niedziela, 12 sierpnia 2012

EPILOG

Więc mamy ostatni rozdział tutaj... mam nadzieję, że sie wam spodoba :) jeśli chodzi o dalsze opowiadania... no to będzie się pojawiać Li... a jak skończę jedno to zacznę wrzucać na neta. Więc nie martwcie się :) 

I dziękuje bardzo za komentarze, miłe słowa i w ogóle... bo wiem, że to nie jest to - co zawsze pojawiało się w moich opowiadaniach. Jest inne, może trochę nudne. Ale i tak dziękuje za wasze ciepłe słowa i za to, że mnie tak molestowaliście na gg abym pisała od nowa. 

***

Melanie

Od dziecka uwielbiałam wakacje. I dlatego teraz byłam gotowa najwcześniej od wszystkich i pomagałam im się spakować. Nie moja wina, że cieszyłam się jak dziecko z tego, że spędzę miły czas w gronie najbliższych mi osób. Dlatego zadowolona z tego, że wszystko jest na swoim miejscu siedziałam jako pierwsza na lotnisku. I pochwaliłam się oczywiście tym, że mam bilet i czekam na samolot. A co mi tam.

Alvaro

Widziałem, że Mel wrzuciła na tt zdjęcie z biletem i pochwaliła się wakacjami więc sam dodałem swój opis o wakacjach w gronie przyjaciół i dziewczyny. Już nie musiałem się kryć bo byłem wszystkiego pewien na 100%. Spojrzałem na Adrianę, która zawzięcie o czymś mówiła i się uśmiechnąłem na sam widok. Musiałem przyznać – teraz byłem szczęśliwy.

Roberto

Ana miała do nas dołączyć dopiero na lotnisku i się denerwowałem. A jak nie zdąży? Albo zdecyduje, że jednak nie chce jechać na wakacje? Ale kiedy widziałem ją kraczącą w naszym kierunku z uśmiechem na ustach, sam się uśmiechnąłem. Nie przypuszczałem, że po tym wszystkim co mnie spotkało jeszcze szczęście się do mnie uśmiechnie. A tu spotkałem tą małą istotkę, która tyle radości i spokoju wprowadziła do mojego życia. Kiedy do mnie podeszła to od razu się z nią przywitałem i wziąłem od niej torbę. Teraz mogłem jechać na wakacje i po prostu się dobrze bawić.

Adrian

Z naszej całej paczki tylko ja i Mel jechaliśmy jako single, ale to akurat mi nie przeszkadzało. W końcu można i tak się dobrze bawić. Widziałem jak nasze gołąbki były zadowolone, Alvaro co chwilę spoglądał na dziewczyny, a Mel cieszyła się z wakacji tak samo jak ja. Czego można chcieć w tym momencie więcej? Jestem na wakacjach w gronie przyjaciół i zapewne jak co roku będzie pełno zabawy i głupich żartów na dziewczynach. W końcu tradycja musi być kontynuowana.

Adriana

Dotarliśmy zadowoleni, lekko zmęczeni do domku. Ale ja i tak zadowolona wskoczyłam na łóżko i zaczęłam po nim skakać na co na mnie zdziwiony spojrzał Alvaro. Nic sobie z tego nie robiłam tylko dalej skakałam.
  • Ej, ej. Przestań skakać bo zarwiesz i będziemy spać na podłodze. - podszedł do łóżka więc od razu na niego wskoczyłam – Oj ale ciężka jesteś.
  • Ej, ej. - zaśmiałam się a on poleciał ze mną na łóżko
  • Co taka zadowolona?
  • Bo czego można chcieć więcej? - zaśmiałam się – Mamy wakacje!
  • I mamy siebie. - uśmiechnął się
  • Aaa! - i od razu do naszego pokoju wpadła Mel więc zaczęłam się śmiać – Zbierać swoje zgrabne litery. Idziemy pływać!
  • No to złaź mój seksi piłkarzyku. - zamruczałam a on zrobił swoją zadziorną minę

Ana

Na początku trochę się krępowałam jechać na wakacje w towarzystwie całej paczki bo nie chciałam im wchodzić w paradę. Ale teraz... kiedy byłam na pięknej plaży nie mogłam przestać się uśmiechać. Nigdy nie przypuszczałam, że na jednym kolokwium, który wcześniej zawaliłam poznam kogoś, kto sprawi, że każdego dnia moje życie będzie coraz ładniejsze. Roberto... wydawał mi się takim rozrywkowym chłopakiem co zmienia dziewczyny jak rękawiczki. Ale... jest artystą o cudownym głosie, kiedy śpiewa. I mogłabym go słuchać godzinami, spojrzałam na niego jak właśnie chlapał się wodą z Mel i sama podniosłam swój zgrabny tyłek i do nich poleciałam.

Alvaro

Cała czwórka była w wodzie i zostałem sam na sam z Adrianą, która z uśmiechem leżała obok mnie i patrzyła na mnie tak jak ja na nią. Od razu wyciągnąłem z jej torby telefon i zrobiłem nam zdjęcie dając jej delikatnego buziaka w usta. Na szczęście nikogo z nas nie ucięło więc się uśmiechnąłem a ta mnie pocałowała. Odwzajemniłem pieszczotę i szeroko się uśmiechnąłem. Wrzuciłem zdjęcie na internet, aby się pochwalić przed całym światem – i dodałem opis, który w tym momencie najbardziej pasował i miałem nadzieję, że spodoba się mojej dziewczynie, a mianowicie: Któregoś dnia ta plaża może zostać zmyta, ocean może wyschnąć, a słońce zgasnąć, ale tego dnia ja ciągle będę ci kochać. Kocham cię Adri.
  • Co tam modzisz?
  • Po prostu pokazuje światu jak bardzo jestem szczęśliwy.
  • Taak? A wiesz co by mnie uszczęśliwiło?
  • Co?
  • Kto ostatni w wodzie to brzydal! - i szybko się zerwała więc aby nie być gorszy pobiegłem za nią

Narrator

Piątka przyjaciół siedziała na piasku późnym wieczorem przed ogniskiem. Adriana wraz z Aną siedziały wtulone w chłopaków i każda z nich miała ciepłą bluzę na sobie, aby nie zmarznąć choć ciepło od ogniska było bardzo pomocne w tym momencie. Ognisko był pomysłem nagłym, ale jakże udanym. Roberto zagrał jedną piosenkę na co dostał na zakończenie sporo braw. Oczywiście po spożyciu alkoholu Adrian wraz z Alvaro odprawili jakiś taniec na co na całej plaży było słychać donośny śmiech... ale cóż... po wszystkich smutkach, kłopotach mogli w końcu odetchnąć i po prostu cieszyć się chwilą... cieszyć się tym, że mogli spędzić te wakacje w swoim gronie – bo nie ma nic przyjemniejszego niż cieszenie się z błahych powodów z kimś kto rozumie cię i zna od zawsze i na zawsze.  

środa, 8 sierpnia 2012

27

Więc mamy nowe rozdziały... w środę będą pojawiać się tak późno bo wracam późno do domu z pracy :P 

***

Adriana

Nie miałam dzisiaj żadnych zajęć, ani nic w planach. Dlatego mogłam wylęgiwać się na kanapie z paczką swoich ulubionych ciastek. Na szczęście mama poszła do pracy na cały dzień więc miałam święty spokój. Od momentu jak mieszkałam w Madrycie jakoś się dogadywałyśmy, ale czasami mnie denerwowała. Chociaż byłam jej wdzięczna kiedy mnie przygarnęła w ten deszczowy dzień pod swój dach. Do tej pory pamiętam jak wyruszyłam na podbój stolicy z złamanym sercem. Chociaż nigdy nie spodziewałam się, że zostanie ono złamane przez mojego najlepszego przyjaciela, którego kochałam ale to tylko w jedną stronę. Do tej pory pamiętam jak poprosiłam go aby powiedział mi to prosto w oczy, ale się nie doczekałam. Stałam tak jak jakaś idiotka i wiedziałam, że nie ma dla nas przyszłości. Nigdy się tak nie czułam. Poczułam łzy w oczach i jedna spłynęła mi po policzku. Od razu ją wytarłam i zamknęłam oczy. Musiałam przestać o tym myśleć i iść do przodu. Dlatego zaparzyłam się na telewizor, aż usłyszałam swój telefon więc za niego złapałam i to była wiadomość od Melanie. Lekko zdziwiona odczytałam, ale po tej wiadomości moje zdziwienie było jeszcze większe. A mianowicie ta wariatka napisała mi, że za godzinę będzie na dworcu w Madrycie i abym ją odebrała! Kompletnie nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić, od czego zacząć. Ale w końcu zarzuciłam na siebie sweterek i złapałam za portfel z kluczami. Nie wzięłam nawet torebki bo nie było czasu aby jej szukać. Wsiadłam do pierwszego autobusu i pojechałam na dworzec w nadziei, że zdążę bo ona nie przepadała jak ktoś się spóźnia. Ale z drugiej strony mogła mnie powiadomić wcześniej. Na dodatek w autobusie obgryzałam paznokcie jak nigdy ze zdenerwowania i nie rozumiałam dlaczego. W końcu to moja przyjaciółka! Ale kiedy w końcu dojechałam z opóźnieniem to wpadłam jak burza na dworzec i odnalazłam tablicę z rozkładem i zobaczyłam na którym peronie stoi pociąg z Barcelony. Od razu tam pobiegłam i szukałam jej w tłumie, ale jak na złość nigdzie nie mogłam znaleźć. Przystanęłam w miejscu i stanęłam na paluszkach, ale też nie mogłam jej znaleźć, aż usłyszałam za sobą.
  • Hej Adri. - więc momentalnie się odwróciłam i zobaczyłam Alvaro, którego nigdy się tu nie spodziewałam i tylko patrzyłam na niego jak na ducha – Hej Adri...
  • Co ty tu robisz?
  • Przyjechałem powiedzieć ci to co powinienem już dawno temu... kocham cię.
  • C-co?
  • Kocham cię i teraz jestem tego pewny i wiem, że powinienem powiedzieć ci to wtedy, kiedy zadałaś mi pytanie. - a ja od razu poczułam łzy w oczach – Nie płacz.
  • Ale ja tu przyjechałam po Mel...
  • To był jej pomysł. To ona mi uświadomiła wszystko... i przepraszam cię, że musiał akurat zawrócić ci w głowie taki debil jak ja. - i delikatnie mnie objął – Ale kocham cię i tylko jak dasz mi szansę to nigdy jej nie stracę.
  • Tęskniłam. - szepnęłam i się w niego wtuliłam z płaczem
  • Moja Adri. - i ze śmiechem mnie mocno przytulił – Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało.
  • Ale przyjechałeś pociągiem... boisz się ich...
  • Dla ciebie zrobię wszystko. Obiecuje. - i złożył pocałunek na moich ustach więc odwzajemniłam i mocno go objęłam za szyję – Matko jak ja za tobą tęskniłem. - szepnął między pocałunkami na co się zaśmiałam
  • Ale wiesz, że mieszkam z mamą?
  • Wiem. I to, że uciekłaś aż do Madrytu mi się kompletnie nie podoba.
  • Chciałam o tobie zapomnieć. O tym, że nie darzyłeś mnie takim uczuciem jak ja ciebie. - I spuściłam głowę
  • Już dobrze. - i mnie objął ramieniem – Teraz takiego błędu nie popełnię.

Ale jednak postanowiliśmy wracać do mieszkania więc od razu złapał mnie za dłoń i ruszyliśmy w stronę wyjścia. Wsiedliśmy do autobusu i staliśmy na końcu, gdzie mnie do siebie od razu przytulił więc się uśmiechałam. Teraz byłam w połowie szczęśliwa, ale brakowało mi jeszcze jednego. Kiedy weszliśmy do środka to nie byliśmy sami bo była już moja mama wraz z moim tatą, więc się Alvaro zmieszał.
  • Zastanawiałam się właśnie gdzie jesteś. - odezwała się moja mama
  • Mamo już znasz Alvaro... i to mój tato, a tato to Alvaro...
  • Ten co...
  • Wiem, że zraniłem waszą córkę... sam nie jestem z tego dumny, ale teraz zrozumiałem swój błąd i wiem, że moje serce należy tylko do niej. I teraz na pewno nie pozwolę jej odejść. - na co poczułam ciepło w sercu
  • W takim razie zapewne jesteś głodny po podróży, zjemy coś? - uśmiechnęła się moja mama co odwzajemniłam – A ty mi pomożesz. - i wzięła pod rękę mojego ojca – A ty pokaż mu pokój.
  • Chodź. - i go pociągnęłam, a kiedy zamknęłam drzwi to od razu zawiesiłam swoje dłonie na jego szyi i go pocałowałam
  • Nawet nie wiesz jak tęskniłem za tym. Nawet za twoim marudzeniem.
  • A powiesz...
  • Kocham cię. - szepnął patrząc mi prosto w oczy więc się szeroko uśmiechnęłam – I widzę, że masz dobry kontakt z rodzicami.
  • Staram się.
  • Ale... wrócisz do mnie? - i bawił się moim kosmykiem
  • Hmm... pomyślę o tym.
  • No wiesz... ktoś musi mnie odwieźć a i wakacje.
  • Wakacje?
  • No tak. Już to zaplanowałem z Mel... cała nasza paczka, plus Ana na plaży. Wynajęty domek dla nas.
  • A jakbym cię zostawiła na dworcu?
  • To bym pojechał na obóz dla samotnych.
  • Dzieciaki! Obiad.
  • Mogę się nad tym zastanowić? - i złapałam go za bluzę
  • Oczywiście, chociaż nie tylko ja za tobą tęskniłem.

Obiad o dziwo minął w sympatycznej atmosferze, choć oczywiście Alvaro najwięcej odpowiadał na pytania, ale trzymał się dobrze. A ja nad wszystkim się zastanawiałam, aż w końcu oznajmiłam, że wracam do Barcelony, skończyć studia no i dalej mieszkać z przyjaciółmi. Bo tam było moje miejsce. Oczywiście, spakowałam wszystkie swoje rzeczy i zadowolona ruszyłam do domu z Alvaro. Pojechaliśmy do mieszkania i weszłam do środka i widziałam całą moja zgraję, siedzącą na kanapach więc na paluszkach podeszłam do nich i się na nich rzuciłam.
  • Co tam? - zaśmiałam się
  • O matko!! ADRIANA! - i zaraz leżałam na podłodze tulona przez Mel – Jak ja tęskniłam.
  • Czekaj, czekaj. - krzyknął Roberto – Jeśli ty jesteś tu, Alvaro tu jest.
  • Tak, tak. Jesteśmy razem. - uśmiechnął się a ja wstałam z podłogi z pomocą Mel i od razu mnie przytuliła
  • Ej, ej kochana już nie wyjeżdżam. - zaśmiałam się i sama ją przytuliłam
  • Ale wiesz ile ja mam ci do powiedzenia?! Choć trochę wykorzystałam do tego Ane i wiesz, że ona jest super!
  • Ej bo będę zazdrosna. - zaśmiałam się – Ale teraz... jestem twoja, a raczej wasza. I słyszałam, że jedziemy na jakieś super wakacje. - i od razu z uśmiechem się po nich rozejrzałam
  • Ano racja. - odezwał się Adrian – Ale to nie ważne. Najważniejsze w tym wszystkim jest to, że w końcu jesteś tutaj i masz uśmiech na ustach.
  • Bo jestem z wami. - uśmiechnęłam się – I chcę się nacieszyć tym.
  • Nami czy Alvaro?
  • O nie, nią to ja chce się nacieszyć. - i mnie przytulił – Ale wam ją też dam.
  • A ja myślałam, że mu nie dasz szansy. - i się rozpłakała Mel – I cię stracę. Bo ty tam, w stolicy ja tutaj.
  • Kochanie. Nigdy mnie nie stracisz. - i ze śmiechem ją przytuliłam – Takiej upierdliwie, wrednej baby nigdzie nie znajdziesz więc musisz męczyć się ze mną.
  • Ale jak tam stolica? - zmienił temat Adrian
  • Aaa... ładna. Nawet mi się tam podobało.
  • I pogodziła się z mamą i ojcem. Tym prawdziwym i muszę przyznać, że już wiem po kim ona taka jest. - zauważył Alvaro
  • No to w sumie na dobrze wam to wyszło. Jedno pogodziło się z rodzicami, a drugie zrozumiało co czuje. - powiedział Adrian na co pokiwałam głową
  • A teraz naprawdę nie marzę o niczym innym jak swoim wygodnym łóżeczku. - i posmutniałam
  • To idź... później cię wymęczymy. - więc ruszyłam w stronę pokoju
  • Aaa... zapomniałabym... Alvaro ma torbę z przysmakami dla was od moich rodziców więc smacznego i zostawcie mi co nieco. - zaśmiałam się i uciekłam do siebie szczęśliwa jak nigdy   

niedziela, 5 sierpnia 2012

26

no to jak obiecałam to dzisiaj normalnie, planowo rozdział a następny w środę :D i w następną niedzielę będzie koniec ulalala :D 

***

Mel

Adriany nie było już trzy tygodnie i wcale dobrze się z tym nie czułam. Było mi jej szkoda, że ją tak Alvaro potraktował a na dodatek nie wiedziałam co w tym momencie mogę zrobić dla nich obojga. Bo wiem, ze Alvaro jest moim przyjacielem. Oczywiście Adrian chodzi na niego wściekły, ale co się dziwić... w końcu zranił nasza przyjaciółkę i czym? Tym, że powiedział to co powiedział. Siedziałam sama w mieszkaniu i robiłam sobie kawę kiedy przyszedł Alvaro i ciężko usiadł na krześle. Więc na niego spojrzałam i od razu rzuciłam.
  • Matko... ty ją kochasz!
  • Teraz to sam wiem.... jestem idiotą co?
  • I to jakim! Pozwoliłeś jej wyjechać do obcego miasta! Zraniłeś ją, choć nie mówiłeś prawdy.
  • Mel ja to wiem... ale kiedy ona zadała mi to pytanie to nie wiedziałem co mam powiedzieć. Zaskoczyła mnie.
  • Prawdę. Jak kobieta pyta czy ją kochasz to się odpowiada tak.
  • Nigdy mi tego nie wybaczy...
  • Dziwisz się? Sorry Alvaro, ale zraniłeś ją, choć jesteś moim przyjacielem.
  • Raniąc ją, zraniłem również siebie. Na dodatek teraz zaczynają się wakacje...
  • Przeproś ją, nie wiem błagaj na kolanach.
  • Jak mam ją błagać na kolanach, jeśli ona mieszka w Madrycie? - a ja na niego spojrzałam jak na głupka – Mam zadzwonić? Nie odbierze ode mnie telefonu.
  • O matko... co ona w tobie widziała? Przecież ty jesteś jakiś niedorozwinięty.
  • Ej wypraszam sobie!
  • No a nie? Chciałeś dziewczynę przepraszać przez telefon?
  • Noo...
  • Po czymś takim?
  • A co mam zrobić?
  • No pomyśl... co byś mógł zrobić jak ona jest w Madrycie.
  • Pojechać?
  • Brawo. Długo nie myślałeś.
  • Ale ja nie wiem gdzie ona mieszka. W sumie mógłbym zostać u któregoś z chłopaków z kadry i tam zostawić auto. - a ja włączyłam laptop i od razu znalazłam stronę – Co robisz?
  • Zamówiłam ci bilet na pociąg.
  • Ale...ale...
  • Oj Alvaro. Jesteś już starym koniem i nie masz się co bać pociągów. Wsadzę cię do odpowiedniego i się nie zgubisz. Napiszę jej, żeby na mnie czekała. A wtedy ty wysiadasz i padasz na kolana mówiąc jak bardzo ją kochasz i przepraszasz.
  • Myślisz?
  • A masz lepszy pomysł czy chcesz dalej użalać się nad swoją głupotą? Chłopie, masz wrócić tutaj z moją przyjaciółką i mamy jechać na wakacje do wynajętego domku, nad morze gdzie się będę mogła wylegiwać na plaży w jej towarzystwie.
  • A ja będę mógł?
  • Chłopie tobie to dam ją nawet przelecieć. Ale po prostu ją przeproś i powiedź prawdę... powiedź jej to co naprawdę czujesz. Bo inaczej ty będziesz nieszczęśliwy tutaj i ona zapewne wylewać litry łez tam, w Madrycie. Aż w końcu znajdzie jakiegoś kolesia, skoczy z nim w bok, poprzytula trochę i znowu zostania sama. A chyba nie chcesz tego co?
  • Nie... chce, aby była szczęśliwa.
  • No właśnie. Tak samo jak ja, ale wiemy dobrze, że szczęśliwa będzie przy tobie. A ty przy niej.
  • Dzięki.
  • Nie masz za co dziękować. Lepiej powiedź mi który domek. - zaśmiałam się i mu pokazałam zdjęcia a on ze mną wybrał – Więc wakacje są, a teraz musisz jechać do siebie, spakować swoją torbę i idziesz na dworzec.
  • Ale...
  • Zbieraj się, mówiłam, że cię odstawie na pociąg.

Oczywiście pojechałam z nim do jego mieszkania gdzie się spakował i wsiedliśmy w taksówkę, która zawiozła nas na dworzec. Odebrałam bilet na nazwisko Alvaro i zadowolony stał na peronie i czekaliśmy, aż pociąg podjedzie. W sumie nigdy nie rozumiałam, dlaczego on się bał pociągów, ale chyba wolałam w to nie wnikać. Wsadziłam go do pociągu i wiedziałam, że wysiądzie w Madrycie. Kiedy byłam pewna, że jedzie to napisałam do Adriany sms'a, aby się mnie spodziewała na peronie i miałam nadzieję, że jednak nie jest już za późno... bo tęskniłam za nią, i tęskniłam za nimi – jako parą bo naprawdę byli dla siebie stworzeni.  

sobota, 4 sierpnia 2012

25

Dzisiaj dodaje rozdział bo Natalia była tak kochana i wysłała mi jeden swój <3 i obiecałam. Następny jutro hahaha :D 

***

Adriana

Od rana chodziłam z szerokim uśmiechem na ustach. Dzisiaj miałam mieć randkę z Alvaro, który zaplanował coś szałowego, ale nie chciał powiedzieć. Wystroiłam się i zadowolona pożegnałam z przyjaciółmi. Miałam się z nim spotkać pod naszym ulubionym parkiem więc poszłam w tamtym kierunku. Bo wcale daleko nie było. Szedł w moim kierunku z uśmiechem więc go odwzajemniłam i do niego podeszłam.
  • Witam panią. - i dał mi buziaka – Co tam?
  • Wszystko w jak najlepszym porządku.
  • No to się cieszę. Ale idziemy?
  • Tak, tak. - uśmiechnęłam się – Ale gdzie?
  • Przed siebie? Zapraszam na uroczy spacer, a później się zobaczy.

Oczywiście szliśmy tak jak mówił, przed siebie, trzymając się za ręce. Na naszych ustach widniał szeroki uśmiech i gdybym mogła to bym szła tak przez cały czas. W tym momencie nie liczyło się dla mnie nic innego. Jednak doszliśmy do naszego ulubionego miejsca, czyli do Port Vell. Był to stary port w którym znajdowały się drewniane przejścia i wiszący most. Było to dla mnie najładniejsze miejsce i najbardziej romantyczne w całej Barcelonie, ale nigdy się do tego nie przyznawałam bo w końcu na romantyczkę nie wyglądałam. Ale uśmiechnęłam się szeroko do Alvaro i wiedziałam, że to jest ten moment aby mu wszystko wyjawić, kiedy złapał nas lekki deszcz. Już miałam się odezwać, że przejdzie kiedy zaczął padać bardziej. Ze śmiechem polecieliśmy do jego mieszkania i kiedy do niego dotarliśmy to zmokliśmy jak kury. Zaśmiałam się serdecznie i zaraz miałam ręcznik w rękach.
  • Przepraszam. Nie mówili nic o deszczu w pogodzie.
  • Daj spokój. - zaśmiałam się – Mi się podobało.
  • Naprawdę?
  • Oczywiście, jeszcze nie uciekałam z chłopakiem w deszczu. - i suszyłam sobie włosy
  • To fajnie, że byłem tym pierwszym.
  • I mam nadzieję, że jedynym. - szepnęłam
  • Słucham?
  • Po prostu podobało mi się to i nie chciałabym przeżywać takich chwil z kimś innym. Tylko z tobą, bo cię kocham. - a ten usiadł jedynie na łóżku i nic nie mówił, aż po dłuższej chwili zapytałam – Powiesz coś?
  • Jak mogłaś się zakochać?
  • Normalnie? Kiedy dwoje ludzi jest ze sobą jakiś czas i jest im ze sobą dobrze to do tego dochodzi?
  • Ale ja nie.
  • S-słucham?
  • Jest mi z tobą dobrze. Ale nie ma miłości. - a ja poczułam jak moje serce łamie się na pół – Myślałem, że o tym wiesz.
  • W takim razie... - i rzuciłam w niego ręcznikiem – Bądź sobie sam.

Tylko wzięłam torbę i jak najszybciej wyszłam z jego mieszkania i zamiast czekać na windę to zbiegłam schodami i nie przeszkadzało mi to, że na dworze lało. Nie mogłam jedynie zrozumieć jak mógł mnie tak perfidnie oszukiwać. Myślałam, że jednak coś do mnie czuje, a tutaj jak widać zależało mu jedynie na jednym. Jeszcze mnie nikt nie zranił tak jak on. Wpadłam cała mokra do domu i od razu wtuliłam się w Melanie, która jak mnie zobaczyła to nie wiedziała co się dzieje. Wszystko jej powiedziałam i tyle przezwisk ile ona wypowiedziała pod adresem Alvaro w jej ustach nie słyszałam. Ale jednak zostawiła mnie samą i od razu spakowałam swoją torbę. Kiedy była noc to tylko zostawiłam kartkę na stole i wyszłam z mieszkania. Musiałam w tym momencie wszystko sobie przemyśleć, a na szczęście egzaminy mi się już skończyły. Dlatego pojechałam do Madrytu. Nie wiedziałam kompletnie jak mnie przyjmie mama, ale w tym momencie wolałam nad tym nie myśleć. Zajęłam swoje miejsce w pociągu i wyłączyłam telefon. Na moje nie szczęście w stolicy też padało, dlatego bez parasolki zanim dotarłam do mieszkania mojej mamy byłam cała przemoknięta. Zapukałam do drzwi i czekałam aż ktoś mi otworzy i kiedy przede mną stała moja rodzicielka to jedynie się rozpłakałam.
  • Adriana? O matko co się kochanie stało? - i mnie przytuliła a ja płakałam jak mała dziewczynka – Już spokojnie. - i prowadziła mnie do środka
  • Nie jest spokojnie.
  • Przebierz się, a ja zrobię nam ciepłej herbaty. - i jak mówiła tak zrobiła a ja się przebrałam w suche rzeczy i usiadłam na kanapie skulona – Co się stało?
  • Straciłam go. - wypłakałam
  • Kogo?
  • Alvaro.
  • O matko co mu się stało? - i aż usiadła przestraszona
  • Nie kocha mnie. - i znowu wylałam litr łez
  • Jak to nie kocha? Kochanie nie rozumiem.
  • Alvaro Vazquez, ten popieprzony piłkarz pozwolił abym się zakochała w nim, dobrze się bawił a jak co do czego to mi mówi, że z jego strony to nie miłość. Co tu dużo mówić?
  • To ty byłaś z nim?
  • Byłam, ale już nie jestem. - wypłakałam – A ja się tak starałam... byłam najlepszą wersją siebie. Starałam się jak mogłam dla niego, a on mnie tak potraktował.
  • Już spokojnie skarbie. - i mnie przytuliła – Będzie wszystko dobrze. Może się to jakoś wyjaśni?
  • Raczej nie, nie chce go widzieć.
  • Odpocznij. - i głaskała mnie po głowie – Wszystko będzie dobrze. Pamiętasz... zawsze mówiłaś, że jak nie ten to inny. Wiem, że boli utrata kogoś kogo się kocha, ale zawsze może zrozumieć swój błąd a jak nie to znaczy, że nie był ci pisany.
  • Mogę tu zostać?
  • Oczywiście. - i dała mi buziaka w policzek – A ja zostanę z tobą i zrobimy sobie taki babski dzień co? - a ja jedynie pokiwałam głową i się w nią wtuliłam bardziej   

środa, 1 sierpnia 2012

24

heh macie dzieci... cieszcie sie nowym rozdziałem póki jeszcze jestem na tym świecie... po ostatnich doniesieniach moje serce tak krwawi, że dziwne, że jeszcze mam siłę pisać 

***

Mel

Od samego rana chodziłam zadowolona bo miałam spotkać się z Carlosem. Dlatego poleciałam jak na skrzydłach do pracy, a później poszliśmy na spacer. I z tego co wiedziałam to mieliśmy cale mieszkanie dla siebie bo panowie mieli swoje plany, a Adriana miała spędzić wieczór z Alvaro u niego. Dlatego poszliśmy w tamtym kierunku i szukałam swoich kluczy w torbie, kiedy Carlos zaczął całować mnie po szyi więc od razu poczułam przyjemny dreszcz przechodzący po moim ciele. Weszliśmy do środka się całując kiedy usłyszałam odgłos spadających kluczy. Od razu odwróciłam głowę i widziałam Alvaro z Adrianą, ale to co usłyszałam wcale nie pocieszyło mnie.
  • TO TY?! - Wydarli się jednocześnie
  • Wy się znacie? - zadał pytanie Alvaro a ja sama byłam ciekawa
  • Niestety. - mruknęła Adriana
  • Jakie tam niestety ja dobrze wspominam nasz weekend.
  • Słucham?! - od razu odezwałam się i spojrzałam to na niego to na nią
  • Nic ważnego.
  • Jak to nic ważnego? Myślałem, że dla was dziewczyn to ważne. - uśmiechnął się a ja od razu pociągnęłam Adrianę za sobą
  • Co on odpierdziela?
  • Uważaj na niego ok?
  • Słucham?
  • No co mam ci powiedzieć? To, że spałam z nim?
  • ŻE CO?!
  • Cicho! Alvaro nie wie o tym. - mruknęła
  • CZY TY SIĘ SŁYSZYSZ?! NAPRAWDĘ ROZKŁADAŁAŚ NOGI PRZED KAŻDYM CHŁOPAKIEM W BARCELONIE?! MYŚLAŁAM, ŻE TE PLOTKI W SZKOLE TO TYLKO ZAZDROŚĆ INNYCH A JAK WIDAĆ TO JEDNAK NIE.
  • MEL! OPANUJ SIĘ! NIE SYPIAM Z KAŻDYM CHŁOPAKIEM I WYPRASZAM SOBIE!
  • O NA PEWNO NIE?! Z KIM NIE PÓJDĘ NA RANDKĘ TO OD RAZU SŁYSZĘ OD NIEGO, ŻE ZNA CIEBIE I DOBRZE WAM BYŁO W ŁÓŻKU!
  • NIE MOJA WINA, ŻE ZAWSZE BIERZESZ PO MNIE JAKIEŚ ODPADKI!
  • BO KAŻDY W BARCELONIE CIĘ ZNA! A NIE POMYŚLAŁAŚ O TYM, ŻE MOŻE JA BYM CHCIAŁA W KOŃCU PRZEŻYĆ SWÓJ PIERWSZY RAZ?!
  • C-CO?! JESTEŚ DZIEWICĄ?!
  • A CO SIĘ DZIWISZ! NIE JESTEM TAKĄ SZMATĄ JAK TY! JAK JUŻ DAŁAŚ SIĘ PRZELECIEĆ ALVARO TO KTO WIE CZY NIE WYLĄDOWAŁAŚ W ŁÓŻKU Z ROBERTO BĄDŹ ADRIANEM!
  • O TERAZ TO PRZEGIĘŁAŚ! JA JESTEM SZMATĄ – OK! ALE NIE JESTEM TAK ZAPATRZONĄ W SIEBIE, SŁODKĄ DZIEWUSZKĄ, KTÓRA POCHODZI Z DOBREGO DOMU I ZAWSZE LIZAŁA DUPĘ WSZYSTKIM NAUCZYCIELOM W SZKOLE BO W KOŃCU CÓRCIA TATUSIA MUSI MIEĆ DOBRE STOPNIE I BYĆ NAJLEPSZA! MASZ RACJĘ, RÓŻNIMY SIĘ ALE JA NA PEWNO BYM WZIĘŁA SOBIE DO SERCA TWOJĄ RADĘ ALE JAK WIDAĆ TO IDZIE TYLKO W JEDNĄ STRONĘ! I JAK CI PRZESZKADZA, ŻE JESTEM Z ALVARO TO DOBRZE! NIE MUSISZ W OGÓLE SIĘ TYM MARTWIĆ BO NIE JESTEM Z NIM DLA KAPRYSU, ABY CI JAKOŚ DOPIEC ALBO OBRZYDZIĆ ŻYCIE!
  • NIE JESTEM TAKA! - i za nią wyszłam – I SOBIE RÓB CO CHCESZ! BO TERAZ JESTEŚ DLA MNIE PO PROSTU KURWĄ! - i wróciłam do pokoju trzaskając drzwiami

Od razu położyłam się na łóżku i myślałam jak się uspokoić bo wszystko we mnie buzowało i miałam jedną wielką ochotę coś zepsuć.

Adriana

Wpadłam do swojego pokoju i rzuciłam się na łóżko od razu płacząc. Wiem doskonale, że takie ploty o mnie chodziły, ale to nigdy nie było prawdą. A ja tylko chciałam ją ostrzec przed Carlosem bo wiem co z niego za typek. Zaraz obok mnie pojawił się Alvaro i od razu mnie przytulił więc się w niego wtuliłam dalej płacząc.
  • Ciii... - i mnie głaskał po głowie
  • Ja nie jestem taka.... - wypłakałam – Chciałam ją ostrzec, aby jej nie zranił jak mnie.
  • Słucham? Co on ci zrobił?
  • Przeleciał i zostawił. - szepnęłam – A później rozpowiedział plotki na mój temat. I każdy w to wierzył jak widać...
  • Wcale nie. Ej spójrz na mnie. - więc tak zrobiłam – Ja nigdy w to nie wierzyłem. Melanie zapewne też, ale w nerwach się mówi wszystko co ślina przyniesie.
  • Nie wiedziałam, że ona jest dziewicą.
  • Ze mną raczej nie porozmawiasz na ten temat. - i widziałam, że się zmieszał – I też wiem, że nie uważasz jej za rozpuszczoną dziewczynkę.
  • Nie, jestem z niej dumna, że postawiła się ojcu.
  • Kochanie... - i mnie przytulił – Uspokój się, oddychaj i idź ją przeproś. A uwierz, że to wam dobrze zrobi.

Więc tylko się w niego wtuliłam i starałam uspokoić, aby zrobić to co powiedział, ale wcale nie byłam gotowa na ten krok.

Mel

Był wieczór, panowie już wiedzieli o naszej kłótni i na szczęście się nie wtrącali. Byłam zła na siebie, na Carlosa i na nią. Powiedziałam jej kilka słów za dużo, Carlos nic mi nie mówił i może ona faktycznie miała rację, może powinnam na niego uważać? Ale również i ona powiedziała o kilka słów za dużo. Myślałam, że mam w niej wsparcie, ale jednak nie. Już miałam kłaść się spać bo nic ciekawego nie było do robienia w pokoju kiedy usłyszałam pukanie. Powiedziałam proszę i zaraz pojawiła się w moim pokoju Adriana w piżamie i okryta kocem. Tylko zrobiła smutną minę i już serce mi miękło i poklepałam miejsce obok siebie. Więc szybko się znalazła i we mnie wtuliła.
  • Przepraszam. - powiedziała a ja wiedziałam, ze szczerze bo Adriana nie przeprasza za często! - Nie powinnam cię tak nazywać i w ogóle... ale Carlos nie jest ciebie wart. On podrywa, przelatuje i odlatuje.
  • To zrobił z tobą co?
  • Tak... - szepnęła – I to on rozpowiadał te ploty.
  • Przepraszam, że nazwałam cię szmatą... i wiem, że nie przespałabyś się z pozostałą dwójką.
  • Kocham Alvaro choć to może dziwnie wyglądać.
  • Nie, nie wygląda dziwnie. Przy nim jesteś inna... spokojna i dojrzała z nutką jeszcze tej szaleńczej młodości.
  • Staram się być najlepszą wersją siebie przy nim. Bo nie chce go tracić.
  • Zrozumiałe...
  • I przepraszam... myślałam, że już dawno masz swój pierwszy raz.
  • Czekam na odpowiedni moment i chłopaka. Nie chce robić czegoś na szybkiego, bo wszyscy to mają za sobą.
  • Rozumiem... i nie oceniam. Bo wiesz dlaczego?
  • Dlaczego?
  • Bo kocham cię taką jaka jesteś. Jesteś moją najlepszą przyjaciółką, której nigdy ale to nigdy nie oddam i nie chcę aby cierpiała. Dlatego martwię się i staram się, abyś była szczęśliwa i omijały cię wszelkie smutki. Bo jestem z ciebie dumna, że w końcu postawiłaś się rodzicom. I zazdroszczę trochę tego, że z mamą masz dobry kontakt.
  • Kochanie... - i się w nią sama wtuliłam – Może to czas najwyższy pojechać do Madrytu?
  • Nie... nie jestem gotowa...
  • Jak będziesz to pojadę z tobą... przyjaciółki muszą się nawzajem wspierać... i dziękuje, że mnie ostrzegasz przed tymi dziwnymi typami.
  • Staram się...
  • Alvaro jest tutaj? - a ona pokiwała głową więc spojrzałam pytająco
  • Siedzi z chłopakami i gra. Więc mam czas dla ciebie. I cię nie puszczę. - i się mocno do mnie przytuliła
  • Kocham cię siostrzyczko.
  • Ja też, mocno. A tego jedynego ci znajdziemy... obiecuje.
  • Sam do mnie przyjdzie. - uśmiechnęłam się co szeroko odwzajemniła