Bo dzisiaj środa co?
btw
jeśli ktoś lubi Lucasa Vazquez czyt. fasolkę i chciałby złożyć mu życzenia urodzinowe - piszcie na gg bądź w komentarzu :) może być po polsku - będzie i tak tłumaczone na hiszpański :)
to na górze czyt. - robię coś po godzinach, coś co zaczęło sprawiać mi radość :)
***
Adriana
O dziwo z Alvaro byłam już dwa
miesiące i wcale nie miałam ochoty z nim zrywać co było dla mnie
nowym zjawiskiem bo tak długo jeszcze nie byłam z żadnym
chłopakiem. Na dodatek nie spieszyło nam się do niczego i do tej
pory jeszcze ze sobą nie spaliśmy i jakoś miałam wrażenie, że
obydwoje przedłużamy ten moment. Ale siedziałam na zajęciach i
to ostatnich więc byłam zadowolona, że dotrwałam na wszystkich.
Tyle tylko, że co chwilę dostawałam miłe wiadomości właśnie
od mojego chłopaka na co uśmiech miałam jeszcze szerszy. Zaprosił
mnie dzisiaj do siebie na kolację więc zadowolona odpisałam, że z
miłą chęcią skorzystam. Dlatego po zajęciach od razu ruszyłam w
stronę jego mieszkania i kupiłam po drodze wino. W końcu z pustymi
rękami to nie wypada iść i weszłam do środka bez pukania. Tak
jak on zresztą i od razu się uśmiechnęłam kiedy widziałam go
jak stał nad jakimś naczyniem i podeszłam do niego i poklepałam
po ramieniu na co się odwrócił a ja z uśmiechem stałam po
drugiej stronie.
- Jej przestraszyłaś mnie. - i zasłaniał naczynie a ja od razu mu zabrałam pokrywkę i widziałam, że jest spalone na co się zaczęłam śmiać – Przepraszam... nawaliłem.
- Daj spokój. Dobrze, że kupiłam wino po drodze.
- Ja też mam. - i wskazał na butelkę
- To jeszcze lepiej. Napijemy się i zamówimy pizze? - zaśmiałam się
- Heh no ok... a chciałem aby było miło.
- Ej zawsze jest. - i dałam mu buziaka w policzek – Więc zamawiaj a ja się rozgoszczę. - i poszłam z kieliszkami i butelką do salonu na co zaraz się zjawił obok mnie z talerzami i czekaliśmy jedynie na pizze
- Ale nie ładnie tak pisać do mnie wiadomości kiedy jesteś na zajęciach wiesz o tym? - i pokiwał mi palcem
- Nie ładnie mi odpisywać i zaczynać pierwszym – i sama zrobiłam to samo delektując się winem i o dziwo przyjechała pizza i dopiero teraz poczułam jaka jestem głodna
Nic nie rozmawialiśmy ze sobą a
jedynie zajęliśmy się jedzeniem i zadowolona siedziałam sobie na
podłodze i czułam, że zaraz pęknę więc odsunęłam od siebie
talerz i patrzyłam jak on pochłaniał resztę i tylko piłam sobie
wino z uśmiechem. Aż sam odwzajemnił i dosiadł się do mnie.
- Nie mam sił. - westchnął
- Trzeba było aż tyle nie jeść. - zaśmiałam się i go poklepałam po klatce
- Ale co tam w ogóle?
- Stara nuda. Mel pracuje, chłopaki się uczą a ja staram się łączyć wszystko tak, aby mieć dużo czasu dla siebie?
- No tak. A ja staram się dobrze wypadać na treningach, aby mieć dużo czasu na boisku.
- No tak piłkarzyku. - zaśmiałam się
- Ale lubisz swojego piłkarzyka.
Sam się uśmiechnął i mnie pocałował
na co zamruczałam. Ale odwzajemniłam pieszczotę, która mi się
bardzo podobała. Nasze języki szalały w swoim rytmie a ja
przesunęłam się bardziej na bok, aby było mi wygodnie. Od razu
mnie przytulił i czułam jego dłoń na swoim biodrze. Całowaliśmy
się coraz zachłanniej i jedynie odpinałam mu koszulę na co sam ją
z siebie ściągnął. Przeszedł z pocałunkami na moją szyję
podciągając moją bluzkę więc sama ją z siebie ściągnęłam.
- Sypialnia? - szepnął mi do ucha na co pokiwałam głową
Pomógł mi wstać i od razu
przenieśliśmy się tam. Jednak ja poczułam ogromne onieśmielenie
jak nigdy i tylko stałam tak przed nim. A on sam delikatnie mnie
pocałował i widziałam, że sam nie jest pewny siebie. Ale
postawiłam pierwszy krok i zaczęłam odpinać mu spodnie na co
ściągnął je z siebie tak samo jak ze mnie spódnicę i zostaliśmy
w samej bieliźnie. Delikatnie położył mnie na łóżku i patrząc
mi prosto w oczy szepnął.
- Chcesz tego?
- Jak powiem, że sama nie wiem?
- To nie będę zmuszać. - więc spojrzałam w jego oczy, które zrobiły się ciemniejsze niż zwykle i go pocałowałam co odwzajemnił – Więc?
- Chyba dałam odpowiedź?
Uśmiechnęłam się i już żadne
słowo nie zostało wypowiedziane. A mianowicie uczyliśmy się
swoich ciał i staraliśmy się dać drugiej osoby tyle samo
przyjemności ile sami czerpaliśmy. Chociaż nie było to łatwe bo
wspólny rytm odnaleźliśmy dopiero po pewnym czasie. Ale musiałam
przyznać, że Alvaro dobrze wiedział co robić i nie dziwne, że
miał aż tyle dziewczyn w swoim krótkim życiu.
Alvaro
Leżałem na plecach w swoim łóżku i
patrzyłem jak Adriana śpi przykryta tylko kołdrą. Uśmiechnąłem
się sam do siebie bo musiałem przyznać, ze jest to naprawdę
śliczna dziewczyna, nawet jak śpi. Usłyszałem telefon, tyle tylko
że to nie był mój więc szybko, aby nie zbudzić mojej dziewczyny
po niego poszedłem i wróciłem do łóżka. Widziałem, że dzwoni
Mel więc odebrałem.
- No nareszcie. Co tak długo?
- Hej Mel. - odezwałem się
- Alvaro? Eee... przecież dzwonię do Adriany.
- Tak, tak. Ale jest u mnie. - od razu powiedziałem
- Rozumiem, ale możesz mi ją podać do telefonu?
- Ale ona jest w łazience. - i starałem się obudzić ją
- No to zapytaj się jej o której wróci bo jest mi potrzebna.
- To oddzwoni do ciebie co? Nie będę jej pukać do drzwi bo nie wiadomo co ona tam robi. - a Adriana właśnie z pomrukiem się we mnie wtuliła
- Co ona tak mruczy?
- Kto to? - mruknęła zaspana a ja od razu powiedziałem, że Mel – Tak? - i wzięła telefon
- Kochana o której będziesz?
- A która jest? - i się rozglądała
- To co ty robisz u Alvaro, że nie wiesz która jest?
- A myślisz, że ten ciołek co się wiecznie spóźnia wie co to zegarek i jak go nastawiać? - a ja od razu się oburzyłem
- No w sumie masz rację. Ale ok... o której będziesz?
- Niedługo...a o co chodzi?
- Randka!
- Dzisiaj?
- Nie, jutro ale musisz mi pomóc. Więc żegnaj się tam z Alvaro, ale go nie zabij. - i się wyłączyła
- Musisz iść co? - westchnąłem i pogłaskałem ją po ramieniu
- Słyszałeś... randka.
- Jakbyśmy jej powiedzieli, że sami jesteśmy na randce to bym mógł się tobą nacieszyć. - i ją pogłaskałem po policzku
- Alvaro... rozmawialiśmy już na ten temat.
- Wiem, ale nie chce abyś szła.
- Przecież nie odchodzę na zawsze. - i mnie pocałowała co odwzajemniłem
- Odwieźć cię?
- Nie musisz. - uśmiechnęła się – Ale chyba powinnam się zbierać.
- To dlatego cię odwiozę. - i się na niej położyłem – Bo zdecydowanie nie chcę się z tobą rozstawać po miłej randce.
- Która się nie skończyła chyba co? I to nie jest ostatnia randka co?
- Oczywiście, że nie. Ale na następnej nie spalę kolacji. - zaśmiałem się tak samo jak ona
- Może ukradnę klucze od Mel i sama coś zrobię?
- Nie musisz kraść. - zauważyłem – Mam jeszcze jeden plik kluczy. - i się uśmiechnąłem szeroko – I z miłą chęcią ci je podaruje.
- To miło. Ale powinniśmy się zbierać.
- Jeszcze nie. - i ją pocałowałem co odwzajemniła i na jakiś czas zajęliśmy się tą czynnością – Ok co dobre musi się kończyć. Zbieramy się bo Mel będzie zaraz w oknie siedzieć. - westchnąłem
- No co? Zakochała się to i wariuje. - i sama wstała od razu się ubierając tak samo jak ja – Jest szczęśliwa więc nie marudź.
- No tak, ale nie wskażę kto na mnie krzyczał, że jej mąciłem w głowie.
- Oj zamknij się debilu.
- Powiem ci...że tęsknię za tym twoim krzykiem. Chociaż... wcześniej też krzyczałaś. - i się wyszczerzyłem dostając od razu butem
- Jesteś skończonym dupkiem. - mruknęła i wyszła z mojego mieszkania a ja nie wiedziałem o co jej chodzi, ale po chwili wróciła się po telefon i znowu wyszła z trzaskiem
Zdziwiony od razu złapałem za swój
telefon i napisałem do niej wiadomość: „Ale o co chodzi?”. O
dziwo odpowiedzi nie dostałem, więc moje zdziwienie było jeszcze
większe. Ale wzruszyłem ramionami i włączyłem sobie grę kiedy
dostałem wiadomość: „Przepraszam, ale dziwnie się poczułam
kiedy wypomniałeś mi, że krzyczę przy sam wiesz czym.”. Jedynie
się zaśmiałem i wykręciłem do niej numer.
- Kochanie nie masz się czego wstydzić. - zauważyłem kiedy odebrała
- Wiem, ale mi dziwnie.
- Wariatka. Ale dotarłaś do domu?
- Tak, tak. I pomogłam nawet Mel, która wariuje jak nie wiem co.
- Może coś jest na rzeczy?
- Możliwe. Ale co robisz?
- Ah siedzę i gram. Więc nic specjalnego, a ty?
- Siedzę nad książkami. A raczej jedną książka, aby zrobić zadanie domowe.
- Oj, ale poradzisz sobie jak zawsze – zaśmiałem się
- No tak, chociaż teraz ode mnie nie przepisujesz. - sama się zaśmiała, a ja uśmiechnąłem na wspomnienia
- Nie ciesz się i tak nie miałaś zawsze dobrze.
- Oczywiście bo przepisywałam od Roberto. A teraz lepiej będę kończyć bo wiesz... nie skończę i będę musiała przepisywać.
- No dobrze, miłej nocy. - uśmiechnąłem się co sama mi odpowiedziała i zaraz się wyłączyła na co jedynie rzuciłem swój telefon w kąt kanapy i rozprostowałem kości z szerokim uśmiechem, że jednak nie jest na mnie zła
No no gołąbki sobie gruchają^^ oby tak dalej:) tymczasem zapraszam na 5 na http://this-is-my-life-and-my-game.blogspot.com/....pozdrawiam;)
OdpowiedzUsuńNo ładnie, ładnie, ale za słodko ;p hehe :D czekam na nexta :D
OdpowiedzUsuńSzczerze mówiąc czytając wcześniejszy rozdział miałam wrażenie, że już wszyscy wiedzą o tym, że Adri i Alvaro są razem. Ale chyba coś mi się pomyliło. Rozdział jak zwykle mi się podobał...oby nadal im się tak układało
OdpowiedzUsuńJa wiedziałam, że prędzej czy później oni wylądują w łożku, bo ja za bardzo cię znam i wiem do czego jesteś zdolna :D
OdpowiedzUsuń