piątek, 29 czerwca 2012

19

Wiem, wiem że trochę nietypowy dzień na nowy rozdział... ale jutro wygasa mi umowa z facetem od neta, a Netia ma mnie w dupie i jeszcze nie przyjechała z moim routerem i prawdopodobnie nie będę mieć od jutra neta - nie wiem do kiedy ;/ nad czym ubolewam bo od miesiąca robiłam filmik urodzinowy i go mogę nie wrzucić - oł jeee... dlatego rozdział dodaje dzisiaj i jak widać jest długi... 

***

Adriana

Jako, że ostatnio nie widziałam się z Alvaro ze względu na naukę i jego wyjazd z naszymi przyjaciółmi to chciałam spędzić z nim cały weekend, ale już go o tym powiadomić a nie tak jak było wtedy. Kiedy pomyślał, że go zdradzam i chodzę na jakieś randki z tajemniczymi chłopakami. Dlatego spakowałam swoją torbę podróżną w same najpotrzebniejsze rzeczy i powiadomiłam swoich przyjaciół, że jadę do Madrytu do mamy na weekend. Na szczęście nic nie mówili, tylko dali mi wolną rękę. Dlatego zadowolona ruszyłam sobie do mieszkania Alvaro. Jak tylko przekroczyłam próg to z uśmiechem zostałam przygarnięta do niego i od razu mnie pocałował co odwzajemniłam.
  • Witam panią.
  • Witam pana, ale nie martw się nie wychodzę zaraz. - zaśmiałam się
  • Wiem, wiem i ja też bo mam cały weekend wolny przez kartki. - zaśmiał się – I mogę go spędzić z moją dziewczyną. - i zamknął drzwi na klucz
  • Oj spryciarz. Ale jedzenie masz co?
  • Tak, tak. Nawet ugotowałem obiad wczoraj. A raczej mama była i ugotowała, ale ciii.
  • Czyli na pewno dobre będzie jak zawsze. - i ściągnęłam buty
  • Dokładnie, ale tęskniłem. - i pociągnął mnie do sypialni gdzie od razu położyliśmy się na łóżku
  • Nie widzieliśmy się tylko dwa i pół tygodnia. - zauważyłam
  • No właśnie i nie miał kto na mnie krzyczeć, kto mi dokuczać. A jak przychodziłem do waszego mieszkania to ciebie nigdy nie było.
  • Heh nauka. Teraz jest mały zapiernicz, ale powoli wychodzę na prostą.
  • Rozumiem, ale to nie zmienia faktu, że było mi smutno jak ciebie nie widziałem.
  • Wieśniak. - zauważyłam i się do niego przytuliłam
  • A co powiedziałaś naszym przyjaciołom?
  • Że pojechałam do Madrytu.
  • Rozumiem... ale może powinnaś pojechać?
  • Po co?
  • Adri widzę, że męczy cię to wszystko i chcesz wiedzieć kim jest twój ojciec.
  • Nie obchodzi mnie to. - i położyłam się na plecach
  • Kochanie... nie możesz w tym momencie się odcinać od całej swojej rodziny. Zwłaszcza, że twoja mama jest z twoim prawdziwym ojcem?
  • Skąd mam wiedzieć, że jest z nim? Nie rozmawiałam z nią. Nie jestem Mel, która odbudowała relacje ze swoją.
  • Oczywiście, że nie jesteś Mel. Ale wiem, że jednak w głębi cię to dalej trzyma i jedyny sposób aby się wszystkiego dowiedzieć to się z nią spotkać i wyjaśnić.
  • Nie mam czasu. - rzuciłam i spojrzałam w bok
  • Czego ty się boisz?
  • A co jeśli to prawda? Co jeśli jestem zbyt podobna do niego? Nie znam tego człowieka!
  • Więc może warto go poznać?
  • Gdyby chciał mnie poznać to by się odezwał!
  • To o to chodzi... - westchnął i mnie przytulił – Może on sam boi się twojej reakcji?
  • Mojej?
  • Też bym się bał na jego miejscu. Masz do niego żal, że się do ciebie nie odzywa, nie przyznał. Masz żal do mamy, że ci nic nie powiedziała, a wyjechała do Madrytu.
  • Wcale nie...
  • Wcale tak i nie kłóć się ze mną.
  • Po prostu ze mną jest coś nie tak, że mnie wszyscy zostawiają. - i czułam łzy w oczach
  • Ej, ej nikt cię nie zostawia. No chodź tu – i mnie przytulił więc się w niego wtuliłam – Porozmawiaj z nią, a uwierz mi że wszystko będzie dobrze. - i pogłaskał mnie po ramieniu
  • Potrzebuje czasu. - szepnęłam
  • Wiem i to rozumiem. - i dostałam buziaka w skroń – Dlatego teraz dam ci się z tym oswoić.
  • Dziękuje.

Ale dostałam jedynie uśmiech od niego, który odwzajemniłam i się w niego wtuliłam. Leżeliśmy tak przez cały czas i albo się przytulaliśmy, albo całowaliśmy albo po prostu tak leżeliśmy i patrzyliśmy na siebie w ciszy. Było to nam bardzo potrzebne i nie przeszkadzało nam nic. Po prostu cieszyliśmy się chwilą. Której ostatnio nam bardzo brakowało. Ale jednak był już późny wieczór więc trzeba było się położyć do łóżka. Dlatego poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic i ubrana w piżamkę wróciłam do sypialni gdzie położyłam się do łóżka. Poczekałam chwilę na mojego chłopaka i zaraz leżał obok mnie z uśmiechem. Więc wtuliłam się w poduszkę i pogłaskałam go po dłoni bo sam mnie objął w pasie. Na sen nie musiałam długo czekać bo zaraz zasnęłam wykończona tym wszystkim. Kiedy się rano przebudziłam to od razu zauważyłam, że Alvaro się mi przypatruje z uśmiechem więc zdziwiona na niego spojrzałam i przetarłam swoje zaspane oczy.
  • Dzień dobry pięknej pani.
  • Hej. - ziewnęłam
  • Dzisiaj jest piękny dzień na dworze a my musimy siedzieć w domu. - zauważył
  • Możesz mnie zawsze przemycić w bagażniku. - zaśmiałam się
  • Mogę?
  • Wariat. - i go uderzyłam poduszką ale zaraz mi oddał więc syknęłam ała bo dostałam w oko i się nade mną nachylił
  • Przepraszam! Jej nic ci nie jest? - i mnie oglądał nachylając się nade mną
  • Daj buziaka to przejdzie. - więc dostałam w oko i policzek i nos aż zatrzymał się na ustach – Zdecydowanie przeszło.
  • To się cieszę. - szepnął patrząc mi w oczy więc się do niego lekko uśmiechnęłam i zaraz poczułam jego usta na swoich

Odwzajemniłam delikatną pieszczotę i pogłaskałam go po policzku na co sam zamruczał i zjechał z dłonią na mój pas. Objęłam go nogami i delektowałam się jego całusami. Nasze ciuchy szybko poszły w ruch i znalazły się na podłodze wraz z kołdrą. Delektowaliśmy się naszymi ciałami i dawaliśmy sobie taką samą przyjemność, aż w końcu opadliśmy na poduszki. Przytulił się do mnie jak zgłodniały piesek więc sama go objęłam w pasie i się do niego uśmiechnęłam. Wodził dłonią po moim udzie więc się do niego przysunęłam bardziej i wtedy usłyszeliśmy pukanie do drzwi więc zdziwiona na niego spojrzałam bo nic mi nie wiadomo, żeby miał mieć jakiś gości. Ale on jedynie mnie pocałował co odwzajemniłam. Tyle tylko, że pukanie nie ucichło.
  • Spodziewasz się kogoś? - szepnęłam
  • Nie, ale zaraz pewnie ta osoba sobie pójdzie.
  • Mam nadzieję.

Tyle tylko, że zaczął dzwonić jego telefon i dalej pukanie do drzwi. Od razu powiedział, że to Adrian więc musiał iść mu otworzyć. Dlatego ja ubrałam się w jego koszulkę a on w bokserki i pościelił jako tako łóżko więc zdziwiona na niego spojrzałam bo niby gdzie ja mam się wynieść? Ale nie dał mi żadnej odpowiedzi tylko zamknął drzwi i uciekł. Więc nie pozostało mi nic innego jak po prostu usiąść na łóżku i czekać.

Alvaro

Zanim otworzyłem drzwi Adrianowi to rozejrzałem się po mieszkaniu. Schowałem rzeczy Adriany do szafy i od razu poszedłem otworzyć drzwi mojemu przyjacielowi, który z uśmiechem wszedł do środka.
  • No już myślałem, że nie otworzysz mi.
  • Ale co ty tu robisz?
  • No wiedziałem, że masz wolne. A nie mam ochoty siedzieć w domu więc pomyślałem sobie, że może pójdziesz ze mną pograć?
  • Wiesz trochę nie bardzo mam chęć.
  • No daj spokój i co ty taki mokry?
  • Ćwiczyłem. I właśnie chciałem iść pod prysznic. - i przeczesałem włosy modląc się, aby sobie poszedł
  • Rozumiem. - i omiótł wzrokiem mój salon i wtedy w oczy rzucił mi się szalik Adriany i chciałem jak najszybciej do niego doskoczyć i schować, ale jak na złość on też to zauważył i go podniósł – Alvaro... nosisz damskie rzeczy?
  • Ja? Nie, nie.
  • Jak nie to... o matko! - prawie krzyknął – Nie jesteś sam.
  • Jestem. Koleżanka zostawiła. - zauważyłem i wziąłem ją od niego
  • Czyli mogę zobaczyć sypialnie? - krzyknął i szybko do niej doskoczył a ja spanikowałem i chciałem go zatrzymać, ale niestety otworzył drzwi – No, no... pomięta pościel. - a ja zastanawiałem się gdzie jest Adriana
  • Widzisz jestem sam.
  • No widzę, ale również to że nie próżnujesz i nie chcesz nam jej przedstawić?
  • To nie tak. Tylko wolę najpierw sam ją poznać, aby nie było tak jak z Mili. Że was nie lubi i nie wiem czy dziewczyny ją polubią.
  • Zapewne nie, no chyba że to jakaś normalna.
  • Ujdzie. - zauważyłem i go wyciągnąłem z sypialni
  • Więc jak? Idziesz pograć czy wolisz odpocząć po dosyć ciekawym poranku?
  • Wolę odpocząć. Ale na piłkę możemy pójść później co? np. koło piątej?
  • Jasne. - zaśmiał się – Więc będę na ciebie czekać w mieszkaniu.

I wyszedł szybciej niż było to możliwe więc szybko zamknąłem drzwi na klucz i poleciałem do sypialni gdzie z szafy wyszła Adriana.
  • Ujdzie? Ze wszystkich określeń na moją normalność masz tylko słowo ujdzie? - rzuciła
  • Przepraszam... nie wiedziałem co mam powiedzieć bo wpadłem w panikę.
  • I zrób porządek w szafie bo nie ma gdzie się schować. - mruknęła i złapała za swoje spodnie, aby je ubrać
  • Przepraszam... - westchnąłem i ją objąłem w pasie – Nie bądź na mnie zła. Wynagrodzę ci to pysznym śniadaniem do łóżka co? - i pogłaskałem po policzku
  • Mówisz, że pysznym?
  • Najlepszym. Więc panienka się położy – i ją zaprowadziłem – A ja zaraz wracam. - i uciekłem szybko do kuchni

Omiotłem wzrokiem lodówkę i od razu wyciągnąłem wszystkie potrzebne mi produkty na śniadanie. Dwie kawki zrobione, tosty też, masło, dżem, jajecznica i dwa herbatniki i poszedłem z tym na tacy do sypialni gdzie położyłem wszystko obok Adriany z uśmiechem. Na szczęście go odwzajemniła i zabrała się za jedzenie tak samo jak ja. Bo nie dało się ukryć, że byłem głodny i to bardzo. Ale jednak odstawiłem tacę na podłogę i się do niej przytuliłem.
  • I jak? Poprawiłem minusa?
  • Poprawiłeś. - zaśmiała się – Ale również cieszę się, że mnie zawieziesz do domu.
  • Widzisz. Nie będziesz musiała nosić torby. Ale z drugiej strony... - i pogłaskałem ją po brzuszku – To miłe, że schowałaś się w szafie.
  • Miłe? - i na mnie spojrzała a ja specjalnie podwinąłem jej koszulkę zaczynając całować właśnie jej brzuch – To jest miłe. - westchnęła
  • Wiem... ale wyszłaś z szafy jak moja kochanka. - szepnąłem i przegryzłem delikatnie jej dolną wargę – A miło jest mieć taką kochankę. - i złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek co odwzajemniła

Adriana

Niestety co dobre musi się szybko kończyć i tak o to siedziałam w aucie Alvaro i czekałam, aż dojedziemy do mieszkania. Na szczęście korków nie było więc jakoś się szybko przemieściliśmy i ruszyliśmy na górę do mieszkania i miał szczęście, że niósł moją torbę. Ale weszliśmy do środka i o dziwo nikogo nie było więc zdziwiona spojrzałam na Alvaro i zaczęłam się rozbierać, ale wtedy ze swojego pokoju wyszedł Adrian.
  • No nareszcie przyjechałeś. Ooo i Adriana.
  • Hej – uśmiechnęłam się- Mówiłam, że wrócę dzisiaj.
  • No tak, ale myślałem że później i wy razem?
  • Zadzwoniłam po niego bo ta torba trochę ciężka. A akurat mi powiedział, że się do nas wybiera bo idziecie pograć.
  • No tak. - zauważył i mi się przyglądał dziwnie a ja nie rozumiałam o co mu chodzi
  • Więc gotowy? - zapytał Alvaro a Adrian przytaknął głową
  • A gdzie reszta?
  • Mel w pracy a Roberto ma dzisiaj spotkanie z kumplem.
  • Oby to było spotkanie z kumplem a nie z jakąś kochanką. - westchnęłam – Ale nie zatrzymuje was. Rozpakuje swoje rzeczy i odpocznę po podróży.

Panowie poszli a ja przebrałam się w swoje wygodniejsze rzeczy i rozpakowałam. Musiałam jeszcze trochę posprzątać po pokoju więc się za to zabrałam i wtedy wróciła z pracy Mel więc z nią pogadałam trochę i dołączył do nas Roberto, który o dziwo miał uśmiech więc nie wiedziałyśmy o co chodzi. Ale jednak zmęczona poszłam z kubkiem soku do swojego pokoju i zakopałam się pod kołdrę z książką. Zadowolona z wolnej chwili pogrążyłam się w lekturze kiedy do pokoju wszedł Adrian więc zdziwiona na niego spojrzałam.
  • Możemy pogadać?
  • Jasne. - uśmiechnęłam się do niego i poklepałam miejsce obok siebie
  • Możemy być ze sobą szczerzy?
  • Przecież zawsze jesteśmy. - zauważyłam i odłożyłam książkę na bok
  • Czy ty...
  • Adrian dobrze się czujesz? - i lekko się zaniepokoiłam bo nigdy nie widziałam, aby mój przyjaciel się denerwował podczas rozmowy ze mną
  • Sypiasz z Alvaro? - wypalił prosto z mostu patrząc mi w oczy a ja nie wiedziałam co mam zrobić, co powiedzieć – A jednak...
  • Czekaj, czekaj. O czym ty mówisz. - zaśmiałam się
  • Adriana... nie okłamuj mnie. - westchnął – Widziałem dzisiaj u niego szal, który o dziwo dzisiaj wisiał na twojej szyi. Na dodatek razem weszliście do mieszkania. - a ja od razu spuściłam głowę – Dlaczego?
  • Co dlaczego?
  • Dlaczego to robisz?
  • Kiedy wszystko zwaliło mi się na głowę potrzebowałam czyjejś bliskości. - szepnęłam – Wtedy po pijaku wylądowałam z Alvaro w łóżku. Chciałam zapomnieć i mi się to udawało, ale on nie mógł.
  • I ze sobą sypiacie.
  • Jesteśmy ze sobą. - westchnęłam – Ale bałam się wam powiedzieć bo wiadomo jakie mielibyście reakcje.
  • Nie wiem jakie będą mieć inni... ale jest mi przykro, że dowiaduje się w taki sposób. - a ja od razu poczułam się źle – I nie podoba mi się to... bo nie zasługujesz na Alvaro.
  • Słucham? - szepnęłam
  • Wiem jaki on jest i nie chce abyś przez niego cierpiała.
  • To twój przyjaciel.
  • Tak samo jak ty. I chcę dla ciebie jak najlepiej, ale wiem jak traktował inne dziewczyny. - a ja spuściłam głowę – Kochasz go?
  • Z każdym dniem coraz bardziej. - a on westchnął – Znalazłam w nim wszystkie cechy jakie poszukiwałam w was.
  • Czyli?
  • Mogę z nim porozmawiać poważnie, pokłócić i poprzytulać kiedy tego potrzebuje. Wiem jak traktował inne dziewczyny, zwłaszcza w szkole. Ale naprawdę się zmienił. Dojrzał tak samo jak ja.
  • Widać, że go kochasz... zaczynasz go bronić. Po prostu bądź ostrożna dobrze? - i pogłaskał mnie po dłoni na co pokiwałam głową – A kiedy powiesz innym?
  • Muszę najpierw pogadać z Alvaro. W końcu to powinna być nasza wspólna decyzja.
  • Dobrze, ja nic nie powiem. - i wyszedł z mojego pokoju

Sama zakopałam się pod kołdrę i zaraz dostałam sms'a więc odczytałam wiadomość od Alvaro na dobranoc. Odłożyłam telefon i po prostu miałam jeden wielki mętlik w głowie.

środa, 27 czerwca 2012

18

Hola!

Mamy dzisiaj 18 a ja już do końca tego opowiadania mam tylko 4 rozdziały do napisania... nagłówek na następne opowiadanie też jest więc mam nadzieję, że się szybko napisze haha... aaa i lubicie Jesusa Navasa?! To hiszpański piłkarz - Sevilla i te sprawy... jak tak to zapraszam tutaj --> ŚWIETNE OPOWIADANIE --> http://magnificent-insanity.blogspot.com/ 

***
Roberto

Miałem cały weekend wolny i nie wiedziałem co mam ze sobą zrobić. Najchętniej to gdzieś bym pojechał, ale nie wiedziałem gdzie, na dodatek samemu mi się nie chciało. Więc kiedy dowiedziałem się, że Mel ma wolne to wpadłem na genialny pomysł. W sumie ona sama nie miała ochoty siedzieć w domu więc postanowiliśmy jechać na festiwal do Badalony. Tylko, że nie mieliśmy auta dlatego poszliśmy do Adriana, ale ten miał już plany, później do Adriany, która tylko rzuciła że ma randkę, ale nie chciała nic więcej powiedzieć i został nam nasz przyjaciel. Dlatego spakowaliśmy swoje rzeczy i ruszyliśmy do niego. Na szczęście był w domu więc zadowoleni wpakowaliśmy się do środka i usiedliśmy na jego kanapie z szerokimi uśmiechami.
  • Ok co chcecie?
  • Ty, Mel i ja! - zacząłem
  • Jedziemy do Badalony.
  • Sami?
  • No nie, z tobą. W sumie Adrian jest zajęty a Adriana poszła na randkę.
  • Oł. - rzucił jedynie
  • No właśnie i nie chciała nam powiedzieć więc w taki o to sposób przyjechaliśmy do ciebie, aby dać ci znać że jedziesz z nami. I nie ma sprzeciwu bo ktoś musi nas zawieźć a jest tam festiwal co sam dobrze wiesz.
  • No ok. Mogę jechać.
  • Kochany! - i dostał buziaka od Mel

Czekaliśmy na niego, aż się wyszykuje i zadowoleni wsiedliśmy do jego auta. Obraliśmy kierunek i zadowoleni słuchaliśmy muzyki, ale oczywiście widziałem, że Alvaro coś nie w sosie jest, dlatego chciałem od niego to wyciągnąć jak dojedziemy, ale jednak kiedy tylko to zrobiliśmy to widziałem go z telefonem jak coś szybko pisał. Spojrzałem porozumiewawczo na Mel, ale ona sama nie wiedziała co się dzieje.
  • Ok stary co jest? - zapytałem
  • Nic, po prostu jedna osoba mnie zdenerwowała wcześniej.
  • Rozumiem, ale nie łam się. Jesteśmy razem na imprezie. Porobisz kilka zdjęć, pochwalisz się na twiterze i twoje fanki będą chciały tu być. - zaśmiałem się
  • Daj spokój.
  • No panowie mam wolne więc szalejemy. - zaśmiała się Mel więc ją poparłem

Mel

Na szczęście Alvaro już z nami normalnie się komunikował, a nie był przygaszony i patrzył w telefon. Choć trochę takich akcji było. Ale trochę zdjęć porobiliśmy i wrzuciliśmy na nasze konta, aby inni widzieli jak to my się dobrze bawimy w swoim towarzystwie. W sumie to wpadłam na pomysł, aby wybrać gdzieś się razem cała paczką. Ale wiadomo jak to jest teraz z okresem zaliczeń a do tego ja jeszcze mam pracę, w której na szczęście idzie mi zdecydowanie lepiej niż na początku. I dostałam podwyżkę więc mam teraz lepszy start.
  • Ej mówię do ciebie. - usłyszałam Alvaro więc się ocknęłam i na niego spojrzałam – Pytałem czy siedzisz obok czy na tyle.
  • Obojętnie mi. - zaśmiałam się
  • Ok a i nad czym tak dumałaś?
  • Nad wszystkim. - i usiadłam na tyle więc sam wsiadł do auta
  • To tak, niedaleko jest KFC wpadamy? Bo głodny jestem. - zauważył Roberto
  • Oczywiście. W końcu wy głodni, to źli. - zaśmiałam się a oni zaraz za mną – Ale ciekawe jak tam Adriana i jej randka. W sumie mogłabym do niej już napisać co?
  • Pisz, pisz. - więc tak też zrobiłam i dostałam wiadomość zwrotną, że nie wypaliła
  • Aj nie wypaliła. Biedactwo. - westchnęłam
  • Nie martw się pewnie jeszcze nie na jednej będzie. - zauważył Roberto – Bierzemy dla niej lodzika?
  • Nie dowieziemy. - zaśmiał się Alvaro – Innym razem ją zabierzemy na lodzika.
  • No masz rację.

Kiedy weszliśmy do mieszkania to było słychać odgłos telewizora więc weszliśmy dalej do mieszkania. A tam na kanapie spała wtulona w Adriana pod kocem nasza przyjaciółka. A on sam spał z głową na oparciu kanapy. Tylko się cicho zaśmiałam i spytałam się kto ich budzi. Ale o dziwo Alvaro stwierdził, że lepiej Adriany nie budzić i w sumie miał rację. Dlatego wziął ją na ręce i zaniósł do jej sypialni a my obudziliśmy Adriana, który tylko ziewnął i poszedł spać dalej do siebie. Alvaro sam wrócił, więc się zapytałam czy zostaje, ale jednak postanowił wracać do siebie. Dlatego sama korzystając z nieuwagi Roberto uciekłam do łazienki i do łóżeczka. Nie powiem, ale ta podróż mnie wymęczyła, ale również byłam zadowolona bo było naprawdę ładnie i miło spędzić wolny czas w gronie przyjaciół.  


niedziela, 24 czerwca 2012

17

Hola

Dzisiaj też krótko - idę włączyć bingo, muzykę i worda... bo dzisiaj muszę skończyć to opowiadanie, aby przez ten tydzień pisać drugie i lajcik... 

ps. w zakładce WYBIERZ - losujemy na kolejne opowiadanie więc chop chop klikać :D

***

Adrian

Miałem dosyć już szkoły. Nic tylko nauka, nauka a co dopiero będzie jak będzie sesja. Dlatego zerwałem się szybciej z uczelni i pojechałem na stadion. Chciałem jakoś odreagować i dlatego najlepszy dla tego sposób to mecz koszykówki. Dlatego zdobyłem dwie wejściówki i zastanawiałem się kto pójdzie ze mną. Zadowolony wróciłem do mieszkania i od razu poszedłem do Roberto.
  • Hej przyjacielu idziemy na mecz?
  • Nie mogę. - westchnął – Siedzę po uszy w gównie. - i pokazał mi sześć książek
  • Ciężko co?
  • Jest koszmarnie. Muszę zaliczać przedmioty a przez jedną głupią idiotkę zawalałem i nie mam wszystkich notatek więc trzeba jakoś sobie radzić.
  • Dasz radę. - i wyszedłem z pokoju idąc do Mel – Ja i ty na kosza?
  • Z miłą chęcią, ale pracuje teraz cały tydzień od południa do nocy.
  • Heh a jak myślisz Adriana pójdzie?
  • A nie wiem, ale jeszcze jej nie ma. Z tego co pamiętam dzisiaj zalicza koło.
  • Ok dzięki.

Wróciłem się do sypialni gdzie miałem telefon i napisałem do Alvaro, ale odpowiedź była taka jak myślałem. Mianowicie miał mecz na wyjeździe więc nie mógł ze mną pójść. Jedyną nadzieją była właśnie Adri, ale ta wpadła wściekła na cały świat do mieszkania i po prostu zamknęła się w pokoju. Nie wiedziałem o co jej chodzi, ale pod wieczór każdy z nas się dowiedział. A mianowicie zawaliła kolokwium. A co za tym idzie jest wściekła jak osa bo nie przepadała za poprawkami. Więc na mecz raczej nie pójdzie ze mną tylko będzie siedzieć i zakuwać, aż zda na najlepszą ocenę. Zawsze tak było z nią. Dlatego kompletnie nie wiedziałem z kim mam iść na mecz bo samemu nie bardzo mi się chciało. Ale w dniu meczu nikt nie zmieniał zdania więc trochę zły pojechałem na zajęcia. Tam również nikt nie był zainteresowany meczem więc sam musiałem siedzieć na dwóch miejscach. Tyle tylko, że pod halą widziałem grupkę ludzi, którzy chcieli kupić bilety. Dlatego już miałem iść w ich kierunku i sprzedać choć jeden. Kiedy wpadłem na jakąś dziewczynę więc od razu ją przeprosiłem i przetrzymałem aby nie upadła.
  • Nie to ja przepraszam. Nie patrzyłam jak idę. - westchnęła
  • Nic nie szkodzi. Ale to chyba twoje. - i podałem jej bilet, który leżał na ziemi
  • Raczej nie. Nie zdążyłam kupić. - westchnęła
  • Naprawdę? - a ona pokiwała głową – Jeśli chcesz mogę ci odsprzedać. Kupiłem dwa z myślą, że ktoś z moich przyjaciół pójdzie, ale niestety mają inne plany.
  • Naprawdę?!
  • Jasne. - zaśmiałem się – W końcu po co ma się zmarnować bilet? - a ona rzuciła mi się na szyję
  • Jej dziękuje!
  • Nie masz za co. - zaśmiałem się i zaprowadziłem do środka

O dziwo bawiłem się w towarzystwie Cataliny bardzo dobrze. Dziewczyna bardzo dobrze orientowała się w grze więc miło było słuchać i sprzeczać się z nią. Aż mecz się zakończył i już miałem mówić jej ile bilet, kiedy gdzieś mi zniknęła. Szukałem jej w tłumie, ale nigdzie jej nie było. Więc zdziwiony tym wszystkim wróciłem do mieszkania gdzie o dziwo jeszcze nie spała Mel, tylko robiła sobie kanapki.
  • O hej jak mecz?
  • Wygrany. - od razu powiedziałem
  • To co taka mina?
  • Zostałem wyrolowany przez dziewczynę. - i usiadłem na krześle
  • C-co?
  • Spotkałem ją przed halą no i nie miała biletu więc zaproponowałem, że jej odsprzedam. Obejrzeliśmy mecz i wiadomo, że jako stały kibic mam miejscówkę lepszą. No i mecz się zakończył, miałem już proponować cenę a ta się ulotniła.
  • No to nieciekawie, ale tylko bilet czy może coś ci zakosiła?
  • Nie, nie. Wszystko mam przy sobie. - i wyciągnąłem portfel i telefon
  • Czasem się zdarza. - uśmiechnęła się do mnie – Może po prostu nie miała jak kupić biletu, a ty się nawinąłeś?
  • Myślisz?
  • No chyba, że to jej stały punkt jeśli chodzi o mecze koszykówki.
  • No była dosyć obeznana.
  • Ej, ej wpadła ci w oko?
  • Nie znam jej. Wiem jedynie jak ma na imię i to, że jest dobra jeśli chodzi o zasady, drużyny i tabele.
  • No tak. Każdy chyba jest ode mnie lepszy. - zaśmiała się co sam odwzajemniłem – A właśnie Roberto pytał, czy wybieramy się na kolejny mecz Alvaro.
  • A ten się już nie uczy?
  • Trochę mu pomogłam. - zauważyła – Szkoda mi go. Tak sobie nagrabił.
  • Masz rację. Ale jeśli nie będę miał planów to czemu nie. A ta druga? - i wskazałem na pokój Adriany
  • Może jutro lepiej. Chyba dostała okres i te kolokwium więc jest zła.
  • No tak. Dobrze, że Alvaro ma mecz wyjazdowy bo inaczej by się pozabijali.
  • Czyżbyś wspominał egzaminy? - zaśmiała się – To było coś... Alvaro z śliwą pod okiem bo wziął bez pytania książkę.
  • Jedyny się jej nie boi w takich chwilach.
  • W sumie masz rację. Ale ok przyjacielu ja uciekam spać. - i odłożyła talerz do zlewu – Nauka nie swojego przedmiotu mnie jednak zmęczyła.
  • Miłych snów. - uśmiechnąłem się i sam zebrałem
  • Ja również.

Sam poszedłem do łazienki i wziąłem szybki prysznic, który mnie jako tako uspokoił po meczu i wróciłem do swojej sypialni, gdzie od razu zakopałem się pod kołdrę. Jednak sen przyszedł zdecydowanie bardzo szybko.

wtorek, 19 czerwca 2012

16

Bo dzisiaj środa co? 

btw

jeśli ktoś lubi Lucasa Vazquez czyt. fasolkę i chciałby złożyć mu życzenia urodzinowe - piszcie na gg bądź w komentarzu :) może być po polsku - będzie i tak tłumaczone na hiszpański :)
to na górze czyt. - robię coś po godzinach, coś co zaczęło sprawiać mi radość :)


***
 Adriana

O dziwo z Alvaro byłam już dwa miesiące i wcale nie miałam ochoty z nim zrywać co było dla mnie nowym zjawiskiem bo tak długo jeszcze nie byłam z żadnym chłopakiem. Na dodatek nie spieszyło nam się do niczego i do tej pory jeszcze ze sobą nie spaliśmy i jakoś miałam wrażenie, że obydwoje przedłużamy ten moment. Ale siedziałam na zajęciach i to ostatnich więc byłam zadowolona, że dotrwałam na wszystkich. Tyle tylko, że co chwilę dostawałam miłe wiadomości właśnie od mojego chłopaka na co uśmiech miałam jeszcze szerszy. Zaprosił mnie dzisiaj do siebie na kolację więc zadowolona odpisałam, że z miłą chęcią skorzystam. Dlatego po zajęciach od razu ruszyłam w stronę jego mieszkania i kupiłam po drodze wino. W końcu z pustymi rękami to nie wypada iść i weszłam do środka bez pukania. Tak jak on zresztą i od razu się uśmiechnęłam kiedy widziałam go jak stał nad jakimś naczyniem i podeszłam do niego i poklepałam po ramieniu na co się odwrócił a ja z uśmiechem stałam po drugiej stronie.
  • Jej przestraszyłaś mnie. - i zasłaniał naczynie a ja od razu mu zabrałam pokrywkę i widziałam, że jest spalone na co się zaczęłam śmiać – Przepraszam... nawaliłem.
  • Daj spokój. Dobrze, że kupiłam wino po drodze.
  • Ja też mam. - i wskazał na butelkę
  • To jeszcze lepiej. Napijemy się i zamówimy pizze? - zaśmiałam się
  • Heh no ok... a chciałem aby było miło.
  • Ej zawsze jest. - i dałam mu buziaka w policzek – Więc zamawiaj a ja się rozgoszczę. - i poszłam z kieliszkami i butelką do salonu na co zaraz się zjawił obok mnie z talerzami i czekaliśmy jedynie na pizze
  • Ale nie ładnie tak pisać do mnie wiadomości kiedy jesteś na zajęciach wiesz o tym? - i pokiwał mi palcem
  • Nie ładnie mi odpisywać i zaczynać pierwszym – i sama zrobiłam to samo delektując się winem i o dziwo przyjechała pizza i dopiero teraz poczułam jaka jestem głodna

Nic nie rozmawialiśmy ze sobą a jedynie zajęliśmy się jedzeniem i zadowolona siedziałam sobie na podłodze i czułam, że zaraz pęknę więc odsunęłam od siebie talerz i patrzyłam jak on pochłaniał resztę i tylko piłam sobie wino z uśmiechem. Aż sam odwzajemnił i dosiadł się do mnie.
  • Nie mam sił. - westchnął
  • Trzeba było aż tyle nie jeść. - zaśmiałam się i go poklepałam po klatce
  • Ale co tam w ogóle?
  • Stara nuda. Mel pracuje, chłopaki się uczą a ja staram się łączyć wszystko tak, aby mieć dużo czasu dla siebie?
  • No tak. A ja staram się dobrze wypadać na treningach, aby mieć dużo czasu na boisku.
  • No tak piłkarzyku. - zaśmiałam się
  • Ale lubisz swojego piłkarzyka.

Sam się uśmiechnął i mnie pocałował na co zamruczałam. Ale odwzajemniłam pieszczotę, która mi się bardzo podobała. Nasze języki szalały w swoim rytmie a ja przesunęłam się bardziej na bok, aby było mi wygodnie. Od razu mnie przytulił i czułam jego dłoń na swoim biodrze. Całowaliśmy się coraz zachłanniej i jedynie odpinałam mu koszulę na co sam ją z siebie ściągnął. Przeszedł z pocałunkami na moją szyję podciągając moją bluzkę więc sama ją z siebie ściągnęłam.
  • Sypialnia? - szepnął mi do ucha na co pokiwałam głową

Pomógł mi wstać i od razu przenieśliśmy się tam. Jednak ja poczułam ogromne onieśmielenie jak nigdy i tylko stałam tak przed nim. A on sam delikatnie mnie pocałował i widziałam, że sam nie jest pewny siebie. Ale postawiłam pierwszy krok i zaczęłam odpinać mu spodnie na co ściągnął je z siebie tak samo jak ze mnie spódnicę i zostaliśmy w samej bieliźnie. Delikatnie położył mnie na łóżku i patrząc mi prosto w oczy szepnął.
  • Chcesz tego?
  • Jak powiem, że sama nie wiem?
  • To nie będę zmuszać. - więc spojrzałam w jego oczy, które zrobiły się ciemniejsze niż zwykle i go pocałowałam co odwzajemnił – Więc?
  • Chyba dałam odpowiedź?

Uśmiechnęłam się i już żadne słowo nie zostało wypowiedziane. A mianowicie uczyliśmy się swoich ciał i staraliśmy się dać drugiej osoby tyle samo przyjemności ile sami czerpaliśmy. Chociaż nie było to łatwe bo wspólny rytm odnaleźliśmy dopiero po pewnym czasie. Ale musiałam przyznać, że Alvaro dobrze wiedział co robić i nie dziwne, że miał aż tyle dziewczyn w swoim krótkim życiu.

Alvaro

Leżałem na plecach w swoim łóżku i patrzyłem jak Adriana śpi przykryta tylko kołdrą. Uśmiechnąłem się sam do siebie bo musiałem przyznać, ze jest to naprawdę śliczna dziewczyna, nawet jak śpi. Usłyszałem telefon, tyle tylko że to nie był mój więc szybko, aby nie zbudzić mojej dziewczyny po niego poszedłem i wróciłem do łóżka. Widziałem, że dzwoni Mel więc odebrałem.
  • No nareszcie. Co tak długo?
  • Hej Mel. - odezwałem się
  • Alvaro? Eee... przecież dzwonię do Adriany.
  • Tak, tak. Ale jest u mnie. - od razu powiedziałem
  • Rozumiem, ale możesz mi ją podać do telefonu?
  • Ale ona jest w łazience. - i starałem się obudzić ją
  • No to zapytaj się jej o której wróci bo jest mi potrzebna.
  • To oddzwoni do ciebie co? Nie będę jej pukać do drzwi bo nie wiadomo co ona tam robi. - a Adriana właśnie z pomrukiem się we mnie wtuliła
  • Co ona tak mruczy?
  • Kto to? - mruknęła zaspana a ja od razu powiedziałem, że Mel – Tak? - i wzięła telefon
  • Kochana o której będziesz?
  • A która jest? - i się rozglądała
  • To co ty robisz u Alvaro, że nie wiesz która jest?
  • A myślisz, że ten ciołek co się wiecznie spóźnia wie co to zegarek i jak go nastawiać? - a ja od razu się oburzyłem
  • No w sumie masz rację. Ale ok... o której będziesz?
  • Niedługo...a o co chodzi?
  • Randka!
  • Dzisiaj?
  • Nie, jutro ale musisz mi pomóc. Więc żegnaj się tam z Alvaro, ale go nie zabij. - i się wyłączyła
  • Musisz iść co? - westchnąłem i pogłaskałem ją po ramieniu
  • Słyszałeś... randka.
  • Jakbyśmy jej powiedzieli, że sami jesteśmy na randce to bym mógł się tobą nacieszyć. - i ją pogłaskałem po policzku
  • Alvaro... rozmawialiśmy już na ten temat.
  • Wiem, ale nie chce abyś szła.
  • Przecież nie odchodzę na zawsze. - i mnie pocałowała co odwzajemniłem
  • Odwieźć cię?
  • Nie musisz. - uśmiechnęła się – Ale chyba powinnam się zbierać.
  • To dlatego cię odwiozę. - i się na niej położyłem – Bo zdecydowanie nie chcę się z tobą rozstawać po miłej randce.
  • Która się nie skończyła chyba co? I to nie jest ostatnia randka co?
  • Oczywiście, że nie. Ale na następnej nie spalę kolacji. - zaśmiałem się tak samo jak ona
  • Może ukradnę klucze od Mel i sama coś zrobię?
  • Nie musisz kraść. - zauważyłem – Mam jeszcze jeden plik kluczy. - i się uśmiechnąłem szeroko – I z miłą chęcią ci je podaruje.
  • To miło. Ale powinniśmy się zbierać.
  • Jeszcze nie. - i ją pocałowałem co odwzajemniła i na jakiś czas zajęliśmy się tą czynnością – Ok co dobre musi się kończyć. Zbieramy się bo Mel będzie zaraz w oknie siedzieć. - westchnąłem
  • No co? Zakochała się to i wariuje. - i sama wstała od razu się ubierając tak samo jak ja – Jest szczęśliwa więc nie marudź.
  • No tak, ale nie wskażę kto na mnie krzyczał, że jej mąciłem w głowie.
  • Oj zamknij się debilu.
  • Powiem ci...że tęsknię za tym twoim krzykiem. Chociaż... wcześniej też krzyczałaś. - i się wyszczerzyłem dostając od razu butem
  • Jesteś skończonym dupkiem. - mruknęła i wyszła z mojego mieszkania a ja nie wiedziałem o co jej chodzi, ale po chwili wróciła się po telefon i znowu wyszła z trzaskiem

Zdziwiony od razu złapałem za swój telefon i napisałem do niej wiadomość: „Ale o co chodzi?”. O dziwo odpowiedzi nie dostałem, więc moje zdziwienie było jeszcze większe. Ale wzruszyłem ramionami i włączyłem sobie grę kiedy dostałem wiadomość: „Przepraszam, ale dziwnie się poczułam kiedy wypomniałeś mi, że krzyczę przy sam wiesz czym.”. Jedynie się zaśmiałem i wykręciłem do niej numer.
  • Kochanie nie masz się czego wstydzić. - zauważyłem kiedy odebrała
  • Wiem, ale mi dziwnie.
  • Wariatka. Ale dotarłaś do domu?
  • Tak, tak. I pomogłam nawet Mel, która wariuje jak nie wiem co.
  • Może coś jest na rzeczy?
  • Możliwe. Ale co robisz?
  • Ah siedzę i gram. Więc nic specjalnego, a ty?
  • Siedzę nad książkami. A raczej jedną książka, aby zrobić zadanie domowe.
  • Oj, ale poradzisz sobie jak zawsze – zaśmiałem się
  • No tak, chociaż teraz ode mnie nie przepisujesz. - sama się zaśmiała, a ja uśmiechnąłem na wspomnienia
  • Nie ciesz się i tak nie miałaś zawsze dobrze.
  • Oczywiście bo przepisywałam od Roberto. A teraz lepiej będę kończyć bo wiesz... nie skończę i będę musiała przepisywać.
  • No dobrze, miłej nocy. - uśmiechnąłem się co sama mi odpowiedziała i zaraz się wyłączyła na co jedynie rzuciłem swój telefon w kąt kanapy i rozprostowałem kości z szerokim uśmiechem, że jednak nie jest na mnie zła

niedziela, 17 czerwca 2012

15

Kolejny raz przepraszam za ten badziew... ale nie mam weny i skupiałam się raczej na egzaminach przez ostatni czas, czyli udawałam jak to się uczę, a tak na prawdę patrzyłam w okno. Ale... zdałam wszystko i witam na 2 roku haha.. nie ma to jak zdać angielski na 4 i udawać,że się coś wie na temat Meksyku :D 
A i przypominam o CASTILLI... 

***
Melanie

Zastanawiałam się czy skorzystać z propozycji mojej mamy, czy też nie. Ale z drugiej strony odpoczęłabym z miłą chęcią. Dlatego zrobiłam sobie tabelkę plusów i minusów na wyjazd z mamą do naszego domku letniego gdzie mamy basen. Mówiła, że obecnie mieszka w nim jakiś syn przyjaciela ojca, ale możemy tam pojechać. Dlatego spakowałam swoją torbę w same najpotrzebniejsze rzeczy i poszłam do Adriana, który leżał na swoim łóżku z książką. Ale się nie uczył tylko patrzył w sufit.
  • Co tam przyjacielu?
  • Wiesz, że mam czterdzieści małych kwadracików na suficie?
  • Ok, zbieraj się. - powiedziałam i zastanawiałam się czy on czasem nie zwariował
  • Ale gdzie?
  • Ja i ty, moja mama i jakiś gostek w domku pod Barceloną? Basen, drinki?
  • Daj mi pięć minut. - i się zaczął zbierać

Ja sama wyciągnęłam swoją torbę i napisałam wiadomość do przyjaciół, że wyjeżdżamy i mają mieszkanie dla siebie, ale oby nie robili imprezy. Oczywiście Roberto odpisał, że dlaczego o nim nie pomyślałam i biedny musi siedzieć na zajęciach, a o dziwo od Adriany nie dostałam żadnej wiadomości więc pewnie była zajęta na uczelni. Ale jednak dojechaliśmy do domku i przez cały czas rozmawialiśmy na wszystkie tematy jak nigdy i o dziwo podbiegł do nas jakiś chłopak, na którym zawiesiłam wzrok na jakiś czas.
  • Hej jestem Marco. - i się do nas uśmiechnął
  • A-Adrian.
  • Mel. - uśmiechnęłam się odzyskując głos

Adriana

Alvaro wpakował się do mieszkania i siedzieliśmy przy barze zajadając się obiadem kiedy wpadł Roberto. Tylko spojrzał na nasz talerz i sam się dorwał do jedzenia marudząc jaki to biedny żywot studenta. Aż w pewnym momencie dostałam wiadomość więc szukałam telefonu i kiedy go znalazłam to tylko jęknęłam i poszłam do swojego pokoju gdzie spakowałam szybko torbę i wyszłam z pokoju gdzie spojrzeli na mnie panowie.
  • No co? Ja jadę do tego ciacha. - i im podałam telefon a Alvaro od razu mruknął coś pod nosem
  • Jadę z tobą! - od razu zawołał Roberto i sam poleciał do siebie do pokoju się spakować
  • A ty?
  • Ja jak widać nie mam nic do powiedzenia bo masz już inny obiekt na oku.
  • Ale musi ktoś nas zawieźć. - uśmiechnęłam się – I uwierz mi, że mam tylko ciebie – i delikatnie go pocałowałam i szybko się odsunęłam

Mel

Mama nie czuła się coś dobrze więc poszła się położyć a my korzystając z okazji z Adrianem wyszliśmy na dwór i rozłożyliśmy na leżakach. Była idealna pogoda na basen więc chcieliśmy z tego skorzystać. Ale jak smażyliśmy swoje ciała rozmawiając na błahe tematy to przyszedł do nas Marco i postanowił sam się wykąpać. A ciało miał wręcz idealne i wtedy wpadli do nas nasi przyjaciele. Więc im pokazałam na basen.
  • O mamo... - jęknęła Adriana i usiadła na leżaku
  • Ciekawe co robi aby mieć takie ciało. - westchnął Roberto i sam zrobił to samo tak jak i Alvaro
  • Ok udawajcie, że się nie gapicie na niego jak na okaz. - zauważyłam
  • I mówi to ktoś kto wysłał zdjęcie spoconego przystojniaka? - zaśmiał się Roberto
  • Dokładnie, jakbyście nie mieli ciekawego tematu do rozmów. - westchnął Alvaro
  • Kolego o co ci chodzi? To, że ty masz idealne ciało, choć on ma ładniejszy brzuszek to nie nasza wina i nie powinieneś się tak unosić.
  • Traktujecie go po prostu jak jakiś okaz w zoo.
  • Myślę, że jakby był okazem to bym tam była częściej. - westchnęła Adriana na co przybiłam z nią żółwika
  • Tu jesteście... - usłyszałam swoją mamę – Alvaro, Adriana i Roberto. Co wy tu robicie?
  • Odpoczywamy. - zauważyła moja przyjaciółka
  • Ooo tak... widzę, że nasz młody przystojniak. Gdybym była młodsza to bym na pewno go schrupała. - i usiadła obok mnie
  • Mamo! - od razu zauważyłam
  • No co? Ale wy dziewczyny możecie do niego podbijać. Z tego co wiem to jest wolny.
  • Ahh czemu wy kobiety zawsze musicie tak szybko znaleźć obiekt westchnień? - zauważył Adrian
  • Wychodzi, wychodzi. - zawołał cicho Roberto – Tylko nie podawajcie mu ręcznika.

I wtedy doskoczył do niego z ręcznikiem nie kto inny jak Alvaro i się z nim przywitał, a Adriana oczywiście mruknęła coś głupiego na jego temat i się nie dziwię. Ale podeszli do nas więc się uśmiechnęłyśmy do niego.
  • Tą piękną dziewczynę znam, ale tej drugiej?
  • Adriana. - uśmiechnęła się szeroko
  • Miło poznać, a?
  • Roberto. - i podał mu rękę
  • To moi przyjaciele i zostaną chyba z nami do jutra?
  • My mamy wolne, ale nie wiem czy Alvaro. - zauważył Adrian
  • Mam wolne.
  • No to załatwione, ale musicie spać w jednym pokoju bo tylu nie ma. - zauważyła moja mama
  • Spokojnie, Alvaro zapewne i tak woli spać z Adrianą. Zawsze wybiera jej łóżko bo jest najwygodniejsze.
  • Obejdzie się, mogę spać z Roberto. - zauważył
  • To w takim razie powiadomię gosposię i zapraszam niebawem na obiad. - uśmiechnęła się i poszła do domu
  • Gdybym wiedział, że przyjedzie tyle osób to bym zorganizował jakąś imprezkę.
  • Raczej ja bym z niej nie skorzystał mam jutro zgrupowanie i mecz.
  • Jesteś piłkarzem? - zapytał na co pokiwał nasz przyjaciel głową

I to na tyle ile mogliśmy z nim porozmawiać bo obaj zamknęli się w swoim świecie i gadali wyłącznie o piłce. Od razu z Adrianą jęknęłyśmy i korzystając z okazji poszłyśmy do wody. Aż w końcu mogliśmy zjeść pyszny obiad. Postanowiliśmy wybrać się na spacer i widziałam, że Alvaro znowu kłócił się z Adrianą na tyle, albo to ona z nim. Więc zostawiliśmy ich na jakiś czas samych aż w końcu jakoś się pogodzili. Czyli norma. Naprawdę zastanawiałam się czy będzie kiedyś dzień kiedy ta dwójka przestanie sobie dogryzać.  

środa, 13 czerwca 2012

14

Przepraszam! tylko tyle mogę powiedzieć na temat tego rozdziału... kompletnie mi nie wyszedł, męczyłam się strasznie więc nawet nie musicie czytać... a i zapraszam was do zakładki CASTILLA - oceńcie sami czy na prawdę nie umiem pisać a może wam się to spodoba? Czekam na wasze opinie... a teraz uciekam na ważną rozmowę...

***

Roberto

Miesiąc – najgorszy miesiąc w moim życiu. Przez romans o mało co nie zostałem wylany z uczelni bo oceny nie były zbyt dobre. Na dodatek jej przyjaciółka się mnie uczepiła i na każdej lekcji zadawała mi pytania i to te najtrudniejsze. Właśnie miałem test z tego przedmiotu i siedziałem przed salą wymieniając wiadomości z Alvaro, który gadał jak najęty, ale przynajmniej moje myśli nie skupiały się na porażce. Usiadłem sobie na końcu i o dziwo obok mnie usiadła dziewczyna z innej grupy więc się do niej uśmiechnąłem, choć nie znałem jej za dobrze. Jak się okazało wraz z nami miały pisać i inne osoby, które nie zaliczyły w swoich grupach za pierwszym razem. Tyle tylko, że jak zobaczyłem pytania to nie wiedziałem na czym skupić się najpierw. Starałem się choć coś napisać, ale w pewnym momencie poczułem lekkiego kopniaka więc spojrzałem w bok i widziałem jak dziewczyna pokazuje mi odpowiedzi. Tylko się do niej uśmiechnąłem i tak, aby nikt nie widział ściągałem aż wszystko napisałem. Wyszedłem w sumie jako jeden z ostatnich. I ciągnięty przez chłopaków poszedłem do bufetu i nie mogłem podziękować tej dziewczynie za pomoc, ale jednak okazja szybko się nadarzyła bo kiedy szedłem w stronę wyjścia z uczelni po wszystkich zajęciach zobaczyłem ją pod uczelnią, ale o dziwo nie samą, a w towarzystwie jakiś dziewczyn, które jej dokuczały. Szybko doskoczyłem do nich i od razu zawołałem.
  • Hej przepraszam, że mnie tak długo. - i ją objąłem – Idziemy na to ciacho które ci obiecałem wczoraj. - i odciągnąłem od nich
  • Dzięki. - westchnęła
  • Nie ma za co. I sam dziękuje za pomoc.
  • Nie ma za co. - zaśmiała się
  • Roberto.
  • Ana.
  • No to teraz zapraszam na ciastko. Jeśli oczywiście nie masz nic w planach.
  • Ja? Oprócz nauki to chyba nie.
  • No to zapraszam, bo sam nie mam zamiaru wracać do domu gdzie zapewne dziewczyny szaleją.
  • Dziewczyny? - i na mnie spojrzała
  • Moje przyjaciółki. Mieszkam z nimi i jeszcze przyjacielem. - uśmiechnąłem się i przepuściłem ją w drzwiach od razu prowadząc do stolika
  • Rozumiem. Ja jeszcze mieszkam z rodzicami.
  • W sumie ja też bym mieszkał, gdyby nie propozycja dziewczyn. Ale dlaczego te laski tak się zachowywały?
  • Nie ważne.
  • Ok. - uśmiechnąłem się do niej co odwzajemniła i zaczęła mieszać w kubku
  • Ale nie boicie się tak we czwórkę mieszkać? No wiesz dziewczyny i chłopaki?
  • Nie, nie. Adriana i Mel to moje dwie siostry. Każdy z nas ma swój pokój i jakoś żyjemy, choć kłótnie się zdarzają o łazienkę.
  • No tak. - zaśmiała się – U mnie w domu jest to samo. Moja młodsza siostra dłużej siedzi w łazience niż cała moja rodzina więc wiesz jakie są kłótnie.
  • No tak, ja nie mam rodzeństwa ale moi przyjaciele mi to wynagradzają. Zwłaszcza Adri i Alvaro. Kłócą się jak dzieci w przedszkolu
  • Czasem takie kłótnie doprowadzają do związków.
  • Nie, raczej nie u nich. Jedno drugie by zabiło. - zaśmiałem się
  • Mówię to co wiem. Sama byłam w takiej sytuacji. - i spuściła głowę
  • Jeśli chciałabyś się komuś wygadać to możesz mówić śmiało. - szybko zauważyłem
  • Po prostu odbiłam tamtej chłopaka z którym się wiecznie kłóciłam i dlatego ona mnie nie lubi i dokucza wraz ze swoją paczką. To wszystko. Ulokowałam swoje uczucia w złej osobie, to wszystko. Ale pewnie ty trafiasz lepiej. - i się uśmiechnęła
  • Miałem romans z dojrzałą kobietą, która ma męża i córkę. Nic o córce nie wiedziałem, aż do momentu jak mnie odwiedziła. Zakochałem się jak szczeniak a on po prostu chciała się zabawić.
  • Przepraszam... nie wiedziałam.
  • Nic nie szkodzi. W sumie jesteś drugą osobą, której o tym powiedziałem wprost. A teraz staram się jakoś wyleczyć złamane serce.
  • Boli co?
  • Jak cholera. Ale cóż... jak to mawiają. Jak nie ta to inna. I wiem, że ty też spotkasz na swojej drodze kogoś lepszego.
  • Oby. Nie chce zostać starą panną.
  • Nie zostaniesz, jesteś za ładna na to i za miła. - uśmiechnąłem się do niej co odwzajemniła

O dziwo spędziłem z Aną bardzo mile czas i nim się obejrzeliśmy to był już wieczór, i to późny. Dlatego odprowadziłem ją pod dom i pożegnałem wymieniając numerami. Sam wróciłem do swojego mieszkania gdzie był jeden wielki armagedon, ponieważ Adrian stał na środku cały mokry, a Mel nie mogła wyrobić ze śmiechu. I sama również była mokra więc doskonale wiedziałem, ze bawili się pistoletami. Ale cóż... nie zawsze musimy zachowywać się jak dorośli. Uśmiechnąłem się do nich szeroko i sam dołączyłem do zabawy.  

niedziela, 10 czerwca 2012

13

Hola!:) 

Jak tam wam mija niedziela? Ja wczoraj oglądałam mecz Castilli, klnęłam ile wlezie bo nie mogłam drugiej połowy obejrzeć jak Lucas wszedł i dostał kartkę. Ale za to wynagrodziłam sobie rozmową z Karoliną do późnych godzin. Ahh jak to miło spotkać kogoś kto ma takiego hopla jak ja :) Na dodatek trening Czechów - na 5:) Bawiłam się świetnie, autograf mam i już :) 

***

Alvaro

Od mojego wybryku z Adri minął miesiąc. A ja starałem się jak głupi odbudować wszystko, tyle tylko że ona mnie unikała jak się da. Kiedy ja przychodziłem to jakoś ona zawsze uciekała i miała dużo do roboty. Nawet już na jedno piwko nie chciała iść ze mną i nie powiem, ale to coraz bardziej mnie męczyło. Zauważyłem jak bardzo mi jej brakuje... jej zwykłego narzekania na moją osobę. Dlatego też ponownie zaczaiłem się na nią pod jej uczelnią gdzie wychodziła z jakimś chłopakiem i od razu do niej podszedłem.
  • Hej... przeszkadzam?
  • O... hej. - przywitała się ze mną po chwili
  • Nie przedstawisz nas?
  • A no tak. Marco to Alvaro i na odwrót.
  • Hej. - i podał mi dłoń więc ją uścisnąłem
  • Ale co ty tu robisz?
  • Potrzebuje rozmowy... z tobą?
  • Ze mną? - i na mnie spojrzała
  • Tylko ty możesz mi pomóc.
  • Ok Adri idź. - uśmiechnął się do niej ten koleś i doszło do mnie, że mówi na nią tak jak ja

Ale poszliśmy do mojego auta i widziałem, ze jest zdziwiona ale nic nie mówiłem tylko pojechałem w stronę swojego mieszkania bo wiedziałem, że nikt nam nie będzie przeszkadzać. Dlatego kiedy zaparkowałem na swoim miejscu to od razu ja pociągnąłem na górę i zamknąłem za nią drzwi.
  • Ok zaczynasz mnie przerażać. - rzuciła odkładając na szafkę swoją torbę
  • Przepraszam... - i podszedłem do niej od razu ją całując ale mnie odepchnęła
  • Co ty?
  • Ja już sam nie wiem. - jęknąłem i poszedłem do sypialni gdzie usiadłem na łóżku
  • Czego nie wiesz? - rzuciła idąc za mną
  • Ok spaliśmy ze sobą, nie lubisz mnie bo tylko na mnie narzekasz. Nie lubię być jednak sam i w dodatku w końcu widzę w tobie dziewczynę, a ten Marco... nie jest dla ciebie. Nie zasługuje na ciebie. - westchnąłem a ona stała w szoku – Powiesz coś?
  • Czy ja coś powiem? Czy ty się słyszysz?! - krzyknęła a ja się nie tego spodziewałem
  • O co ci chodzi?
  • O co mi chodzi? Właśnie przed chwilą powiedziałeś! Dopiero zauważyłeś, że jestem dziewczyną?! Świetnie, ale na pewno nie będę twoją pocieszycielką po zerwaniu z Mili!
  • Nic takiego nie mówiłem.
  • Nie?! A to, że nie lubisz być sam?! To się nie liczy tak?
  • Dlaczego ty na mnie krzyczysz?! - sam krzyknąłem
  • Bo jestem na ciebie wściekła! Czy to czasem nie ty zgadzałeś się na to, aby zapomnieć o tej największej porażce?! Nic nie pamiętamy, a ty to rozgrzebujesz!
  • Gdyby to dla ciebie nic nie znaczyło to byś się w tym momencie tak nie darła! - a ona jedynie otworzyła usta i je zamknęła po chwili – Widzisz!
  • Jesteś największą porażką w moim życiu!
  • Widocznie ja też zrobiłem największy błąd w moim życiu pozwalając ci podejść do mnie aż tak blisko.
  • Słucham? I jeszcze mówić o tym, że inny koleś nie jest dla mnie? Alvaro! Nie jesteś moim chłopakiem! Jesteś przyjacielem! A przyjaciele nie mówią o takich rzeczach!
  • Może nie chce być tylko przyjacielem?!
  • Ty... ja... my nie możemy.
  • Dlaczego? Powiedź mi choć jeden powód dlaczego!
  • Bo jesteś Alvaro! Mój przyjaciel z którym się kłócę!
  • Adri... - i do niej podszedłem – Proszę cię spójrz na mnie. - ale ona dalej patrzyła w moją klatkę więc sam podniosłem jej brodę – Dalej jesteśmy przyjaciółmi.
  • Seks zmienia wszystko.
  • Wiem. Zauważyłem to.
  • To był błąd. - powiedziała
  • Przykro mi... bo ja zaczynam coraz bardziej w to wątpić. - westchnąłem
  • Alvaro...
  • Hmm?
  • Nie mogę być twoją pocieszycielką. - szepnęła – Przyjaciele nie robią tego, chociaż uwierz mi, że chciałabym abyś nie był smutny.
  • To daj mi szansę. - i złapałem ją za policzki
  • Nie potrafię. - szepnęła i miała łzy w oczach
  • Dlaczego? I nie płacz.
  • Bo przyjaciele od dziecka ze sobą nie są. To tak jakby rodzeństwo...
  • Nie mów jak Mel. - zaśmiałem się – Chyba nigdy nie traktowałem cię jak siostrę. I chyba dlatego teraz mam mętlik w głowie kiedy widzę cię, zwłaszcza z innym chłopakiem.
  • Proszę cię... nie mów mi nigdy czegoś takiego. - szepnęła
  • Przepraszam... ale jeśli to koniec czegoś co się nawet nie zaczęło... to pozwól mi chociaż na to. - i się nad nią nachyliłam delikatnie dotykając jej ust

Adriana

Czułam lekki dotyk jego ust na swoich i kompletnie nie wiedziałam co mam zrobić. Stałam tam jak jakiś kołek i zastanawiałam się gdzie mam uciec, ale mój mózg zaczął po prostu nie funkcjonować tak jak powinien i tak jak ja chciałam i po prostu odwzajemniłam delikatnie pocałunki. Zamknęłam oczy i po prostu zamknęłam swój umysł na jakiś czas. Jego usta delikatnie masowały moje i tylko czułam jak głaszcze mnie po policzkach., aż się ode mnie odsunął i szepnął.
  • Gdybyś myślała to co mówisz to byś nie odwzajemniła.
  • Alvaro... - szepnęłam a on położył palec na moich ustach
  • Myślisz co innego, ale wiem że się boisz... taka już jesteś. Ochraniasz sama siebie.
  • Nie...
  • Ciii... - i dał mi kolejnego buziaka – To pożegnanie. Nie będę twoim kolejnym problemem.
  • Nie...
  • Cii.
  • Alvaro! Nie jesteś moim problemem. - powiedziałam
  • Ale też nie jestem tym dla którego byś nagięła zasady. Masz rację... - odszedł kawałek – Nie będę ci już mówił kto na ciebie zasługuje. Bo ty sama doskonale wiesz...
  • Alvaro... - i złapałam go za dłoń
  • Proszę cię... po raz pierwszy dziewczyna dała mi kosza. - zaśmiał się – Muszę zacząć dobrze znosić porażki.
  • Nie odpychaj mnie.
  • Nie odpycham. Z nas dwójki tylko ty tłumisz w sobie to co tak naprawdę myślisz.
  • Po co ty mnie w ogóle wyciągnąłeś z uniwerku i dlaczego w ogóle mnie pocałowałeś? Nie powinieneś tego robić bo teraz...
  • Mam mętlik w głowie? Widzisz... sama się oszukujesz. - a ja jedynie pokiwałam głową i przetarłam powieki
  • Zdecydowanie jest to największy błąd w całym moim życiu. - jęknęłam i po prostu go pociągnęłam do siebie i pocałowałam
  • Ale zdecydowanie przyjemny. - szepnął między pocałunkami

I już żadne słowo nie zostało wypowiedziane tylko tak staliśmy i się całowaliśmy, aż w końcu mnie podniósł do góry więc oplotłam go nogami i ściągnęłam swoje balerinki. I zaraz wylądowaliśmy na łóżku, na co się zaśmiałam bo poczułam coś twardego na swoich plecach.
  • Przepraszam... to mój telefon. - i wyciągnął go spod moich pleców i wyrzucił dalej – To na czym skończyliśmy? - i z uśmiechem na mnie patrzył
  • Na tym, że robimy szaleństwo?
  • Nie grzeczna. - i mi pokiwał palcem – Podoba ci się to.
  • Wcale nie. - rzuciłam
  • Podoba, oj podoba. - i odgarnął moją grzywkę
  • Wcale nie palancie. - prychnęłam
  • Wiesz, że to jest seksowne kiedy tak leżysz pode mną i mnie przezywasz? - zaśmiał się
  • Ej! Złaź ze mnie! - i go uderzyłam w bark
  • Yhym, yhym... za chwilę. - i mnie znowu pocałował co odwzajemniłam – Gdzieś się nauczyła tak całować co? - i przeszedł z pocałunkami na moją szyję
  • Nie jestem samotnicą. - zauważyłam – Kilka przygód miałam.
  • Przygód? - i na mnie spojrzał
  • Oh jesteś słodki tak leżąc na mnie i nie myślisz, że jesteś kolejną przygodą. - i pogłaskałam go po policzku a on wstał ze mną i usiadł obok
  • To jest twoja nowa gra? - mruknął – Zabawić się?
  • Co? - i sama usiadłam
  • Sama powiedziałaś. Miałaś przygody a ja jestem...
  • Oj głupku. - zaśmiałam się i go pogłaskałam po ramieniu – Pocałujesz mnie czy mam iść przytulić się do Roberto?
  • Adri...
  • Wiesz, że to ty najczęściej tak na mnie mówisz? - zauważyłam – I przepraszam... chyba musimy nauczyć cię mojego poczucia humoru abyś się za często nie obrażał?
  • A co powiemy innym? - i mnie pociągnął na siebie kładąc się na łóżko
  • Nic?
  • Nic? - i na mnie spojrzał
  • No wiesz... zważając na fakt, że Mel uważa to za kazirodztwo, Adrian zdecydowanie będzie mi odradzać a Roberto ma teraz na głowie złamane serce w sumie tak jak ty.
  • Ej... - i odwrócił moją twarz w swoją stronę – Nie myśl, że jesteś pocieszycielką po Mili. Jesteś od niej zdecydowanie lepsza... bo znasz mnie najlepiej ze wszystkich.
  • To miłe. - szepnęłam i dostałam całusa
  • A jeśli chodzi o te sprawy... no wiesz kazirodztwo to... byśmy musieli najpierw ze sobą sypiać. - zaśmiał się na co od razu dostał ode mnie w klatkę i się oparłam na łokciach
  • Lepiej zamilcz.
  • Zdecydowanie podoba mi się to jak się złościsz.

I mnie od razu pocałował od razu kładąc się na mnie więc objęłam go za szyję i oddawałam pocałunki. W sumie tak spędziliśmy dzień, aż do wieczora. Gadając, kłócąc się, całując i kłócąc się. Ale w końcu wstałam z jego łóżka i poprawiałam swoją bluzkę.
  • Nie idź.
  • A naszym przyjaciołom powiem, że zatrzymałam się w hotelu tak?
  • Jeśli uważasz moje skromne progi hotelem?
  • Obiecałam, że nie będę już więcej pić więc twoja kanapa nie będzie dla mnie dobrą wymówką.
  • Kanapa?
  • Powiedziałam tak Mel jak pytała mnie dlaczego mam sińce pod oczami?
  • Nie ładnie bo dobrze wiesz, że na kanapie bym cię nie położył.
  • Jaki miły. - rzuciłam i założyłam na siebie buty
  • Jak zawsze. - i mnie pociągnął na siebie
  • Alvaro, chce już iść.
  • Wiem, wiem. Ale ostatni – i mnie pocałował – Teraz wiem, że jutro okaże się to dobrym snem?
  • Skąd wiesz? Może przyjdę w nocy i cię pogryzę? - a on się zaczął śmiać
  • Może cię odwieźć?
  • Poradzę sobie. Jestem dużą dziewczynką. - i się wyprostowałam
  • Widać. - i zmierzył mnie wzrokiem
  • Oj zamknij się! Jesteś bardziej denerwujący niż zazwyczaj wieśniaku.
  • Ale ci się podobało. - wyszczerzył się jak mysz do sera
  • Masz zdecydowanie za wysokie mniemanie o sobie.

I wyszłam z jego mieszkania, ale kiedy byłam w windzie to jedynie się uśmiechnęłam i dotknęłam swoich ust. Do tej pory czułam jego smak i dotyk. I tylko się zaśmiałam i musiałam przyznać, że naprawdę mi się to podobało.  

środa, 6 czerwca 2012

12

Jak już wspomniałam... mam problem z zapamiętaniem, że w środę nowy rozdział. A dzisiaj taki przełomowy <3 I co ja mogę powiedzieć? Nie zabijcie mnie, nie mówicie "a nie mówiłam" i komentujcie haha :) a teraz uciekam spać bo jutro czeka mnie nauka ustawy (oł jee) i muszę zrobić filmik urodzinowy, a dzięki Marion mam teraz wszystkie grafiki <3 nie zanudzam...a i komentujcie po polsku bo na moim prywatnym blogu to mam pod ostatnią notką tylko 2 komentarze po polsku, reszta po angielsku. 

Pozdrawiam! I postaram się w niedzielę dodać, ale mam tylko jeden do przodu więc muszę się spiąć i napisać.

***

Alvaro

Zadowolony po meczu bo wygraliśmy i na dodatek zdobyłem gola pojechałem do klubu w którym bawili się moi przyjaciele. Od razu dorwałem Roberto, który zaprowadził mnie do loży i jak się okazało nie było dziewczyn bo poszły do toalety. Zamówiłem sobie piwo i zaraz przyszły dziewczyny, które były jakoś dziwnie roześmiane. Oczywiście do nas również i dołączyli inni, zwłaszcza moje fanki ale to akurat panowie jak najbardziej lubili wykorzystywać. Bawiłem się wyśmienicie i poszedłem na parkiet gdzie szalały dziewczyny. Akurat była jakaś szybka piosenka więc doskoczyłem do Adriany, która się lekko przestraszyła ale kiedy mnie zobaczyła to zaśmiała. I wtedy puścili wolną piosenkę więc lekko speszony do niej podszedłem i objąłem w pasie. Sama położyła swoje dłonie na moich ramionach i zaczęliśmy się kołysać do muzyki.
  • Ładnie wyglądasz. - szepnąłem jej do ucha
  • Dziękuje? - zaśmiała się tak jak uwielbiałem i cieszyłem się, że jednak jest wszystko w porządku, ale tylko ją wygiąłem do tyłu i zaraz postawiłem do pionu
  • Idziemy się napić?
  • Ale coś mocnego?
  • Jasne, dzisiaj świętuje. - wyszczerzyłem się i ją pociągnąłem za rękę do naszego stolika

Wypiliśmy mocnego drinka i szaleliśmy dalej, ale jednak ja miałem jeszcze siły na świętowanie tak samo jak Adriana więc tamci poszli już do domu wstawieni, a my postanowiliśmy dalej się bawić. Zaczęliśmy pić i wiedziałem, że to się dla mnie źle skończy. Ale w pewnym momencie kompletnie straciłem kontakt z rzeczywistością i dopiero ocknąłem się nad ranem i to w dodatku w swoim łóżku. Jęknąłem bo głowa bolała mnie niemiłosiernie i zaraz odkryłem się, ale byłem w szoku bo nie miałem nic na sobie. Usiadłem na łóżku łapiąc za swoje bokserki kiedy w oczy rzucił mi się dziewczęcy biustonosz. Podniosłem go do góry i odwróciłem się za siebie, aby zobaczyć kto jest ze mną. Odkopałem ją spod sterty poduszek i widziałem tylko brązowe włosy. Już miałem ją obudzić kiedy usłyszałem mruczenie i podniosła głowę się od razu odwracając. Sam się odwróciłem i wtedy doznałem szoku i od razu krzyknąłem się zakrywając.
  • Ał. - jęknąłem
  • Alvaro? - mruknęła – Co ja? Gdzie ja? Moja głowa – jęknęła i usiadła i miała na sobie moją koszulkę
  • Eee... - i tak stałem jak sierota się zasłaniając
  • Czemu ty jesteś nagi? I trzymasz mój biustonosz?
  • Eee...
  • Ej co się jąkasz? - zaśmiała się
  • Adri... ja nie wiem dlaczego jestem nagi...a ty masz moją wczorajszą bluzkę.
  • C-co?! - i sama się oglądała a ja korzystając z okazji szybko założyłem bokserki i znalazłem jej majtki więc jej podałem
  • To jakiś koszmar. - i sama wstała zakładając je na siebie
  • Może... może do niczego nie doszło? - od razu zacząłem kombinować
  • Ja nic nie pamiętam. - jęknęła więc przyznałem to samo
  • Może po prostu się tak napiliśmy, że wróciliśmy do mieszkania. Ty padłaś wykończona, ja też.
  • Bez ciuchów?
  • A kto wie co ja wymyśliłem? - a ona podniosła z podłogi gumkę – Ok...
  • Czysta... - mruknęła i uciekła do łazienki ze swoimi ciuchami a ja położyłem się na plecach i zakląłem, ale wtedy usłyszałem swój telefon więc go podniosłem z podłogi i odebrałem
  • Ej bracie. Jak się trzymacie? Główka boli?
  • Noo... ostatni raz pije.
  • To dobrze. Ale Adriana z tobą tak? Bo Mel się lekko martwi.
  • Ze mną, ze mną. I chyba lepiej ode mnie wygląda jak poszła pod prysznic.
  • Jak zawsze. No ale kuruj się, kuruj. - zaśmiał się Roberto i wyłączył a do pokoju weszła z mokrymi włosami Adriana
  • Kto dzwonił? - i stała z rękami w kieszeni
  • Roberto. Pytał się jak tam u nas.
  • I co powiedziałeś?
  • Że ledwo żywi jesteśmy bo przeholowaliśmy z piciem?
  • I ze sobą spaliśmy... - i spuściła głowę a ja na nią spojrzałem – Nie zabezpieczyliśmy się.
  • Adri... - i poklepałem miejsce obok siebie
  • Spoko. - zaśmiała się pod nosem – Po prostu udamy, że nic się nie wydarzyło. Nikt z nas nie pamięta co się stało więc niech zostanie tak jak jest.
  • Yhym... - i bawiłem się swoimi dłońmi
  • Tak będzie najlepiej.
  • Czyli nic to między nami nie zmieni?
  • Nie... dalej będziesz głupkiem z którym muszę się od czasu do czasu pokłócić. A teraz będę się zbierać.
  • Ale masz mokre włosy.
  • Nic mi nie będzie. Mamy w końcu cieple lato. - i podeszła do mnie i dała mi buziaka w policzek – Więc pa. - i złapała za swoją kurtkę
  • Adri... - i złapałem ją za dłoń więc na mnie spojrzała – Przepraszam... za wszystko.
  • Nie masz za co przepraszać.
  • Mam... - i wstałem stojąc naprzeciwko niej – Nie miej sobie nic za złe. To nie twoja wina, że to się tak potoczyło.
  • Spoko. - a ja podniosłem jej podbródek tak, aby na mnie spojrzała, ale widziałem że unika mojego spojrzenia
  • Nie jest spoko. Pomimo tego wszystkiego nie chcę abyś mnie zaczęła unikać. Jesteśmy dorośli...
  • Jasne jesteśmy. A to co miało miejsce w nocy powinno być zapomniane.
  • Jeśli chcesz tego...
  • A ty? - i na mnie spojrzała
  • Nie no masz rację. Przyjaciele na zawsze.
  • Lepiej doprowadź się do porządku gwiazdo boisk. - i zaczęła się zbierać – Do zobaczenia.

I wyszła z mojego mieszkania a ja jedynie rzuciłem się na łóżko. Że też musiałem tak nawalić... ba, że też musiałem się tak spić, żeby nic nie pamiętać.

Adriana

Wpadłam do mieszkania i miałam nadzieję, że nikogo nie ma, ale jak na moje nieszczęście wszyscy byli w środku i jak mnie zobaczyli to od razu się zaśmiali. Więc jedynie westchnęłam i rzuciłam, że Alvaro wygląda o wiele gorzej. Od razu dostałam kubek z kawą i usiadłam smętnie na krześle i zapatrzyłam się na czarną ciesz.
  • Wszystko gra? - zapytała Mel i usiadła sama koło mnie
  • Tak, ale głowa mi pęka.
  • Dużo wypiliście? - zaśmiał się Adrian i dolał mi kawy
  • Zdecydowanie za dużo. Więc od dziś nie wezmę już nic do ust.
  • Zawsze tak mówisz, a ostatnia kończysz. - zauważyła Mel
  • Teraz będzie inaczej.
  • A ja myślałam, że chciałabyś iść dzisiaj ze mną na jakieś zakupy, kosmetyczka?
  • Jeśli chcesz ciągnąć za sobą zwłoki?
  • Jakoś sobie z tobą poradzę. - zaśmiała się i zostałyśmy same w kuchni – Chyba się zakochałam.
  • C-co? - i aż się zakrztusiłam
  • Pracuje ze mną w knajpce, dużo mi pomaga i jest mega przystojny.
  • I dlatego zakupy i kosmetyczka?
  • No może bym sprawiła sobie jakiś nowy ciuszek, którym mogłabym go trochę... no wiesz... zachęcić do działania? - i w tym momencie do mieszkania wszedł Alvaro, który przywitał się z Adrianem
  • Jasne. Zaraz będę gotowa tylko się przebiorę. - i uciekłam do siebie do pokoju

Alvaro

Adrian jak zawsze się ze mną przywitał i przywitałem się z Mel buziakiem w policzek, ale Adri mi uciekła. Coś czułem, że jednak nie będzie między nami dobrze, ale po chwili wpadła do kuchni przebrana. Krótkie błękitne spodenki i do tego różowa bluzka. Jak zawsze nienaganny makijaż i po raz pierwszy zauważyłem, że mam przed sobą śliczną dziewczynę, a nie chłopczyce. Tyle tylko, że długo się nie napatrzyłem bo zaraz uciekła wraz z Mel.

Adriana

Nie wiem dlaczego, ale nie czułam się dobrze w towarzystwie Alvaro. Wszystko mi się pomieszało w głowie i nie wiedziałam kompletnie jak sobie z tym poradzić. Ale jednak szalałam z Mel na zakupach, a raczej ona szalała a ja starałam się jakoś radzić sobie z kacem, moralnym i po wielkiej imprezie z alkoholem. Ale to łatwe nie było.
  • Kochana wiesz, że ten sprzedawca luka na ciebie cały czas?
  • C-co? Może mam plamę? - i się rozglądałam
  • Adriana? - i mi się przyjrzała – Wydarzyło się coś po tym jak poszliśmy?
  • Oprócz tego, że za dużo wypiłam? - i napiłam się wody
  • Ostatnio się to powtarza. No wiesz... za dużo pijesz.
  • To był zdecydowanie ostatni raz. - westchnęłam – Mam dosyć odsypiania i leczenia się na drugi dzień.
  • Nie wyglądasz za dobrze. - zauważyła – Masz wory pod oczami i wyglądasz jakbyś nie spała całą noc.
  • Bo nie spałam za dobrze. Vazquez nie ma za wygodnej kanapy.
  • Ulokował cię na kanapie? Oj nie dobry ten nasz przyjaciel. - zaśmiała się – Zwłaszcza, że ty zawsze dzielisz się z nim swoim łóżkiem.
  • No ale koniec o nim. Lepiej opowiedz o moim przyszłym szwagrze.
  • Ej, jeszcze nie wiem czy z nim będę. Ale jest słodki.
  • Cieszę się...
  • Słucham?
  • No wiesz... nie często to mówiłam. W sumie to ja byłam tą złą, ale cieszę się że robisz coś co sprawia ci przyjemność i jeszcze spotykasz jakiegoś przystojniaka na swojej drodze. - uśmiechnęłam się
  • Naprawdę nic się nie stało?
  • Dlaczego wy wszyscy myślicie, że jak ja jestem miła to coś się dzieje?
  • Nie wiem. Może dlatego, że w większości przypadkach tak jest? - więc na nią krzywo spojrzałam – Widzisz. To spojrzenie to twój znak rozpoznawczy. Ale ok jesteś moją siostrzyczką i to w dodatku kochaną więc jesteś zawsze kochana.
  • Nie chce wychodzić na tą wredną. - westchnęłam i przebierałam w wieszakach
  • Wredną? Ale kochanie ty lubisz być wredna.
  • Tyle tylko, że wszyscy mnie za taką mają. Wredną chłopczycę. I nie chce być tak postrzegana.
  • Ej, ej. Nie jesteś. - uśmiechnęła się – Jesteś słodką, wredną, ale słodką dziewuszką. Która jest seksowna i w dodatku jak trzeba to powie szczerą prawdę. Czasem bolesną, ale szczerą i akurat to w tobie lubię. Nie boisz się niczego, dlatego uważam że masz w sobie dużo siły, której ci zawsze zazdrościłam. Jesteś sobą.
  • Dzięki. - szepnęłam w szoku
  • Nie masz za co.

Alvaro

Siedziałem kolejną godzinę w mieszkaniu moich przyjaciół i leczyłem kaca, poprzez grę na PS. Tyle tylko, że gra wcale mi nie wychodziła i doskonale o tym wiedziałem.
  • Matko skup się Alvaro bo nie ładnie tak przegrywać z Adrianem! - oburzył się Roberto
  • No to graj za mnie. Kac mi nie pozwala. - westchnąłem
  • Trzeba było nie pić do końca z Adrianą.
  • Wiem i żałuje. - i przetarłem skronie
  • Kto pierwszy odpadł?
  • Chyba ja. Wiem jedynie, że urwał mi się film i obudziłem się w swoim łóżku. Więc mam nadzieję, że nigdzie nie zobaczę jakiś zdjęć.
  • W sumie już nie jesteś z modelką to i już o tobie nigdzie nic nie przeczytałem. - zauważył Roberto
  • I dlatego się cieszę. Zresztą nasłucham się od kolegów jakie to oni mają życie.
  • Dlatego ja poszedłem na ekonomię. - zauważył Roberto
  • Chłopaki... mogę się was poradzić?
  • Jasne, co jest?
  • Co byście zrobili jakbyście przespali się z kimś z kim nie powinniście?
  • A co wpadłeś aż tak?
  • Nie, nie. Kolega przespał się ze swoją koleżanką i pytał mnie o radę, a ja kompletnie nie wiedziałem co mam mu odpowiedzieć.
  • W sumie... to zależy. - odezwał się Roberto – Jeśli to tylko koleżanka to czemu nie? W końcu jesteśmy dorośli i możemy robić co chcemy. Prawda?
  • I mówi to ktoś kto miał romans? - zauważył Roberto
  • Co miał?! - i od razu patrzyłem to na jednego, to na drugiego
  • Dzięki. - mruknął – To nic ważnego.
  • Nic ważnego? Chłopie przyszła do ciebie jej córka?
  • Czemu ja nic nie wiem? - zauważyłem
  • Bo to nic ważnego.
  • Nic ważnego? Miałeś romans kiedy Adri starała się pogodzić z romansem jej ojca, który okazał się nie jej ojcem z jakąś młodą dziewczyną?! - i wtedy usłyszałem odgłos spadającej torby
  • Co?! - krzyknęła Mel i tylko widziałem wzrok Adri
  • Przepraszam... - szepnąłem
  • Czemu ja nic nie wiedziałam?!
  • My też! - zauważył Roberto
  • Nie ma o czym gadać... mój ojciec jest jakimś kochankiem mamy, mój ojciec, a raczej ktoś kogo uważałam za ojca się mnie wyrzekł i wy wszyscy mieliście swoje problemy więc poradziłam sobie z tym sama. A teraz wam nie przeszkadzam... i po prostu choć jeden dzień nie chce słuchać o moich byłych problemach. Mam kaca, poprawiłam sobie humor zakupami więc cisza.
  • Ale...
  • Proszę... choć jeden dzień pozwólcie mi być sobą, wredną Adrianą bez problemów co? A z tobą to inaczej sobie pogadam. - i krzywo na mnie spojrzała więc od razu wiedziałem na kim się ta wredota skupi