Przepraszam! tylko tyle mogę powiedzieć na temat tego rozdziału... kompletnie mi nie wyszedł, męczyłam się strasznie więc nawet nie musicie czytać... a i zapraszam was do zakładki CASTILLA - oceńcie sami czy na prawdę nie umiem pisać a może wam się to spodoba? Czekam na wasze opinie... a teraz uciekam na ważną rozmowę...
***
Roberto
Miesiąc – najgorszy miesiąc w moim
życiu. Przez romans o mało co nie zostałem wylany z uczelni bo
oceny nie były zbyt dobre. Na dodatek jej przyjaciółka się mnie
uczepiła i na każdej lekcji zadawała mi pytania i to te
najtrudniejsze. Właśnie miałem test z tego przedmiotu i siedziałem
przed salą wymieniając wiadomości z Alvaro, który gadał jak
najęty, ale przynajmniej moje myśli nie skupiały się na porażce.
Usiadłem sobie na końcu i o dziwo obok mnie usiadła dziewczyna z
innej grupy więc się do niej uśmiechnąłem, choć nie znałem jej
za dobrze. Jak się okazało wraz z nami miały pisać i inne osoby,
które nie zaliczyły w swoich grupach za pierwszym razem. Tyle
tylko, że jak zobaczyłem pytania to nie wiedziałem na czym skupić
się najpierw. Starałem się choć coś napisać, ale w pewnym
momencie poczułem lekkiego kopniaka więc spojrzałem w bok i
widziałem jak dziewczyna pokazuje mi odpowiedzi. Tylko się do niej
uśmiechnąłem i tak, aby nikt nie widział ściągałem aż
wszystko napisałem. Wyszedłem w sumie jako jeden z ostatnich. I
ciągnięty przez chłopaków poszedłem do bufetu i nie mogłem
podziękować tej dziewczynie za pomoc, ale jednak okazja szybko się
nadarzyła bo kiedy szedłem w stronę wyjścia z uczelni po
wszystkich zajęciach zobaczyłem ją pod uczelnią, ale o dziwo nie
samą, a w towarzystwie jakiś dziewczyn, które jej dokuczały.
Szybko doskoczyłem do nich i od razu zawołałem.
- Hej przepraszam, że mnie tak długo. - i ją objąłem – Idziemy na to ciacho które ci obiecałem wczoraj. - i odciągnąłem od nich
- Dzięki. - westchnęła
- Nie ma za co. I sam dziękuje za pomoc.
- Nie ma za co. - zaśmiała się
- Roberto.
- Ana.
- No to teraz zapraszam na ciastko. Jeśli oczywiście nie masz nic w planach.
- Ja? Oprócz nauki to chyba nie.
- No to zapraszam, bo sam nie mam zamiaru wracać do domu gdzie zapewne dziewczyny szaleją.
- Dziewczyny? - i na mnie spojrzała
- Moje przyjaciółki. Mieszkam z nimi i jeszcze przyjacielem. - uśmiechnąłem się i przepuściłem ją w drzwiach od razu prowadząc do stolika
- Rozumiem. Ja jeszcze mieszkam z rodzicami.
- W sumie ja też bym mieszkał, gdyby nie propozycja dziewczyn. Ale dlaczego te laski tak się zachowywały?
- Nie ważne.
- Ok. - uśmiechnąłem się do niej co odwzajemniła i zaczęła mieszać w kubku
- Ale nie boicie się tak we czwórkę mieszkać? No wiesz dziewczyny i chłopaki?
- Nie, nie. Adriana i Mel to moje dwie siostry. Każdy z nas ma swój pokój i jakoś żyjemy, choć kłótnie się zdarzają o łazienkę.
- No tak. - zaśmiała się – U mnie w domu jest to samo. Moja młodsza siostra dłużej siedzi w łazience niż cała moja rodzina więc wiesz jakie są kłótnie.
- No tak, ja nie mam rodzeństwa ale moi przyjaciele mi to wynagradzają. Zwłaszcza Adri i Alvaro. Kłócą się jak dzieci w przedszkolu
- Czasem takie kłótnie doprowadzają do związków.
- Nie, raczej nie u nich. Jedno drugie by zabiło. - zaśmiałem się
- Mówię to co wiem. Sama byłam w takiej sytuacji. - i spuściła głowę
- Jeśli chciałabyś się komuś wygadać to możesz mówić śmiało. - szybko zauważyłem
- Po prostu odbiłam tamtej chłopaka z którym się wiecznie kłóciłam i dlatego ona mnie nie lubi i dokucza wraz ze swoją paczką. To wszystko. Ulokowałam swoje uczucia w złej osobie, to wszystko. Ale pewnie ty trafiasz lepiej. - i się uśmiechnęła
- Miałem romans z dojrzałą kobietą, która ma męża i córkę. Nic o córce nie wiedziałem, aż do momentu jak mnie odwiedziła. Zakochałem się jak szczeniak a on po prostu chciała się zabawić.
- Przepraszam... nie wiedziałam.
- Nic nie szkodzi. W sumie jesteś drugą osobą, której o tym powiedziałem wprost. A teraz staram się jakoś wyleczyć złamane serce.
- Boli co?
- Jak cholera. Ale cóż... jak to mawiają. Jak nie ta to inna. I wiem, że ty też spotkasz na swojej drodze kogoś lepszego.
- Oby. Nie chce zostać starą panną.
- Nie zostaniesz, jesteś za ładna na to i za miła. - uśmiechnąłem się do niej co odwzajemniła
O dziwo spędziłem z Aną bardzo mile
czas i nim się obejrzeliśmy to był już wieczór, i to późny.
Dlatego odprowadziłem ją pod dom i pożegnałem wymieniając
numerami. Sam wróciłem do swojego mieszkania gdzie był jeden
wielki armagedon, ponieważ Adrian stał na środku cały mokry, a
Mel nie mogła wyrobić ze śmiechu. I sama również była mokra
więc doskonale wiedziałem, ze bawili się pistoletami. Ale cóż...
nie zawsze musimy zachowywać się jak dorośli. Uśmiechnąłem się
do nich szeroko i sam dołączyłem do zabawy.
Ja na miejscu Roberto nie mówiłabym tak wszytskiego Anie, to , że mu pomogła przy teście nie znaczy od razu, że jest milutka i grzeczna. A co jeśli to jakaś intrygantka?:D
OdpowiedzUsuń4. na http://this-is-my-life-and-my-game.blogspot.com/....zapraszam:)
OdpowiedzUsuńHmm fajnie się zaczyna jeżeli chodzi o Roberto :D hehe czekam na next :P
OdpowiedzUsuńAna wydaję mi się miłą dziewczyną. Tak się zastanawiam jak Roberto zareaguję na fakt, że Alvaro i Adrianna są razem. On nawet nie przyjmuję do siebie takiej możliwości
OdpowiedzUsuń