Wróciłam!!
Przeczytałam wszystkie zaległe rozdziały - skomentowałam i o to pojawia się tutaj rozdział 20:) Następny w niedzielę i w środę - i tak sie będą pojawiać :) czyli tak jak wcześniej... wiec w takim razie zapraszam na nowy... i już niebawem premiera nowego opowiadania:)
***
Melanie
Po pracy miałam spotkanie z moją
mamą, a raczej obiad więc zadowolona po pracy pojechałam autobusem
do knajpki. Mama już była więc usiadłam na swoim miejscu i się
do niej uśmiechnęłam. Nie widziałam jej już jakiś czas, ale
rozmawiałyśmy przez telefon. Zamówiłyśmy obiad i wesoło
gawędziłyśmy, aż w końcu mama odłożyła sztuczce i wiedziałam,
że chce coś powiedzieć. Zawsze tak było.
- Bo widzisz kochanie ja nie zaprosiłam cię bez powodu.
- Nie?
- Moja przyjaciółka organizuje wystawę. I zaprosiła mnie, ale również dostałam drugie zaproszenie. Więc pomyślałam sobie, że może byś się wybrała ze mną? Oczywiście możesz wziąć kogoś ze sobą.
- Nie wiem czy ktoś by chciał iść.
- Proszę. Nie chce być tam samej.
- No dobrze zapytam się i dam ci znać.
- Dziękuje. - uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłam
Wróciłam do mieszkania i o dziwo byli
wszyscy. Nawet Alvaro się znalazł więc od razu stanęłam przed
nimi na co na mnie spojrzeli.
- Kto pójdzie ze mną na wystawę?
- Na mnie nie patrz. Ja się na tym nie znam. - od razu powiedział Alvaro – A na Adrianę nie patrz jest już umówiona ze mną.
- Jestem? - od razu na niego spojrzała zdziwiona
- No obiecałaś mi pomóc.
- Aha. - ale dalej widziałam, że nie wie chyba o co chodzi
- Ja mam imprezę rodzinną. - zauważył Adrian
- A ja was zadziwię i powiem, że idę z Mel! - zawołał Roberto z uśmiechem – Odchamię się.
- Dziękuje. - od razu mi się poprawił humor – To ja napiszę wszystko mamie. A wystawa w piątek.
- Ha napije się darmowego szampana. - i zatarł ręce na co się Adriana zaśmiała – No co?
- Nie nic.
Nadszedł dzień wystawy więc dzięki
pomocy Adriany się wyszykowałam. Tak samo nawet Roberto, który
założył białą koszulę do jeansów. Pojechaliśmy taksówką na
miejsce i od razu dostaliśmy kieliszek szampana. Tak naprawdę to od
dziecka nie przepadałam za takimi spotkaniami. Na dodatek nie
rozumiałam o co chodzi w tej sztuce. Ale zaraz dorwała nas moja
mama więc Roberto pochwalił choć nie wiedziałam co. Moja mama
poszła witać się z innymi, a ja od razu zapytałam.
- Naprawdę ci się podoba?
- Noo... jakbym wiedział co to. - zaśmiał się
- Dzięki, że ze mną przyszedłeś.
- I tak nie miałem co robić.
- To się cieszę. - i wtedy usłyszeliśmy za mną
- No, no kogo ja widzę. - więc się odwróciłam i zobaczyłam
- Liz...
- Widzę, że jeszcze mnie pamiętasz. Ale nie przedstawisz mnie swojej partnerce?
- Mel to Liz, Liz to Mel. - westchnął mój przyjaciel a ja myślałam jak się ulotnić
- Miło mi poznać nową dziewczynę Robercika. - i widziałam, że jest już trochę wcięta
- Jakiś problem? - zapytała moja mama
- To twoja córka?
- Tak. Moja Mel. - uśmiechnęła się a ta od razu powiedziała
- Lepiej uważaj. - zaśmiała się – Nie jest miło mieć za chłopaka kogoś kogo posuwałam. A raczej on mnie.
- Słucham? Liz chyba za dużo już wypiłaś.
- Wcale nie. Roberto zawsze wiedział do jakiego łóżka wejść. - rzuciła
- Przepraszam. - i odszedł od nas więc zaraz poszłam za nim a raczej za nim biegłam aż go dogoniłam na ulicy
- Roberto!
- No co?!
- Zatrzymaj się!
- Po co?! Po to, aby każdy tam patrzył na mnie jak na tego co pieprzy stare baby?!
- Wcale nie! Ja na ciebie tak nie patrzę!
- O dziękuje bardzo! - zakpił a ja od razu złapałam go za ramiona
- Posłuchaj mnie! Każdy w życiu popełnia błędy, ale cię nie osądzam! Jesteś moim najlepszym przyjacielem, dla którego tej szmacie bym teraz oczy wydłubała a wiesz dlaczego? Bo zraniła najlepszego człowieka jakiego znam na ziemi. I nie przejmuj się nią bo znajdziesz o wiele lepszą.
- Dziękuje. - szepnął i mnie przytulił więc sama go pogłaskałam po ramieniu
- A teraz wracamy do domu? Chyba za dużo wrażeń jak na dziś co?
- Masz rację.
Roberto
Po powrocie do domu nie za bardzo
miałem ochotę spać. Ale poszedłem do swojego pokoju i po prostu
leżałem na łóżku rozmyślając. Czemu to mi się musi wszystko
walić na głowę? Jakbym nie mógł zakochać się w jakiejś
normalnej dziewczynie w moim wieku?
Jak ta wredna małpa mogła tak powiedzieć?! Ja bym jej oczy wydrapała!
OdpowiedzUsuńBiedny Robert. ;< Szkoda mi go, że tak źle ulokował uczucia. Mam nadzieje, że dasz mu tam jakąś ładną cizię. ;> i się od kocha. ;> Ale podobała mi się postawa Melanie. Taka cudowna przyjaciółka. Przekonałam się co do niej i byłaby idealna dla Roberta. ;>;>;>;>
OdpowiedzUsuńA teraz z informacji do CIEBIE: katujesz mnie, tak Ty, czemu takie krótkie!? Wraca sobie i wstawia takie króciutkie o. Następny ma być długi, nie obchodzi mnie to. :D:D:D:D
Hmmm.... Nade mną jest ciekawy komentarz. Sama chciałam napisać, że za krótki rozdział i w ogóle, ale napiszę tylko, iż strasznie się cieszę, że wróciłaś. W końcu. :) Już się nie mogłam doczekać. I zgadzam się z poprzedniczką, że Roberto i Melanie tworzyliby dobraną parę:) Pozdrawiam cieplutko, Jastylla;]
OdpowiedzUsuńBiedny Roberto :( Dobrze Mel mówiła, ja też bym jej oczy wydrapała. Po za tym każdy w życiu popełnia błędy. Jednak człowiek uczy się na błędach, co jest ich wielką zaletą. Tamta pijaczka wgl nie powinna się tam zjawiać. Sama sobie przynosi wstyd. Stare babsko piep**one ! Wiem, że to głupie, ale chciałabym aby Roberto zakochał się w Mel ze wzajemnością. Moim zdaniem pasują do siebie i śliczną tworzyliby parę. Tak jak Adriana z Alvaro :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nexta :))
Witam i zapraszam po długiej przerwie na 7. na http://this-is-my-life-and-my-game.blogspot.com....zapraszam do czytania i komentowania:) pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuńSzkoda mi Roberto. Przeszłość nadal się za nim ciągnie. Fakt popełnił w swoim życiu błąd, ale widać że tego żałuję. dobrze, że może liczyć na Mel. ta dwójka pasowałaby do siebie
OdpowiedzUsuń