Wiem, wiem że trochę nietypowy dzień na nowy rozdział... ale jutro wygasa mi umowa z facetem od neta, a Netia ma mnie w dupie i jeszcze nie przyjechała z moim routerem i prawdopodobnie nie będę mieć od jutra neta - nie wiem do kiedy ;/ nad czym ubolewam bo od miesiąca robiłam filmik urodzinowy i go mogę nie wrzucić - oł jeee... dlatego rozdział dodaje dzisiaj i jak widać jest długi...
***
Adriana
Jako, że ostatnio nie widziałam się
z Alvaro ze względu na naukę i jego wyjazd z naszymi przyjaciółmi
to chciałam spędzić z nim cały weekend, ale już go o tym
powiadomić a nie tak jak było wtedy. Kiedy pomyślał, że go
zdradzam i chodzę na jakieś randki z tajemniczymi chłopakami.
Dlatego spakowałam swoją torbę podróżną w same
najpotrzebniejsze rzeczy i powiadomiłam swoich przyjaciół, że
jadę do Madrytu do mamy na weekend. Na szczęście nic nie mówili,
tylko dali mi wolną rękę. Dlatego zadowolona ruszyłam sobie do
mieszkania Alvaro. Jak tylko przekroczyłam próg to z uśmiechem
zostałam przygarnięta do niego i od razu mnie pocałował co
odwzajemniłam.
- Witam panią.
- Witam pana, ale nie martw się nie wychodzę zaraz. - zaśmiałam się
- Wiem, wiem i ja też bo mam cały weekend wolny przez kartki. - zaśmiał się – I mogę go spędzić z moją dziewczyną. - i zamknął drzwi na klucz
- Oj spryciarz. Ale jedzenie masz co?
- Tak, tak. Nawet ugotowałem obiad wczoraj. A raczej mama była i ugotowała, ale ciii.
- Czyli na pewno dobre będzie jak zawsze. - i ściągnęłam buty
- Dokładnie, ale tęskniłem. - i pociągnął mnie do sypialni gdzie od razu położyliśmy się na łóżku
- Nie widzieliśmy się tylko dwa i pół tygodnia. - zauważyłam
- No właśnie i nie miał kto na mnie krzyczeć, kto mi dokuczać. A jak przychodziłem do waszego mieszkania to ciebie nigdy nie było.
- Heh nauka. Teraz jest mały zapiernicz, ale powoli wychodzę na prostą.
- Rozumiem, ale to nie zmienia faktu, że było mi smutno jak ciebie nie widziałem.
- Wieśniak. - zauważyłam i się do niego przytuliłam
- A co powiedziałaś naszym przyjaciołom?
- Że pojechałam do Madrytu.
- Rozumiem... ale może powinnaś pojechać?
- Po co?
- Adri widzę, że męczy cię to wszystko i chcesz wiedzieć kim jest twój ojciec.
- Nie obchodzi mnie to. - i położyłam się na plecach
- Kochanie... nie możesz w tym momencie się odcinać od całej swojej rodziny. Zwłaszcza, że twoja mama jest z twoim prawdziwym ojcem?
- Skąd mam wiedzieć, że jest z nim? Nie rozmawiałam z nią. Nie jestem Mel, która odbudowała relacje ze swoją.
- Oczywiście, że nie jesteś Mel. Ale wiem, że jednak w głębi cię to dalej trzyma i jedyny sposób aby się wszystkiego dowiedzieć to się z nią spotkać i wyjaśnić.
- Nie mam czasu. - rzuciłam i spojrzałam w bok
- Czego ty się boisz?
- A co jeśli to prawda? Co jeśli jestem zbyt podobna do niego? Nie znam tego człowieka!
- Więc może warto go poznać?
- Gdyby chciał mnie poznać to by się odezwał!
- To o to chodzi... - westchnął i mnie przytulił – Może on sam boi się twojej reakcji?
- Mojej?
- Też bym się bał na jego miejscu. Masz do niego żal, że się do ciebie nie odzywa, nie przyznał. Masz żal do mamy, że ci nic nie powiedziała, a wyjechała do Madrytu.
- Wcale nie...
- Wcale tak i nie kłóć się ze mną.
- Po prostu ze mną jest coś nie tak, że mnie wszyscy zostawiają. - i czułam łzy w oczach
- Ej, ej nikt cię nie zostawia. No chodź tu – i mnie przytulił więc się w niego wtuliłam – Porozmawiaj z nią, a uwierz mi że wszystko będzie dobrze. - i pogłaskał mnie po ramieniu
- Potrzebuje czasu. - szepnęłam
- Wiem i to rozumiem. - i dostałam buziaka w skroń – Dlatego teraz dam ci się z tym oswoić.
- Dziękuje.
Ale dostałam jedynie uśmiech od
niego, który odwzajemniłam i się w niego wtuliłam. Leżeliśmy
tak przez cały czas i albo się przytulaliśmy, albo całowaliśmy
albo po prostu tak leżeliśmy i patrzyliśmy na siebie w ciszy. Było
to nam bardzo potrzebne i nie przeszkadzało nam nic. Po prostu
cieszyliśmy się chwilą. Której ostatnio nam bardzo brakowało.
Ale jednak był już późny wieczór więc trzeba było się położyć
do łóżka. Dlatego poszłam do łazienki wziąć szybki prysznic i
ubrana w piżamkę wróciłam do sypialni gdzie położyłam się do
łóżka. Poczekałam chwilę na mojego chłopaka i zaraz leżał
obok mnie z uśmiechem. Więc wtuliłam się w poduszkę i
pogłaskałam go po dłoni bo sam mnie objął w pasie. Na sen nie
musiałam długo czekać bo zaraz zasnęłam wykończona tym
wszystkim. Kiedy się rano przebudziłam to od razu zauważyłam, że
Alvaro się mi przypatruje z uśmiechem więc zdziwiona na niego
spojrzałam i przetarłam swoje zaspane oczy.
- Dzień dobry pięknej pani.
- Hej. - ziewnęłam
- Dzisiaj jest piękny dzień na dworze a my musimy siedzieć w domu. - zauważył
- Możesz mnie zawsze przemycić w bagażniku. - zaśmiałam się
- Mogę?
- Wariat. - i go uderzyłam poduszką ale zaraz mi oddał więc syknęłam ała bo dostałam w oko i się nade mną nachylił
- Przepraszam! Jej nic ci nie jest? - i mnie oglądał nachylając się nade mną
- Daj buziaka to przejdzie. - więc dostałam w oko i policzek i nos aż zatrzymał się na ustach – Zdecydowanie przeszło.
- To się cieszę. - szepnął patrząc mi w oczy więc się do niego lekko uśmiechnęłam i zaraz poczułam jego usta na swoich
Odwzajemniłam delikatną pieszczotę i
pogłaskałam go po policzku na co sam zamruczał i zjechał z dłonią
na mój pas. Objęłam go nogami i delektowałam się jego całusami.
Nasze ciuchy szybko poszły w ruch i znalazły się na podłodze wraz
z kołdrą. Delektowaliśmy się naszymi ciałami i dawaliśmy sobie
taką samą przyjemność, aż w końcu opadliśmy na poduszki.
Przytulił się do mnie jak zgłodniały piesek więc sama go objęłam
w pasie i się do niego uśmiechnęłam. Wodził dłonią po moim
udzie więc się do niego przysunęłam bardziej i wtedy usłyszeliśmy
pukanie do drzwi więc zdziwiona na niego spojrzałam bo nic mi nie
wiadomo, żeby miał mieć jakiś gości. Ale on jedynie mnie
pocałował co odwzajemniłam. Tyle tylko, że pukanie nie ucichło.
- Spodziewasz się kogoś? - szepnęłam
- Nie, ale zaraz pewnie ta osoba sobie pójdzie.
- Mam nadzieję.
Tyle tylko, że zaczął dzwonić jego
telefon i dalej pukanie do drzwi. Od razu powiedział, że to Adrian
więc musiał iść mu otworzyć. Dlatego ja ubrałam się w jego
koszulkę a on w bokserki i pościelił jako tako łóżko więc
zdziwiona na niego spojrzałam bo niby gdzie ja mam się wynieść?
Ale nie dał mi żadnej odpowiedzi tylko zamknął drzwi i uciekł.
Więc nie pozostało mi nic innego jak po prostu usiąść na łóżku
i czekać.
Alvaro
Zanim otworzyłem drzwi Adrianowi to
rozejrzałem się po mieszkaniu. Schowałem rzeczy Adriany do szafy i
od razu poszedłem otworzyć drzwi mojemu przyjacielowi, który z
uśmiechem wszedł do środka.
- No już myślałem, że nie otworzysz mi.
- Ale co ty tu robisz?
- No wiedziałem, że masz wolne. A nie mam ochoty siedzieć w domu więc pomyślałem sobie, że może pójdziesz ze mną pograć?
- Wiesz trochę nie bardzo mam chęć.
- No daj spokój i co ty taki mokry?
- Ćwiczyłem. I właśnie chciałem iść pod prysznic. - i przeczesałem włosy modląc się, aby sobie poszedł
- Rozumiem. - i omiótł wzrokiem mój salon i wtedy w oczy rzucił mi się szalik Adriany i chciałem jak najszybciej do niego doskoczyć i schować, ale jak na złość on też to zauważył i go podniósł – Alvaro... nosisz damskie rzeczy?
- Ja? Nie, nie.
- Jak nie to... o matko! - prawie krzyknął – Nie jesteś sam.
- Jestem. Koleżanka zostawiła. - zauważyłem i wziąłem ją od niego
- Czyli mogę zobaczyć sypialnie? - krzyknął i szybko do niej doskoczył a ja spanikowałem i chciałem go zatrzymać, ale niestety otworzył drzwi – No, no... pomięta pościel. - a ja zastanawiałem się gdzie jest Adriana
- Widzisz jestem sam.
- No widzę, ale również to że nie próżnujesz i nie chcesz nam jej przedstawić?
- To nie tak. Tylko wolę najpierw sam ją poznać, aby nie było tak jak z Mili. Że was nie lubi i nie wiem czy dziewczyny ją polubią.
- Zapewne nie, no chyba że to jakaś normalna.
- Ujdzie. - zauważyłem i go wyciągnąłem z sypialni
- Więc jak? Idziesz pograć czy wolisz odpocząć po dosyć ciekawym poranku?
- Wolę odpocząć. Ale na piłkę możemy pójść później co? np. koło piątej?
- Jasne. - zaśmiał się – Więc będę na ciebie czekać w mieszkaniu.
I wyszedł szybciej niż było to
możliwe więc szybko zamknąłem drzwi na klucz i poleciałem do
sypialni gdzie z szafy wyszła Adriana.
- Ujdzie? Ze wszystkich określeń na moją normalność masz tylko słowo ujdzie? - rzuciła
- Przepraszam... nie wiedziałem co mam powiedzieć bo wpadłem w panikę.
- I zrób porządek w szafie bo nie ma gdzie się schować. - mruknęła i złapała za swoje spodnie, aby je ubrać
- Przepraszam... - westchnąłem i ją objąłem w pasie – Nie bądź na mnie zła. Wynagrodzę ci to pysznym śniadaniem do łóżka co? - i pogłaskałem po policzku
- Mówisz, że pysznym?
- Najlepszym. Więc panienka się położy – i ją zaprowadziłem – A ja zaraz wracam. - i uciekłem szybko do kuchni
Omiotłem wzrokiem lodówkę i od razu
wyciągnąłem wszystkie potrzebne mi produkty na śniadanie. Dwie
kawki zrobione, tosty też, masło, dżem, jajecznica i dwa
herbatniki i poszedłem z tym na tacy do sypialni gdzie położyłem
wszystko obok Adriany z uśmiechem. Na szczęście go odwzajemniła i
zabrała się za jedzenie tak samo jak ja. Bo nie dało się ukryć,
że byłem głodny i to bardzo. Ale jednak odstawiłem tacę na
podłogę i się do niej przytuliłem.
- I jak? Poprawiłem minusa?
- Poprawiłeś. - zaśmiała się – Ale również cieszę się, że mnie zawieziesz do domu.
- Widzisz. Nie będziesz musiała nosić torby. Ale z drugiej strony... - i pogłaskałem ją po brzuszku – To miłe, że schowałaś się w szafie.
- Miłe? - i na mnie spojrzała a ja specjalnie podwinąłem jej koszulkę zaczynając całować właśnie jej brzuch – To jest miłe. - westchnęła
- Wiem... ale wyszłaś z szafy jak moja kochanka. - szepnąłem i przegryzłem delikatnie jej dolną wargę – A miło jest mieć taką kochankę. - i złożyłem na jej ustach namiętny pocałunek co odwzajemniła
Adriana
Niestety co dobre musi się szybko
kończyć i tak o to siedziałam w aucie Alvaro i czekałam, aż
dojedziemy do mieszkania. Na szczęście korków nie było więc
jakoś się szybko przemieściliśmy i ruszyliśmy na górę do
mieszkania i miał szczęście, że niósł moją torbę. Ale
weszliśmy do środka i o dziwo nikogo nie było więc zdziwiona
spojrzałam na Alvaro i zaczęłam się rozbierać, ale wtedy ze
swojego pokoju wyszedł Adrian.
- No nareszcie przyjechałeś. Ooo i Adriana.
- Hej – uśmiechnęłam się- Mówiłam, że wrócę dzisiaj.
- No tak, ale myślałem że później i wy razem?
- Zadzwoniłam po niego bo ta torba trochę ciężka. A akurat mi powiedział, że się do nas wybiera bo idziecie pograć.
- No tak. - zauważył i mi się przyglądał dziwnie a ja nie rozumiałam o co mu chodzi
- Więc gotowy? - zapytał Alvaro a Adrian przytaknął głową
- A gdzie reszta?
- Mel w pracy a Roberto ma dzisiaj spotkanie z kumplem.
- Oby to było spotkanie z kumplem a nie z jakąś kochanką. - westchnęłam – Ale nie zatrzymuje was. Rozpakuje swoje rzeczy i odpocznę po podróży.
Panowie poszli a ja przebrałam się w
swoje wygodniejsze rzeczy i rozpakowałam. Musiałam jeszcze trochę
posprzątać po pokoju więc się za to zabrałam i wtedy wróciła z
pracy Mel więc z nią pogadałam trochę i dołączył do nas
Roberto, który o dziwo miał uśmiech więc nie wiedziałyśmy o co
chodzi. Ale jednak zmęczona poszłam z kubkiem soku do swojego
pokoju i zakopałam się pod kołdrę z książką. Zadowolona z
wolnej chwili pogrążyłam się w lekturze kiedy do pokoju wszedł
Adrian więc zdziwiona na niego spojrzałam.
- Możemy pogadać?
- Jasne. - uśmiechnęłam się do niego i poklepałam miejsce obok siebie
- Możemy być ze sobą szczerzy?
- Przecież zawsze jesteśmy. - zauważyłam i odłożyłam książkę na bok
- Czy ty...
- Adrian dobrze się czujesz? - i lekko się zaniepokoiłam bo nigdy nie widziałam, aby mój przyjaciel się denerwował podczas rozmowy ze mną
- Sypiasz z Alvaro? - wypalił prosto z mostu patrząc mi w oczy a ja nie wiedziałam co mam zrobić, co powiedzieć – A jednak...
- Czekaj, czekaj. O czym ty mówisz. - zaśmiałam się
- Adriana... nie okłamuj mnie. - westchnął – Widziałem dzisiaj u niego szal, który o dziwo dzisiaj wisiał na twojej szyi. Na dodatek razem weszliście do mieszkania. - a ja od razu spuściłam głowę – Dlaczego?
- Co dlaczego?
- Dlaczego to robisz?
- Kiedy wszystko zwaliło mi się na głowę potrzebowałam czyjejś bliskości. - szepnęłam – Wtedy po pijaku wylądowałam z Alvaro w łóżku. Chciałam zapomnieć i mi się to udawało, ale on nie mógł.
- I ze sobą sypiacie.
- Jesteśmy ze sobą. - westchnęłam – Ale bałam się wam powiedzieć bo wiadomo jakie mielibyście reakcje.
- Nie wiem jakie będą mieć inni... ale jest mi przykro, że dowiaduje się w taki sposób. - a ja od razu poczułam się źle – I nie podoba mi się to... bo nie zasługujesz na Alvaro.
- Słucham? - szepnęłam
- Wiem jaki on jest i nie chce abyś przez niego cierpiała.
- To twój przyjaciel.
- Tak samo jak ty. I chcę dla ciebie jak najlepiej, ale wiem jak traktował inne dziewczyny. - a ja spuściłam głowę – Kochasz go?
- Z każdym dniem coraz bardziej. - a on westchnął – Znalazłam w nim wszystkie cechy jakie poszukiwałam w was.
- Czyli?
- Mogę z nim porozmawiać poważnie, pokłócić i poprzytulać kiedy tego potrzebuje. Wiem jak traktował inne dziewczyny, zwłaszcza w szkole. Ale naprawdę się zmienił. Dojrzał tak samo jak ja.
- Widać, że go kochasz... zaczynasz go bronić. Po prostu bądź ostrożna dobrze? - i pogłaskał mnie po dłoni na co pokiwałam głową – A kiedy powiesz innym?
- Muszę najpierw pogadać z Alvaro. W końcu to powinna być nasza wspólna decyzja.
- Dobrze, ja nic nie powiem. - i wyszedł z mojego pokoju
Sama zakopałam się pod kołdrę i
zaraz dostałam sms'a więc odczytałam wiadomość od Alvaro na
dobranoc. Odłożyłam telefon i po prostu miałam jeden wielki
mętlik w głowie.