstów nie lubisz.
  • Z nim jest inaczej...- westchnęła
  • Inaczej?
  • No tak... przy nim czuję się sobą. Lubię się z nim pokłócić, ale zaraz lubię się w niego wtulić. Jest mi z nim dobrze jak milczymy i jest mi z nim dobrze jak się kłócimy.
  • A sypiacie?
  • Tak... i w tej kwestii też mi jest dobrze.
  • Obydwoje jesteście dorośli i jeśli jesteście pewni, że chcecie być razem no to nie mam nic przeciwko. Ale żebym później nie musiała pocieszać Alvaro. Zresztą pogoniłaś go i do mnie przyszłaś?
  • Wręcz przeciwnie. Śpi, a jak wstawałam to marudził, abym nie szła. Czasem zachowuje się jak niedopieszczone dziecko.
  • To akurat zawsze wiedziałam. - zaśmiałam się i napiłam kawki – Ale w sumie motylku...
  • Cicho bądź. Już ja mu wybije to wszystko z głowy. - zauważyła więc się zaśmiałam głośniej z jej miny
  • Wariaci, ale teraz zbierasz swoje zgrabne cztery litery i idziesz do niego, zapewne marznie bez ciebie
  • Tsa... zaraz go pogonię. - rzuciła i wyszła z mojego pokoju więc z uśmiechem jeszcze raz spojrzałam na ich wspólne zdjęcie

Adriana

Wparowałam do pokoju jak burza i widziałam rozwalonego Alvaro na całym łóżku więc zła wyrwałam mu swoją poduszkę na co spojrzał na mnie zaspany i raczej nie ogarniał gdzie jest i co robi.
  • Adri?
  • Ja ci dam Adri. Ty bazyliszku nie można było najpierw zapytać mnie o zdanie?
  • Ale o co chodzi? - ziewnął i przewrócił się na plecy
  • O co chodzi? Jak mogłeś dodać nasze zdjęcie, podpisać je i nic mi nie powiedzieć?
  • Myślałem, że jako moja przyjaciółka możesz być na zdjęciach? Jakoś wcześniej ci nie przeszkadzało.
  • Wcześniej nie miałeś tysiąc pytań dotyczące mojej osoby czy ja to faktycznie twoja dziewczyna, której zadedykowałeś dwa gole.
  • Oj co w tym złego? - i położył się
  • Co złego?! A może ja nie chce?
  • Czego?
  • Tego całego szumu.
  • Zachowujesz się jakbyś dalej się mnie wstydziła i dlatego mnie ukrywasz.
  • Jesteś idiotą. - mruknęłam
  • To wiem, ale motylku nie lepiej się położyć, przytulić i pospać jeszcze? - i sam to zrobił przygarniając mnie pod kołdrę do siebie – Jak rozmowa z Mel?
  • Dobrze.
  • Czyli już się nie gniewa i ogarnęła temat?
  • Po części.
  • Przyzwyczai się. - i pogłaskał mnie noskiem po policzku – A tak poza tym to dzień dobry. - i poczułam jego usta na swoich więc odwzajemniłam pieszczotę – I nie gniewaj się już z rana na mnie.
  • Po prostu nie lubię dowiadywać się o takich rzeczach ostatnia i motylek?
  • No... bo ładny masz ten tatuaż i pomyślałem, że taka celebracja będzie najlepsza. I od razu wiedziałaś o kogoś chodzi. - wyszczerzył się – A jeśli chodzi o komentarze to nie przejmuj się, nie napisałem że ty to moja dupa.
  • Spróbowałbyś a już byś nie żył. - i go walnęłam w ramię
  • Wiem, wiem. Dlatego dałem taki ładny opis pasujący. Bo nawet jak mnie bijesz to miło mi się z tobą rozmawia.
  • Wariat.
  • Ale twój i chcę zdjęcie motylku. - i wyciągnął się po telefon i nam pstryknął – No i teraz będą wiedzieć, że mam dziewczynę.
  • Ani mi się waż. Zostaw tamto i już.
  • I o to mi chodziło. - i się we mnie wtulił – A teraz śpimy bo mam dużo czasu jeszcze, a jadę na kadrę więc nie będę miał jak się tulić
  • I masz strzelić gole wiesz o tym? - a on jak na żołnierzyka przystało pokiwał głową   

piątek, 20 lipca 2012

20

Wróciłam!! 

Przeczytałam wszystkie zaległe rozdziały - skomentowałam i o to pojawia się tutaj rozdział 20:) Następny w niedzielę i w środę - i tak sie będą pojawiać :) czyli tak jak wcześniej... wiec w takim razie zapraszam na nowy... i już niebawem premiera nowego opowiadania:) 

***

Melanie

Po pracy miałam spotkanie z moją mamą, a raczej obiad więc zadowolona po pracy pojechałam autobusem do knajpki. Mama już była więc usiadłam na swoim miejscu i się do niej uśmiechnęłam. Nie widziałam jej już jakiś czas, ale rozmawiałyśmy przez telefon. Zamówiłyśmy obiad i wesoło gawędziłyśmy, aż w końcu mama odłożyła sztuczce i wiedziałam, że chce coś powiedzieć. Zawsze tak było.
  • Bo widzisz kochanie ja nie zaprosiłam cię bez powodu.
  • Nie?
  • Moja przyjaciółka organizuje wystawę. I zaprosiła mnie, ale również dostałam drugie zaproszenie. Więc pomyślałam sobie, że może byś się wybrała ze mną? Oczywiście możesz wziąć kogoś ze sobą.
  • Nie wiem czy ktoś by chciał iść.
  • Proszę. Nie chce być tam samej.
  • No dobrze zapytam się i dam ci znać.
  • Dziękuje. - uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłam

Wróciłam do mieszkania i o dziwo byli wszyscy. Nawet Alvaro się znalazł więc od razu stanęłam przed nimi na co na mnie spojrzeli.
  • Kto pójdzie ze mną na wystawę?
  • Na mnie nie patrz. Ja się na tym nie znam. - od razu powiedział Alvaro – A na Adrianę nie patrz jest już umówiona ze mną.
  • Jestem? - od razu na niego spojrzała zdziwiona
  • No obiecałaś mi pomóc.
  • Aha. - ale dalej widziałam, że nie wie chyba o co chodzi
  • Ja mam imprezę rodzinną. - zauważył Adrian
  • A ja was zadziwię i powiem, że idę z Mel! - zawołał Roberto z uśmiechem – Odchamię się.
  • Dziękuje. - od razu mi się poprawił humor – To ja napiszę wszystko mamie. A wystawa w piątek.
  • Ha napije się darmowego szampana. - i zatarł ręce na co się Adriana zaśmiała – No co?
  • Nie nic.

Nadszedł dzień wystawy więc dzięki pomocy Adriany się wyszykowałam. Tak samo nawet Roberto, który założył białą koszulę do jeansów. Pojechaliśmy taksówką na miejsce i od razu dostaliśmy kieliszek szampana. Tak naprawdę to od dziecka nie przepadałam za takimi spotkaniami. Na dodatek nie rozumiałam o co chodzi w tej sztuce. Ale zaraz dorwała nas moja mama więc Roberto pochwalił choć nie wiedziałam co. Moja mama poszła witać się z innymi, a ja od razu zapytałam.
  • Naprawdę ci się podoba?
  • Noo... jakbym wiedział co to. - zaśmiał się
  • Dzięki, że ze mną przyszedłeś.
  • I tak nie miałem co robić.
  • To się cieszę. - i wtedy usłyszeliśmy za mną
  • No, no kogo ja widzę. - więc się odwróciłam i zobaczyłam
  • Liz...
  • Widzę, że jeszcze mnie pamiętasz. Ale nie przedstawisz mnie swojej partnerce?
  • Mel to Liz, Liz to Mel. - westchnął mój przyjaciel a ja myślałam jak się ulotnić
  • Miło mi poznać nową dziewczynę Robercika. - i widziałam, że jest już trochę wcięta
  • Jakiś problem? - zapytała moja mama
  • To twoja córka?
  • Tak. Moja Mel. - uśmiechnęła się a ta od razu powiedziała
  • Lepiej uważaj. - zaśmiała się – Nie jest miło mieć za chłopaka kogoś kogo posuwałam. A raczej on mnie.
  • Słucham? Liz chyba za dużo już wypiłaś.
  • Wcale nie. Roberto zawsze wiedział do jakiego łóżka wejść. - rzuciła
  • Przepraszam. - i odszedł od nas więc zaraz poszłam za nim a raczej za nim biegłam aż go dogoniłam na ulicy
  • Roberto!
  • No co?!
  • Zatrzymaj się!
  • Po co?! Po to, aby każdy tam patrzył na mnie jak na tego co pieprzy stare baby?!
  • Wcale nie! Ja na ciebie tak nie patrzę!
  • O dziękuje bardzo! - zakpił a ja od razu złapałam go za ramiona
  • Posłuchaj mnie! Każdy w życiu popełnia błędy, ale cię nie osądzam! Jesteś moim najlepszym przyjacielem, dla którego tej szmacie bym teraz oczy wydłubała a wiesz dlaczego? Bo zraniła najlepszego człowieka jakiego znam na ziemi. I nie przejmuj się nią bo znajdziesz o wiele lepszą.
  • Dziękuje. - szepnął i mnie przytulił więc sama go pogłaskałam po ramieniu
  • A teraz wracamy do domu? Chyba za dużo wrażeń jak na dziś co?
  • Masz rację.

Roberto

Po powrocie do domu nie za bardzo miałem ochotę spać. Ale poszedłem do swojego pokoju i po prostu leżałem na łóżku rozmyślając. Czemu to mi się musi wszystko walić na głowę? Jakbym nie mógł zakochać się w jakiejś normalnej dziewczynie w moim wieku?  

środa, 11 lipca 2012

info

Hola

z przyczyn takich, ze nie mam neta i nie wiem kiedy go odzyskam nie pojawi sie tutaj rozdzial... miał się pojawić dzisiaj ale zapomniałam usb zabrac z domu... wybaczcie :D ale juz sie tworzy nowe!

piątek, 29 czerwca 2012

19

Wiem, wiem że trochę nietypowy dzień na nowy rozdział... ale jutro wygasa mi umowa z facetem od neta, a Netia ma mnie w dupie i jeszcze nie przyjechała z moim routerem i prawdopodobnie nie będę mieć od jutra neta - nie wiem do kiedy ;/ nad czym ubolewam bo od miesiąca robiłam filmik urodzinowy i go mogę nie wrzucić - oł jeee... dlatego rozdział dodaje dzisiaj i jak widać jest długi... 

***

Adriana

Jako, że ostatnio nie widziałam się z Alvaro ze względu na naukę i jego wyjazd z naszymi przyjaciółmi to chciałam spędzić z nim cały weekend, ale już go o tym powiadomić a nie tak jak było wtedy. Kiedy pomyślał, że go zdradzam i chodzę na jakieś randki z tajemniczymi chłopakami. Dlatego spakowałam swoją torbę podróżną w same najpotrzebniejsze rzeczy i powiadomiłam swoich przyjaciół, że jadę do Madrytu do mamy na weekend. Na szczęście nic nie mówili, tylko dali mi wolną rękę. Dlatego zadowolona ruszyłam sobie do mieszkania Alvaro. Jak tylko przekroczyłam próg to z uśmiechem zostałam przygarnięta do niego i od razu mnie pocałował co odwzajemniłam.
  • Witam panią.
  • Witam pana, ale nie martw się nie wychodzę zaraz. - zaśmiałam się
  • Wiem, wiem i ja też bo mam cały weekend wolny przez kartki. - zaśmiał się – I mogę go spędzić z moją dziewczyną. - i zamknął drzwi na klucz
  • Oj spryciarz. Ale jedzenie masz co?
  • Tak, tak. Nawet ugotowałem obiad wczoraj. A raczej mama była i ugotowała, ale ciii.
  • Czyli na pewno dobre będzie jak zawsze. - i ściągnęłam buty
  • Dokładnie, ale tęskniłem. - i pociągnął mnie do sypialni gdzie od razu położyliśmy się na łóżku
  • Nie widzieliśmy się tylko dwa i pół tygodnia. - zauważyłam
  • No właśnie i nie miał kto na mnie krzyczeć, kto mi dokuczać. A jak przychodziłem do waszego mieszkania to ciebie nigdy nie było.
  • Heh nauka. Teraz jest mały zapiernicz, ale powoli wychodzę na prostą.
  • Rozumiem, ale to nie zmienia faktu, że było mi smutno jak ciebie nie widziałem.
  • Wieśniak. - zauważyłam i się do niego przytuliłam
  • A co powiedziałaś naszym przyjaciołom?
  • Że pojechałam do Madrytu.
  • Rozumiem... ale może powinnaś pojechać?
  • Po co?
  • Adri widzę, że męczy cię to wszystko i chcesz wiedzieć kim jest twój ojciec.
  • Nie obchodzi mnie to. - i położyłam się na plecach
  • Kochanie... nie możesz w tym momencie się odcinać od całej swojej rodziny. Zwłaszcza, że twoja mama jest z twoim prawdziwym ojcem?
  • Skąd mam wiedzieć, że jest z nim? Nie rozmawiałam z nią. Nie jestem Mel, która odbudowała relacje ze swoją.
  • Oczywiście, że nie jesteś Mel. Ale wiem, że jednak w głębi cię to dalej trzyma i jedyny sposób aby się wszystkiego dowiedzieć to się z nią spotkać i wyjaśnić.
  • Nie mam czasu. - rzuciłam i spojrzałam w bok
  • Czego ty się boisz?
  • A co jeśli to prawda? Co jeśli jestem zbyt podobna do niego? Nie znam tego człowieka!
  • Więc może warto go poznać?
  • Gdyby chciał mnie poznać to by się odezwał!
  • To o to chodzi... - westchnął i mnie przytulił – Może on sam boi się twojej reakcji?
  • Mojej?
  • Też bym się bał na jego miejscu. Masz do niego żal, że się do ciebie nie odzywa, nie przyznał. Masz żal do mamy, że ci nic nie powiedziała, a wyjechała do Madrytu.
  • Wcale nie...
  • Wcale tak i nie kłóć się ze mną.
  • Po prostu ze mną jest coś nie tak, że mnie wszyscy zostawiają. - i czułam łzy w oczach
  • Ej, ej nikt cię nie zostawia. No chodź tu – i mnie przytulił więc się w niego wtuliłam – Porozmawiaj z nią, a uwierz mi że wszystko będzie dobrze. - i pogłaskał mnie po ramieniu
  • Potrzebuje czasu. - szepnęłam
  • Wiem i to rozumiem. - i dostałam buziaka w skroń – Dlatego teraz dam ci się z tym oswoić.
  • Dziękuje.

Ale dostałam jedynie uśmiech od niego, który odwzajemniłam i się w niego wtuliłam. Leżeliśmy tak przez cały czas i albo się przytulaliśmy, albo całowaliśmy albo po prostu tak leżeliśmy i patrzyliśmy na siebie w ciszy. Było to nam bardzo potrzebne i nie przeszkadzało nam nic. Po prostu cieszyliśmy się chwilą. Której ostatnio nam bardzo brakowało. Ale jednak był już późny wieczór więc trzeba było się położyć do łóżka. Dlatego poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic i ubrana w piżamkę wróciłam do sypialni gdzie położyłam się do łóżka. Poczekałam chwilę na mojego chłopaka i zaraz leżał obok mnie z uśmiechem. Więc wtuliłam się w poduszkę i pogłaskałam go po dłoni bo sam mnie objął w pasie. Na sen nie musiałam długo czekać bo zaraz zasnęłam wykończona tym wszystkim. Kiedy się rano przebudziłam to od razu zauważyłam, że Alvaro się mi przypatruje z uśmiechem więc zdziwiona na niego spojrzałam i przetarłam swoje zaspane oczy.
  • Dzień dobry pięknej pani.
  • Hej. - ziewnęłam
  • Dzisiaj jest piękny dzień na dworze a my musimy siedzieć w domu. - zauważył
  • Możesz mnie zawsze przemycić w bagażniku. - zaśmiałam się
  • Mogę?
  • Wariat. - i go uderzyłam poduszką ale zaraz mi oddał więc syknęłam ała bo dostałam w oko i się nade mną nachylił
  • Przepraszam! Jej nic ci nie jest? - i mnie oglądał nachylając się nade mną
  • Daj buziaka to przejdzie. - więc dostałam w oko i policzek i nos aż zatrzymał się na ustach – Zdecydowanie przeszło.
  • To się cieszę. - szepnął patrząc mi w oczy więc się do niego lekko uśmiechnęłam i zaraz poczułam jego usta na swoich

Odwzajemniłam delikatną pieszczotę i pogłaskałam go po policzku na co sam zamruczał i zjechał z dłonią na mój pas. Objęłam go nogami i delektowałam się jego całusami. Nasze ciuchy szybko poszły w ruch i znalazły się na podłodze wraz z kołdrą. Delektowaliśmy się naszymi ciałami i dawaliśmy sobie taką samą przyjemność, aż w końcu opadliśmy na poduszki. Przytulił się do mnie jak zgłodniały piesek więc sama go objęłam w pasie i się do niego uśmiechnęłam. Wodził dłonią po moim udzie więc się do niego przysunęłam bardziej i wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi więc zdziwiona na niego spojrzałam bo nic mi nie wiadomo, żeby miał mieć jakiś gości. Ale on jedynie mnie pocałował co odwzajemniłam. Tyle tylko, że pukanie nie ucichło.
  • Spodziewasz się kogoś? - szepnęłam
  • Nie, ale zaraz pewnie ta osoba sobie pójdzie.
  • Mam nadzieję.

Tyle tylko, że zaczął dzwonić jego telefon i dalej pukanie do drzwi. Od razu powiedział, że to Adrian więc musiał iść mu otworzyć. Dlatego ja ubrałam się w jego koszulkę a on w bokserki i pościelił jako tako łóżko więc zdziwiona na niego spojrzałam bo niby gdzie ja mam się wynieść? Ale nie dał mi żadnej odpowiedzi tylko zamknął drzwi i uciekł. Więc nie pozostało mi nic innego jak po prostu usiąść na łóżku i czekać.

Alvaro

Zanim otworzyłem drzwi Adrianowi to rozejrzałem się po mieszkaniu. Schowałem rzeczy Adriany do szafy i od razu poszedłem otworzyć drzwi mojemu przyjacielowi, który z uśmiechem wszedł do środka.
  • No już myślałem, że nie otworzysz mi.
  • Ale co ty tu robisz?
  • No wiedziałem, że masz wolne. A nie mam ochoty siedzieć w domu więc pomyślałem sobie, że może pójdziesz ze mną pograć?
  • Wiesz trochę nie bardzo mam chęć.
  • No daj spokój i co ty taki mokry?
  • Ćwiczyłem. I właśnie chciałem iść pod prysznic. - i przeczesałem włosy modląc się, aby sobie poszedł
  • Rozumiem. - i omiótł wzrokiem mój salon i wtedy w oczy rzucił mi się szalik Adriany i chciałem jak najszybciej do niego doskoczyć i schować, ale jak na złość on też to zauważył i go podniósł – Alvaro... nosisz damskie rzeczy?
  • Ja? Nie, nie.
  • Jak nie to... o matko! - prawie krzyknął – Nie jesteś sam.
  • Jestem. Koleżanka zostawiła. - zauważyłem i wziąłem ją od niego
  • Czyli mogę zobaczyć sypialnie? - krzyknął i szybko do niej doskoczył a ja spanikowałem i chciałem go zatrzymać, ale niestety otworzył drzwi – No, no... pomięta pościel. - a ja zastanawiałem się gdzie jest Adriana
  • Widzisz jestem sam.
  • No widzę, ale również to że nie próżnujesz i nie chcesz nam jej przedstawić?
  • To nie tak. Tylko wolę najpierw sam ją poznać, aby nie było tak jak z Mili. Że was nie lubi i nie wiem czy dziewczyny ją polubią.
  • Zapewne nie, no chyba że to jakaś normalna.
  • Ujdzie. - zauważyłem i go wyciągnąłem z sypialni
  • Więc jak? Idziesz pograć czy wolisz odpocząć po dosyć ciekawym poranku?
  • Wolę odpocząć. Ale na piłkę możemy pójść później co? np. koło piątej?
  • Jasne. - zaśmiał się – Więc będę na ciebie czekać w mieszkaniu.

I wyszedł szybciej niż było to możliwe więc szybko zamknąłem drzwi na klucz i poleciałem do sypialni gdzie z szafy wyszła Adriana.
  • Ujdzie? Ze wszystkich określeń na moją normalność masz tylko słowo ujdzie? - rzuciła
  • Przepraszam... nie wiedziałem co mam powiedzieć bo wpadłem w panikę.
  • I zrób porządek w szafie bo nie ma gdzie się schować. - mruknęła i złapała za swoje spodnie, aby je ubrać
  • Przepraszam... - westchnąłem i ją objąłem w pasie – Nie bądź na mnie zła. Wynagrodzę ci to pysznym śniadaniem do łóżka co? - i pogłaskałem po policzku
  • Mówisz, że pysznym?
  • Najlepszym. Więc panienka się położy – i ją zaprowadziłem – A ja zaraz wracam. - i uciekłem szybko do kuchni

Omiotłem wzrokiem lodówkę i od razu wyciągnąłem wszystkie potrzebne mi produkty na śniadanie. Dwie kawki zrobione, tosty też, masło, dżem, jajecznica i dwa herbatniki i poszedłem z tym na tacy do sypialni gdzie położyłem wszystko obok Adriany z uśmiechem. Na szczęście go odwzajemniła i zabrała się za jedzenie tak samo jak ja. Bo nie dało się ukryć, że byłem głodny i to bardzo. Ale jednak odstawiłem tacę na podłogę i się do niej przytuliłem.
  • I jak? Poprawiłem minusa?
  • Poprawiłeś. - zaśmiała się – Ale również cieszę się, że mnie zawieziesz do domu.
  • Widzisz. Nie będziesz musiała nosić torby. Ale z drugiej strony... - i pogłaskałem ją po brzuszku – To miłe, że schowałaś się w szafie.
  • Miłe? - i na mnie spojrzała a ja specjalnie podwinąłem jej koszulkę zaczynając całować właśnie jej brzuch – To jest miłe. - westchnęła
  • Wiem... ale wyszłaś z szafy jak moja kochanka. - szepnąłem i przegryzłem delikatnie jej dolną wargę – A miło jest mieć taką kochankę. - i złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek co odwzajemniła

Adriana

Niestety co dobre musi się szybko kończyć i tak o to siedziałam w aucie Alvaro i czekałam, aż dojedziemy do mieszkania. Na szczęście korków nie było więc jakoś się szybko przemieściliśmy i ruszyliśmy na górę do mieszkania i miał szczęście, że niósł moją torbę. Ale weszliśmy do środka i o dziwo nikogo nie było więc zdziwiona spojrzałam na Alvaro i zaczęłam się rozbierać, ale wtedy ze swojego pokoju wyszedł Adrian.
  • No nareszcie przyjechałeś. Ooo i Adriana.
  • Hej – uśmiechnęłam się- Mówiłam, że wrócę dzisiaj.
  • No tak, ale myślałem że później i wy razem?
  • Zadzwoniłam po niego bo ta torba trochę ciężka. A akurat mi powiedział, że się do nas wybiera bo idziecie pograć.
  • No tak. - zauważył i mi się przyglądał dziwnie a ja nie rozumiałam o co mu chodzi
  • Więc gotowy? - zapytał Alvaro a Adrian przytaknął głową
  • A gdzie reszta?
  • Mel w pracy a Roberto ma dzisiaj spotkanie z kumplem.
  • Oby to było spotkanie z kumplem a nie z jakąś kochanką. - westchnęłam – Ale nie zatrzymuje was. Rozpakuje swoje rzeczy i odpocznę po podróży.

Panowie poszli a ja przebrałam się w swoje wygodniejsze rzeczy i rozpakowałam. Musiałam jeszcze trochę posprzątać po pokoju więc się za to zabrałam i wtedy wróciła z pracy Mel więc z nią pogadałam trochę i dołączył do nas Roberto, który o dziwo miał uśmiech więc nie wiedziałyśmy o co chodzi. Ale jednak zmęczona poszłam z kubkiem soku do swojego pokoju i zakopałam się pod kołdrę z książką. Zadowolona z wolnej chwili pogrążyłam się w lekturze kiedy do pokoju wszedł Adrian więc zdziwiona na niego spojrzałam.
  • Możemy pogadać?
  • Jasne. - uśmiechnęłam się do niego i poklepałam miejsce obok siebie
  • Możemy być ze sobą szczerzy?
  • Przecież zawsze jesteśmy. - zauważyłam i odłożyłam książkę na bok
  • Czy ty...
  • Adrian dobrze się czujesz? - i lekko się zaniepokoiłam bo nigdy nie widziałam, aby mój przyjaciel się denerwował podczas rozmowy ze mną
  • Sypiasz z Alvaro? - wypalił prosto z mostu patrząc mi w oczy a ja nie wiedziałam co mam zrobić, co powiedzieć – A jednak...
  • Czekaj, czekaj. O czym ty mówisz. - zaśmiałam się
  • Adriana... nie okłamuj mnie. - westchnął – Widziałem dzisiaj u niego szal, który o dziwo dzisiaj wisiał na twojej szyi. Na dodatek razem weszliście do mieszkania. - a ja od razu spuściłam głowę – Dlaczego?
  • Co dlaczego?
  • Dlaczego to robisz?
  • Kiedy wszystko zwaliło mi się na głowę potrzebowałam czyjejś bliskości. - szepnęłam – Wtedy po pijaku wylądowałam z Alvaro w łóżku. Chciałam zapomnieć i mi się to udawało, ale on nie mógł.
  • I ze sobą sypiacie.
  • Jesteśmy ze sobą. - westchnęłam – Ale bałam się wam powiedzieć bo wiadomo jakie mielibyście reakcje.
  • Nie wiem jakie będą mieć inni... ale jest mi przykro, że dowiaduje się w taki sposób. - a ja od razu poczułam się źle – I nie podoba mi się to... bo nie zasługujesz na Alvaro.
  • Słucham? - szepnęłam
  • Wiem jaki on jest i nie chce abyś przez niego cierpiała.
  • To twój przyjaciel.
  • Tak samo jak ty. I chcę dla ciebie jak najlepiej, ale wiem jak traktował inne dziewczyny. - a ja spuściłam głowę – Kochasz go?
  • Z każdym dniem coraz bardziej. - a on westchnął – Znalazłam w nim wszystkie cechy jakie poszukiwałam w was.
  • Czyli?
  • Mogę z nim porozmawiać poważnie, pokłócić i poprzytulać kiedy tego potrzebuje. Wiem jak traktował inne dziewczyny, zwłaszcza w szkole. Ale naprawdę się zmienił. Dojrzał tak samo jak ja.
  • Widać, że go kochasz... zaczynasz go bronić. Po prostu bądź ostrożna dobrze? - i pogłaskał mnie po dłoni na co pokiwałam głową – A kiedy powiesz innym?
  • Muszę najpierw pogadać z Alvaro. W końcu to powinna być nasza wspólna decyzja.
  • Dobrze, ja nic nie powiem. - i wyszedł z mojego pokoju

Sama zakopałam się pod kołdrę i zaraz dostałam sms'a więc odczytałam wiadomość od Alvaro na dobranoc. Odłożyłam telefon i po prostu miałam jeden wielki mętlik w głowie.