sobota, 4 sierpnia 2012

25

Dzisiaj dodaje rozdział bo Natalia była tak kochana i wysłała mi jeden swój <3 i obiecałam. Następny jutro hahaha :D 

***

Adriana

Od rana chodziłam z szerokim uśmiechem na ustach. Dzisiaj miałam mieć randkę z Alvaro, który zaplanował coś szałowego, ale nie chciał powiedzieć. Wystroiłam się i zadowolona pożegnałam z przyjaciółmi. Miałam się z nim spotkać pod naszym ulubionym parkiem więc poszłam w tamtym kierunku. Bo wcale daleko nie było. Szedł w moim kierunku z uśmiechem więc go odwzajemniłam i do niego podeszłam.
  • Witam panią. - i dał mi buziaka – Co tam?
  • Wszystko w jak najlepszym porządku.
  • No to się cieszę. Ale idziemy?
  • Tak, tak. - uśmiechnęłam się – Ale gdzie?
  • Przed siebie? Zapraszam na uroczy spacer, a później się zobaczy.

Oczywiście szliśmy tak jak mówił, przed siebie, trzymając się za ręce. Na naszych ustach widniał szeroki uśmiech i gdybym mogła to bym szła tak przez cały czas. W tym momencie nie liczyło się dla mnie nic innego. Jednak doszliśmy do naszego ulubionego miejsca, czyli do Port Vell. Był to stary port w którym znajdowały się drewniane przejścia i wiszący most. Było to dla mnie najładniejsze miejsce i najbardziej romantyczne w całej Barcelonie, ale nigdy się do tego nie przyznawałam bo w końcu na romantyczkę nie wyglądałam. Ale uśmiechnęłam się szeroko do Alvaro i wiedziałam, że to jest ten moment aby mu wszystko wyjawić, kiedy złapał nas lekki deszcz. Już miałam się odezwać, że przejdzie kiedy zaczął padać bardziej. Ze śmiechem polecieliśmy do jego mieszkania i kiedy do niego dotarliśmy to zmokliśmy jak kury. Zaśmiałam się serdecznie i zaraz miałam ręcznik w rękach.
  • Przepraszam. Nie mówili nic o deszczu w pogodzie.
  • Daj spokój. - zaśmiałam się – Mi się podobało.
  • Naprawdę?
  • Oczywiście, jeszcze nie uciekałam z chłopakiem w deszczu. - i suszyłam sobie włosy
  • To fajnie, że byłem tym pierwszym.
  • I mam nadzieję, że jedynym. - szepnęłam
  • Słucham?
  • Po prostu podobało mi się to i nie chciałabym przeżywać takich chwil z kimś innym. Tylko z tobą, bo cię kocham. - a ten usiadł jedynie na łóżku i nic nie mówił, aż po dłuższej chwili zapytałam – Powiesz coś?
  • Jak mogłaś się zakochać?
  • Normalnie? Kiedy dwoje ludzi jest ze sobą jakiś czas i jest im ze sobą dobrze to do tego dochodzi?
  • Ale ja nie.
  • S-słucham?
  • Jest mi z tobą dobrze. Ale nie ma miłości. - a ja poczułam jak moje serce łamie się na pół – Myślałem, że o tym wiesz.
  • W takim razie... - i rzuciłam w niego ręcznikiem – Bądź sobie sam.

Tylko wzięłam torbę i jak najszybciej wyszłam z jego mieszkania i zamiast czekać na windę to zbiegłam schodami i nie przeszkadzało mi to, że na dworze lało. Nie mogłam jedynie zrozumieć jak mógł mnie tak perfidnie oszukiwać. Myślałam, że jednak coś do mnie czuje, a tutaj jak widać zależało mu jedynie na jednym. Jeszcze mnie nikt nie zranił tak jak on. Wpadłam cała mokra do domu i od razu wtuliłam się w Melanie, która jak mnie zobaczyła to nie wiedziała co się dzieje. Wszystko jej powiedziałam i tyle przezwisk ile ona wypowiedziała pod adresem Alvaro w jej ustach nie słyszałam. Ale jednak zostawiła mnie samą i od razu spakowałam swoją torbę. Kiedy była noc to tylko zostawiłam kartkę na stole i wyszłam z mieszkania. Musiałam w tym momencie wszystko sobie przemyśleć, a na szczęście egzaminy mi się już skończyły. Dlatego pojechałam do Madrytu. Nie wiedziałam kompletnie jak mnie przyjmie mama, ale w tym momencie wolałam nad tym nie myśleć. Zajęłam swoje miejsce w pociągu i wyłączyłam telefon. Na moje nie szczęście w stolicy też padało, dlatego bez parasolki zanim dotarłam do mieszkania mojej mamy byłam cała przemoknięta. Zapukałam do drzwi i czekałam aż ktoś mi otworzy i kiedy przede mną stała moja rodzicielka to jedynie się rozpłakałam.
  • Adriana? O matko co się kochanie stało? - i mnie przytuliła a ja płakałam jak mała dziewczynka – Już spokojnie. - i prowadziła mnie do środka
  • Nie jest spokojnie.
  • Przebierz się, a ja zrobię nam ciepłej herbaty. - i jak mówiła tak zrobiła a ja się przebrałam w suche rzeczy i usiadłam na kanapie skulona – Co się stało?
  • Straciłam go. - wypłakałam
  • Kogo?
  • Alvaro.
  • O matko co mu się stało? - i aż usiadła przestraszona
  • Nie kocha mnie. - i znowu wylałam litr łez
  • Jak to nie kocha? Kochanie nie rozumiem.
  • Alvaro Vazquez, ten popieprzony piłkarz pozwolił abym się zakochała w nim, dobrze się bawił a jak co do czego to mi mówi, że z jego strony to nie miłość. Co tu dużo mówić?
  • To ty byłaś z nim?
  • Byłam, ale już nie jestem. - wypłakałam – A ja się tak starałam... byłam najlepszą wersją siebie. Starałam się jak mogłam dla niego, a on mnie tak potraktował.
  • Już spokojnie skarbie. - i mnie przytuliła – Będzie wszystko dobrze. Może się to jakoś wyjaśni?
  • Raczej nie, nie chce go widzieć.
  • Odpocznij. - i głaskała mnie po głowie – Wszystko będzie dobrze. Pamiętasz... zawsze mówiłaś, że jak nie ten to inny. Wiem, że boli utrata kogoś kogo się kocha, ale zawsze może zrozumieć swój błąd a jak nie to znaczy, że nie był ci pisany.
  • Mogę tu zostać?
  • Oczywiście. - i dała mi buziaka w policzek – A ja zostanę z tobą i zrobimy sobie taki babski dzień co? - a ja jedynie pokiwałam głową i się w nią wtuliłam bardziej   

2 komentarze:

  1. Ale a Alvaro kretyn Miałam go za porządnego faceta, a tu co? Takie rozczarowanie. Adrianna mu powinna jeszcze w pysk dać, nauczyłby się może czegoś na przyszłość. Jedyny plus tej całej sytuacji jaki potrafię znaleźć to fakt, że dziewczyna spotkała się w końcu z mamą.

    OdpowiedzUsuń
  2. O to...nie no chciałam kłótni jakieś ale nie zerwania. No co za cham i prostak. Dziewczyna naprawdę dla niego się zmieniła. Było to bardzo widać. Chciała jak najlepiej, a on z takim tekstem. No po prostu nie mogę. NO NIE, BOŻE CZY TO WIDZISZ!?
    Czekam na rozdział z myślami Alvaro, musi się wytłumaczyć mi tutaj. I niech ma mocne argumenty, bo i tak go zgniotę. No co za...
    Powaliłaś mnie! <3

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje bardzo za komentarze:))