niedziela, 24 czerwca 2012

17

Hola

Dzisiaj też krótko - idę włączyć bingo, muzykę i worda... bo dzisiaj muszę skończyć to opowiadanie, aby przez ten tydzień pisać drugie i lajcik... 

ps. w zakładce WYBIERZ - losujemy na kolejne opowiadanie więc chop chop klikać :D

***

Adrian

Miałem dosyć już szkoły. Nic tylko nauka, nauka a co dopiero będzie jak będzie sesja. Dlatego zerwałem się szybciej z uczelni i pojechałem na stadion. Chciałem jakoś odreagować i dlatego najlepszy dla tego sposób to mecz koszykówki. Dlatego zdobyłem dwie wejściówki i zastanawiałem się kto pójdzie ze mną. Zadowolony wróciłem do mieszkania i od razu poszedłem do Roberto.
  • Hej przyjacielu idziemy na mecz?
  • Nie mogę. - westchnął – Siedzę po uszy w gównie. - i pokazał mi sześć książek
  • Ciężko co?
  • Jest koszmarnie. Muszę zaliczać przedmioty a przez jedną głupią idiotkę zawalałem i nie mam wszystkich notatek więc trzeba jakoś sobie radzić.
  • Dasz radę. - i wyszedłem z pokoju idąc do Mel – Ja i ty na kosza?
  • Z miłą chęcią, ale pracuje teraz cały tydzień od południa do nocy.
  • Heh a jak myślisz Adriana pójdzie?
  • A nie wiem, ale jeszcze jej nie ma. Z tego co pamiętam dzisiaj zalicza koło.
  • Ok dzięki.

Wróciłem się do sypialni gdzie miałem telefon i napisałem do Alvaro, ale odpowiedź była taka jak myślałem. Mianowicie miał mecz na wyjeździe więc nie mógł ze mną pójść. Jedyną nadzieją była właśnie Adri, ale ta wpadła wściekła na cały świat do mieszkania i po prostu zamknęła się w pokoju. Nie wiedziałem o co jej chodzi, ale pod wieczór każdy z nas się dowiedział. A mianowicie zawaliła kolokwium. A co za tym idzie jest wściekła jak osa bo nie przepadała za poprawkami. Więc na mecz raczej nie pójdzie ze mną tylko będzie siedzieć i zakuwać, aż zda na najlepszą ocenę. Zawsze tak było z nią. Dlatego kompletnie nie wiedziałem z kim mam iść na mecz bo samemu nie bardzo mi się chciało. Ale w dniu meczu nikt nie zmieniał zdania więc trochę zły pojechałem na zajęcia. Tam również nikt nie był zainteresowany meczem więc sam musiałem siedzieć na dwóch miejscach. Tyle tylko, że pod halą widziałem grupkę ludzi, którzy chcieli kupić bilety. Dlatego już miałem iść w ich kierunku i sprzedać choć jeden. Kiedy wpadłem na jakąś dziewczynę więc od razu ją przeprosiłem i przetrzymałem aby nie upadła.
  • Nie to ja przepraszam. Nie patrzyłam jak idę. - westchnęła
  • Nic nie szkodzi. Ale to chyba twoje. - i podałem jej bilet, który leżał na ziemi
  • Raczej nie. Nie zdążyłam kupić. - westchnęła
  • Naprawdę? - a ona pokiwała głową – Jeśli chcesz mogę ci odsprzedać. Kupiłem dwa z myślą, że ktoś z moich przyjaciół pójdzie, ale niestety mają inne plany.
  • Naprawdę?!
  • Jasne. - zaśmiałem się – W końcu po co ma się zmarnować bilet? - a ona rzuciła mi się na szyję
  • Jej dziękuje!
  • Nie masz za co. - zaśmiałem się i zaprowadziłem do środka

O dziwo bawiłem się w towarzystwie Cataliny bardzo dobrze. Dziewczyna bardzo dobrze orientowała się w grze więc miło było słuchać i sprzeczać się z nią. Aż mecz się zakończył i już miałem mówić jej ile bilet, kiedy gdzieś mi zniknęła. Szukałem jej w tłumie, ale nigdzie jej nie było. Więc zdziwiony tym wszystkim wróciłem do mieszkania gdzie o dziwo jeszcze nie spała Mel, tylko robiła sobie kanapki.
  • O hej jak mecz?
  • Wygrany. - od razu powiedziałem
  • To co taka mina?
  • Zostałem wyrolowany przez dziewczynę. - i usiadłem na krześle
  • C-co?
  • Spotkałem ją przed halą no i nie miała biletu więc zaproponowałem, że jej odsprzedam. Obejrzeliśmy mecz i wiadomo, że jako stały kibic mam miejscówkę lepszą. No i mecz się zakończył, miałem już proponować cenę a ta się ulotniła.
  • No to nieciekawie, ale tylko bilet czy może coś ci zakosiła?
  • Nie, nie. Wszystko mam przy sobie. - i wyciągnąłem portfel i telefon
  • Czasem się zdarza. - uśmiechnęła się do mnie – Może po prostu nie miała jak kupić biletu, a ty się nawinąłeś?
  • Myślisz?
  • No chyba, że to jej stały punkt jeśli chodzi o mecze koszykówki.
  • No była dosyć obeznana.
  • Ej, ej wpadła ci w oko?
  • Nie znam jej. Wiem jedynie jak ma na imię i to, że jest dobra jeśli chodzi o zasady, drużyny i tabele.
  • No tak. Każdy chyba jest ode mnie lepszy. - zaśmiała się co sam odwzajemniłem – A właśnie Roberto pytał, czy wybieramy się na kolejny mecz Alvaro.
  • A ten się już nie uczy?
  • Trochę mu pomogłam. - zauważyła – Szkoda mi go. Tak sobie nagrabił.
  • Masz rację. Ale jeśli nie będę miał planów to czemu nie. A ta druga? - i wskazałem na pokój Adriany
  • Może jutro lepiej. Chyba dostała okres i te kolokwium więc jest zła.
  • No tak. Dobrze, że Alvaro ma mecz wyjazdowy bo inaczej by się pozabijali.
  • Czyżbyś wspominał egzaminy? - zaśmiała się – To było coś... Alvaro z śliwą pod okiem bo wziął bez pytania książkę.
  • Jedyny się jej nie boi w takich chwilach.
  • W sumie masz rację. Ale ok przyjacielu ja uciekam spać. - i odłożyła talerz do zlewu – Nauka nie swojego przedmiotu mnie jednak zmęczyła.
  • Miłych snów. - uśmiechnąłem się i sam zebrałem
  • Ja również.

Sam poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic, który mnie jako tako uspokoił po meczu i wróciłem do swojej sypialni, gdzie od razu zakopałem się pod kołdrę. Jednak sen przyszedł zdecydowanie bardzo szybko.

5 komentarzy:

  1. biedny ten Roberto, szkoda mi go z jednej strony, ale z drugiej - sam sobie na to zapracował. zamiast się uczyć wolał romansować, a teraz to wszystko się na nim mści... Dobrze, że ma takich przyjaciół, którzy mu pomogą, dlatego jestem pewna, że wyjdzie z tego "gówna" i wszystko pozalicza :) trochę mi się szkoda Adriana zrobiło, jak nie miał kto z nim iść, aż tu się napatoczyła jakaś panna, która wbiła się na mecz, na krzywy ryj, bo mu nie zapłaciła ;/ heh, fajnie ma... Znając życie, pewnie jeszcze się jakoś spotkają :D zazwyczaj tak jest, ciekawe co szanowna Catalina wtedy powie :P ale może nie miała nic złego na myśli? Nie wiem, co o tym myśleć :D a co do Adriany, to ja się jej nie dziwię, że się zdenerwowała, oblane kolokwium nigdy nie jest przyjemne, coś o tym wiem, ale dochodzę do wniosku, że ona jest strasznie impulsywna, choleryczka taka trochę :D jak ten Alvaro z nią momentami wytrzymuję, to się dziwię :D i to chyba tyle, co chciałam napisać :) Nic więcej mi do głowy nie przychodzi, więc miłej niedzieli i dużo weny do pisania :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Roberto musi się nadrabiać zaległości, no cóż mógł wcześniej o tym pomyśleć, a nie. Dziś praktycznie cały rozdział o Adrianie, fajny z niego chłopak, ale jak widać, także ma problemy z płcią przeciwną.

    OdpowiedzUsuń
  3. Hm krótki i tylko z Adrianem. Fajny z niego chłopak i też nie ma za ciekawie z dziewczynami. Jednak widać, że on małą uwagę do tego przywiązuje. A Roberto sam sobie narobił i niech teraz się męczy. Mógł jej nie ulegać. Krótko mówiąc to już jego problem ;p Adri hm cóż poprawi ;) Czekam na nexta :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciekawa jestem, czy Catalina jeszcze pojawi się w opowiadaniu...? W sumie mam nadzieję, że tak;] Czekam na kolejny. Pozdrawiam;] Jastylla

    OdpowiedzUsuń
  5. Roberto niech się męczy :D W sumie dobrze mu tak. Zasłuzył sobie. Naważył sobie piwa , to niech je teraz wypije. Co do Adriana, to on nie ma szczęścia z kobietami :D Teraz mu panna uciekła niczym Kopciuszek :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje bardzo za komentarze:))