niedziela, 29 lipca 2012

23

Hola :) 

I mamy rozdział numer 23 <3 wczoraj miałam cudowny wieczór, dwa gole Pedro i do tego moja przyjaciółka mi dzisiaj podesłała coś ahhh <3 jak ja kocham takie dni... 

***

Adriana

Od momentu jak Alvaro wrzucił nasze zdjęcie na jego konto, to nałogowo sprawdzałam czy czegoś czasem jeszcze nie wrzucił i wiedziałam, że to do czegoś złego prowadzi. Ale siedziałam po raz kolejny w domu na swoim łóżku i słyszałam, że ktoś wchodzi do mieszkania więc szybko wybiegłam ze swojego pokoju i widziałam, że to Mel więc ją pociągnęłam do pokoju i posadziłam na łóżku.
  • No ok... - i się rozbierała – Co jest
  • Odbija mi.
  • To akurat zauważyłam dawno temu. - zauważyła, a ja ją zmroziłam wzrokiem – Ok... więc co się dzieje?
  • Pomóż mi założyć twitter.
  • C-co?
  • No... - i włożyłam dłonie do kieszeń
  • O matko! Ty jesteś zazdrosna!
  • Wcale nie! - a ona na mnie spojrzała jak na głupka – No może odrobinę, ale taką – i pokazałam minimalną odległość
  • No ok pomogę ci założyć, pokażę o co chodzi, ale muszę coś zjeść i się napić.
  • To masz. - i podałam jej laptopa i telefon – A ja ci zrobię! - i szybko poleciałam do kuchni gdzie zrobiłam herbatkę dla nas i kanapeczki – Już jestem.
  • Kochana.
  • A właśnie, nie wiesz może gdzie panowie? Bo myślałam, że wrócą przed tobą.
  • Nic mi nie wiadomo. Ale ok jaki chcesz nick?
  • Hmm... motylek?
  • No ok. - zaśmiała się, ale musiała i tak z rocznikiem wpisać – No to konto mamy, teraz jakieś ładne zdjęcie.
  • Ooo z bloga. - od razu się ożywiłam – Roberto mi takie ładne profilowe zrobił. - i wrzuciłam
  • Ładnie. Nasz przyjaciel jest nawet całkiem dobry jako fotograf.
  • Wiem bo to artysta. - zaśmiałam się i wpisałam swój opis
  • No to najważniejsze masz, a teraz pokaże ci o co chodzi.

I tak mi pokazywała na co się przyglądałam z kubkiem w ręce. I mi dodawała „znajomych” a że akurat w większości mieliśmy takich samych to nie było problemu. I napisałam swojego pierwszego tweeta i wtedy zobaczyłyśmy, ze Roberto wrzucił nowe zdjęcie gdzie była cała trójka na zakupach i mieli na sobie jakieś szalone okulary. Od razu skomentowałam to „A nas dziewczyn to już nie łaska zabrać na zakupy?”
  • Ej ja już tak dawno nie byłam na mieście. - westchnęła Mel – a już tym bardziej na zakupach. - i wpakowała się mi pod kocyk
  • Idziemy jutro! Są teraz wyprzedaże więc musimy z tego skorzystać. - od razu zarządziłam więc się rozpromieniła
  • Oho Alvaro ci odpisał. - zaśmiała się sprawdzając swój telefon
  • Co ten wieśniak napisał? - i sprawdzałam a tam „Ooo a panna od kiedy posiada to konto?” - A nie odpiszę mu za to, że nie zabrał mnie na zakupy.
  • Kochani wariaci. - zaśmiała się – Ale oglądamy coś?
  • W sumie możemy, chyba jakieś filmy nowe mam. - zauważyłam

Oczywiście zrobiłyśmy popcorn i zadowolone się rozłożyłyśmy i oglądałyśmy komedię romantyczną, na której Mel płakała więc podawałam jej chusteczki. Aż w końcu poszłyśmy spać. Na drugi dzień ona musiała iść na dwie godzinki do pracy, aby zastąpić koleżankę, która musiała iść na badanie. Dlatego ja się wyszykowałam ładnie i pojechałam sobie wcześniej na miasto, ale nie przypuszczałam, że będzie aż tak zimno a ja miałam spodenki na sobie. Na dodatek zadzwonił do mnie Alvaro i zapytał gdzie jestem więc mu powiedziałam i do mnie przyjechał. Tylko, że ten jak mnie zobaczył to głupek zrobił zdjęcie i zaczął się śmiać.
  • Ha, ha nie moja wina, że nie mamy termometru.
  • Kochanie...ale jest zimno. Mieszkasz z trzema osobami. - zaśmiał się
  • Odwal się! - i ruszyłam przed siebie a on szedł i tak za mną, aż weszłam do sklepu i kupiłam sobie ciepłe rajstopy. - Trzymaj, a jakby dzwoniła Mel to powiedź jej, że jesteś pod tym sklepem – i podałam mu swoją torbę
  • Jasne.- uśmiechnął się a ja poszłam do łazienki się ubrać i wróciłam do nich bo już Mel była – No i teraz cieplej co?
  • Oj zamknij się. - westchnęłam – To co idziemy na szał zakupowy?
  • Oczywiście. - uśmiechnęła się Mel – Dzisiaj wydaje. - a Alvaro złapał mnie za dłoń
  • To gdzie idziemy najpierw? - zapytał a ja na niego spojrzałam – No co? Chcę spędzić trochę czasu z wami.
  • Z nami czy po prostu z dziewczyną? - zapytała Mel
  • Czepiacie się.

Nic już nie powiedziałyśmy, a weszłyśmy do naszego ulubionego sklepu i się zaczęło. Szperałyśmy po wszystkich wieszakach, przymierzałyśmy wszystko to co miałyśmy w szatni, wygłupiałyśmy się. Aż w końcu wyszłyśmy z torbami ciuchów i tak było przez cały czas. Alvaro już wymiękał, ale nic nie mówił. Choć jak zarządziłyśmy przerwę i obiad to jako pierwszy poleciał szukać knajpki aż się w niej znaleźliśmy. Zamówiliśmy picie, a także coś do jedzenia i złapałam za swój telefon. Choć Mel i jej robienie zdjęć mnie śmieszyło. Tyle tylko, że widziałam konto Alvaro i to, że dodał moje zdjęcie z podpisem, że zimno jest a ja udowadniam, że można jakoś z tym funkcjonować na co dostał kopniaka. I dodał również zdjęcie moje z Mel na co się zaczęłam śmiać bo niektórzy pytali go, która to jego dziewczyna. Ale sama też wrzuciłam sobie zdjęcie z Mel i podpisałam inaczej niż Alvaro. Na co on zaraz zawołał, że chce też jakieś ładne. Dlatego jedno spojrzenie na Mel i się nad nim nachyliłyśmy i dałyśmy mu buziaki w policzki i pstryknęłam zdjęcie od razu wrzucając na jego konto. Niech chłopak ma teraz zaciesz. Tylko, że on posadził sobie mnie na swoich kolanach i miał niestety mocny uścisk więc nie miałam jak wstać, a Mel pstryknęła nam zdjęcie.
  • Tylko odważ się dodać to zdjęcie a ci nakopię.
  • Ups... za późno. - wyszczerzył się a ja go zmroziłam wzrokiem i dalej siedziałam na jego kolanach, aż postanowiliśmy się zbierać, zwłaszcza że Alvaro miał auto
  • Matko nie mam sił. - westchnęła Mel – Teraz tylko kąpiel, poduszeczka i kocyk.
  • I w moim przypadku książka i zeszyt aby zrobić zadanie domowe. - westchnęłam na samo wspomnienie
  • A ja do pustego mieszkania pograć w FIFE.
  • Zawsze możesz zostać u nas i pograć z chłopakami.
  • Wątpię, z tego co słyszałem to Roberto ma dzisiaj randkę.
  • Dzisiaj?! - zawołałyśmy i spojrzałyśmy na siebie
  • O nie, nie! Nie ma mowy, abyście przeszkadzały. - od razu zawołał i wsiadł do auta
  • Ale my nie chcemy przeszkadzać. My chcemy ją poznać ot co! - od razu powiedziałam
  • W sumie... ja też. Bo jak o niej mówi to wydaje się taka normalna.
  • Dokładnie dlatego trochę szybciej poprosimy. - zauważyła Mel i się zapięła tak samo jak ja

Oczywiście dojechaliśmy do domu trochę później bo Alvaro wcale się nie spieszył. A w dodatku były korki. Ale dojechaliśmy cali i weseli i weszliśmy do mieszkania, a raczej wpadliśmy i od razu Mel wpadła na Roberto.
  • Oj już jesteście. - zauważył a my się szeroko uśmiechnęliśmy – Więc poznajcie Ane. Ana to moi przyjaciele, Mel, Adriana i Alvaro.
  • Hej miło mi poznać. - uśmiechnęła się co odwzajemniłam
  • Nam również. Ale teraz was nie zatrzymujemy bo zapewne Roberto zaplanował coś super fajnego. - zauważyłam
  • Więc wam też życzymy miłego wieczoru. - zauważył nasz przyjaciel i wyszli
  • Ej ślicznotka. - zauważył Alvaro i przybił piątkę z Adrianem
  • I bardzo sympatyczna. - zauważył nasz przyjaciel – Ale wy gdzie byliście?
  • Na zakupach. Wczoraj my szaleliśmy, to dzisiaj one. - westchnął
  • Ej sam się do nas doczepiłeś. - zawołała Mel i nalała mi i sobie soku – My chciałyśmy poszaleć na zakupach a ty za nami chodziłeś.
  • Ej tak to byście zmarzły. A ja was przywiozłem.
  • To, że miałam na sobie spodenki bez rajstop to nie moja wina. - od razu się oburzyłam – Przynajmniej ładnie wyglądałam.
  • No tak. Jak zawsze. - i wziął mnie na kolana – Ale rozmawiałeś z nią?
  • Tak, tak bo czekała na Roberto.
  • Jak to czekała? - zapytałam
  • Bo Roberto był tak zestresowany, że nie wiedział gdzie są bilety do kina. - zaśmiał się – Myślę, że dawno już nie był na randce i dobrze mu to zrobi bo naprawdę dziewczyna jest spoko.
  • No i ładna. - zauważyła Mel a ja przyznałam rację
  • Mam nadzieję, że mój braciszek będzie szczęśliwy. Bo złamane serce strasznie boli, ale wychodzi na prostą. No, ale teraz moje kochane towarzystwo ja was opuszczam z moimi łupami i uciekam do książek
  • Heh a ja biedny do pustego mieszkania.
  • W sumie możesz iść ze mną pograć w kosza.
  • A nawet z miłą chęcią. Tylko muszę wstąpić po dresy.
  • No to wy sobie idźcie, ty idź się ucz a ja nacieszę się łazienką i wanną. - ucieszyła się Mel i złapała za swoje torby i poszła do siebie
  • No to miłego grania moi panowie. - uśmiechnęłam się – Mam nadzieję, że Adrian wygra.
  • Ej! Powinnaś kibicować mnie.
  • Tobie kibicuje na trawie. - zaśmiałam się – Więc miłego grania. Nie zamęcz mi go. - zwróciłam się do Adriana na co ze śmiechem poszedł po swoje rzeczy – Więc dawaj buziaka, aby mi się lepiej uczyło. - i zaraz poczułam jego usta więc odwzajemniłam buziaka
  • Mogę dzisiaj spać u ciebie? - szepnął i dał mi buziaka w szyję
  • W mojej koszuli? - zaśmiałam się a on pokiwał głową – No ok, możesz dzisiaj tutaj nocować.
  • Moja piękna. - i dał mi buziaka i poszedł wraz z Adrianem z mieszkania
  • To był najlepszy czas na to, aby powiedzieć mu jak go kochasz. - zauważyła Mel – Dalej jesteś zawieszona?
  • A co jeśli on mi nie odpowie?
  • Odpowie, odpowie. Nie bój się swoich uczuć. - powiedziała i zostawiła mnie samą z mętlikiem w głowie   

środa, 25 lipca 2012

22

Nie ma sił, padam na twarz do tego nóg nie czuje więc nie mam sił nawet was powiadomić o nowościach, a w dodatku skomentować. Nadrobię to w piątek :) 

***

Roberto

Moja radość była nie do opisania po tym jak Ana się zgodziła na randkę. W końcu jakoś wychodziłem na prostą jeśli chodzi o naukę, miałem zdane najważniejsze przedmioty, prace napisane. A na dodatek dzisiaj od rana chodziła mi w głowie jedna piosenka. Był piątek więc po zajęciach wstąpiłem do sklepu i kupiłem piwo do tego wstąpiłem do ulubionej pizzerii i kupiłem dwie pizze, a że trzecia była gratis to i ją wziąłem. Zadowolony wróciłem do mieszkania w którym o dziwo nikogo nie było. Dlatego rozłożyłem się z wszystkim w salonie, odpaliłem muzykę i grę i zaraz pojawił się Adrian więc się do niego uśmiechnąłem z piwem i tak o to się rozłożyliśmy we dwoje na kanapie.
  • Dobra ta pizza. - zauważył Adrian na co przytaknąłem
  • A wiesz co jest najlepszego?
  • Hmm?
  • Jesteśmy sami... dziewczyny pojechały do spa.
  • No to imprezka. - i od razu pogłośnił muzykę

Oczywiście kiedy my jesteśmy ze sobą to w ruch piwo idzie dosyć szybko, dlatego już zostały nam dwie ostatnie puszki i tylko wstałem ze swojego miejsca i poleciała piosenka, która chodzi mi od rana po głowie i od razu zacząłem tańczyć. A zaraz do mnie przyłączył się Adrian i we dwoje się wydurnialiśmy, a raczej staraliśmy się tańczyć. Choć we dwoje mistrzami w tym nie jesteśmy i dlatego zazwyczaj wolałem stać przy ścianie. Dlatego teraz kręciłem swoim zadkiem i wczuwałem się w muzykę, która się skończyła więc puściliśmy ją od nowa. Ale kiedy chciałem zrobić swój zjawiskowy obrót to w oczy rzucił mi się Alvaro, który stał z piwem w szoku i patrzył na nas jak na głupków. Ale cóż... nie mówiliśmy, że po alkoholu akurat jesteśmy zdrowi na umyśle. Od razu poklepałem Adriana, aby się odwrócił więc to zrobił i tylko się uśmiechnął.
  • Piwo!
  • Eee... to ja może wpadnę później co? - zapytał się Alvaro a ja zacząłem się śmiać
  • Wchodź, wchodź. Przygarniemy cię biedaku.

I tak o to siedzieliśmy w trójkę z piwem i grami i już nie tańczyliśmy, chociaż muzyka dalej leciała w tle. Na dodatek Alvaro dziwnie na nas patrzył i kompletnie nie wiedziałem o co mu chodzi. Ale jednak na niezłej bani powiedziałem stop i po prostu odpłynąłem.

Adrian

Kiedy się przebudziłem, bolała mnie niemiłosiernie głowa i nie wiedziałem dlaczego. Ale otworzyłem swoje oczy i widziałem jak Alvaro spał z głową na moich kolanach i się tulił do mojej nogawki. Na dodatek Roberto wcale nie miał lepszej pozy bo nogi mu zwisały z fotela. Chciałem obudzić Alvaro, aby usiadł ale ten tylko zaczął mruczeć coś w stylu.
  • Nie Adri... pomiziamy się później, chce spać.
  • Alvaro! - od razu zawołałem więc podskoczył i usiadł tak jak chciałem
  • O matko... - i złapał się za głowę – Już nigdy więcej nie piję.
  • Zabawne mówisz to za każdym razem. - i wstałem ze swojego miejsca
  • Wody, wody... - zamruczał Roberto więc mu rzuciłem butelkę tak samo jak Alvaro – Co myśmy wczoraj wyrabiali?
  • Piliśmy i jedliśmy pizze.
  • Nooo widzę. - westchnął Alvaro – A ja miałem jechać po dziewczyny na dworzec.
  • No to chyba będą musiały same wrócić. Bo wyglądasz jak śmierć na zakręcie i od kiedy ty masz szminkę na czole?
  • Co?! - i od razu poleciał do łazienki a my za nim bo miał pełny makijaż i zrobiłem mu zdjęcie – Który mnie pomalował? - i szukał jakiś kremów bądź czegoś
  • Z tego co pamiętam to dziewczyny pakowały swoje kosmetyczki.
  • Muszę to czymś zmyć! - i zmywał, ale o dziwo nie chciało zejść – Iii?
  • Może mają coś w pokoju. - rzucił Roberto i poszedł szukać
  • Przecież ja tak nie mogę wyjść z domu.
  • No co? Ładna z ciebie dziewczynka. - i od razu dostałem ręcznikiem z całej siły – Ała!
  • Nic nie znalazłem więc chyba trzeba zadzwonić do dziewczyn.
  • O na pewno nie! Ja muszę to zmyć do ich przyjazdu, przecież one umrą ze śmiechu!
  • Na pewno nie.

Roberto

Wolałem nie mówić Alvaro kto mu to narysował. Bo sam dobrze to pamiętałem, jak wyciągnąłem kosmetyki Adriany i bawiłem się w kosmetyczkę. Ale kompletnie nie wiedziałem co to było i czy to zmywalne. Na dodatek dziewczyny musiały wrócić same bo nikt z nas nie był w stanie po nie jechać. Ale kiedy przekroczyły próg to wcale nie były zadowolone z tego faktu bo widziały auto Alvaro.
  • Bo widzicie dziewczyny... jest problem. - od razu zacząłem
  • Co znowu ta pokraka parówki zrobiła? - westchnęła Adriana
  • Ej ja tu jestem! - i od razu oburzony wyszedł, ale dziewczyny tylko jak go zobaczyły to wpadły w taki rechot, że aż usiadły na podłodze – O dziękuje ja wam bardzo! - i uciekł do łazienki
  • Kto go tak urządził? - szepnęła ledwo Mel więc podniosłem łapkę
  • Staramy się to zmyć, ale nie bardzo idzie z wodą.
  • Zaradzimy. - zaśmiała się Adriana i poszła do niego

Siedzieliśmy w wielkim skupieniu czy uda jej się bo inaczej to nas chyba Alvaro zabije, ale wrócił już uśmiechnięty i bez makijażu więc odetchnęliśmy z ulgą. Choć dziewczyny dalej miały niezły ubaw. Ale cóż się dziwić, Alvaro jako dziewczynka, nie codzienny widok. Na dodatek jak zobaczyły syf, jaki zostawiliśmy po sobie to od razu się skrzywiły więc aby nie było jakiegoś marudzenia posprzątaliśmy. I zadowoleni z obiadem usiedliśmy na kanapach.
  • Ale mówcie jak było w SPA?
  • Cudownie. - westchnęła Mel – Tego było mi trzeba, pełen relaks, masaże i sauna. Po prostu cudo.
  • No to fajnie. - uśmiechnął się Alvaro – Teraz będziecie chodzić odprężone i z uśmiechami.
  • Jak zawsze. - zauważyła Adriana – Ale to był dobry wypad. Z dala od was wariatów. Zresztą wy też mieliście tu dobry wieczór.
  • Oj tak. - zauważył Adrian z szerokim uśmiechem – Szkoda, że nigdzie nie jest nagrany. Choć głowa boli.
  • Nie tylko ciebie. - mruknąłem – Ale ok idę spać. Kark boli mnie od tego fotela.
  • Spaliście tutaj?
  • Nooo... - jęknął Alvaro – Twoje łóżko wygodniejsze, ale zasnąłem tutaj.
  • Oj biedactwo. - i go pogłaskała po policzku – Ale z pełnym makijażem byś mi tylko zabrudził pościel. - i zaczęła się śmiać jak opętana tak samo jak my

Aż w końcu opuściłem całe towarzystwo i po prostu zakopałem się wykończony i na kacu pod kołdrę, aby choć trochę odpocząć.  

niedziela, 22 lipca 2012

21

Hola!:) 

Cieszę się, że wy się cieszycie z mojego powrotu i dlatego jako ta miła i w ogóle założyłam już drugie opowiadanie, który wygrało - czyli Lieke i Raul :) W takim razie zapraszam tutaj: http://will-you-still-love-me.blogspot.com/  gdzie pojawił się pierwszy rozdział :) 

***

Adriana

Dzisiaj postanowiliśmy wybrać się na mecz Alvaro a później oczywiście na jakąś kolacje. Dlatego wyszykowałam się najwcześniej, Roberto zrobił mi zdjęcia bo wiedziałam, że po meczu może nie być ciekawie w moim przypadku. i zadowoleni z biletami za którymi stała Mel poszliśmy na stadion. Jak zawsze my we dwie siedziałyśmy na środku bo panowie nas pilnowali. Jako ze co nie co się na piłce znałam to kibicowałam całym sercem a kiedy Alvaro zdobył gola i zadedykował go mnie pokazując mój tatuaż na nadgarstku jakim był motylek. Tylko się zaśmiałam pod nosem ale nic nie mówiłam. Drugiego gola również zadedykował mi i tak o to się mecz skończył. Z tego co wiedziałam to mieliśmy się spotkać z nim już w knajpce dlatego zadowolona wyrwałam do wyjścia a później jako pierwsza znalazłam się w knajpce i przy stoliku. Zamówiliśmy sobie picie i jedzenie i to samo mojemu chłopakowi bo pisał ze już jedzie. Oczywiście jak wpadł to wszyscy mu pogratulowali i najbardziej nasi przyjaciele na co przewróciłam oczami wraz z Mel. Alvaro usiadł obok mnie i dorwał się do jedzenia swojego talerza tak samo jak i mojego, ale akurat miał szczęście bo nie zjadłabym wszystkiego. Ale oczywiście Mel jak to Mel musiała się pochwalić co robi dlatego robiła zdjęcia wiec jej zrobiłam z Roberto jakąś głupia i Alvaro stwierdził, ze on tez chce. Specjalnie się odsunęłam ale on mnie przygarnął do siebie ramieniem wiec zrobiłam jakąś głupia minę i peace paluszkami. Później już era portali społecznościowych siedziała na swoich telefonach wiec z nudów zaczęłam bawić się słomka i poczułam jak pod stołem łapie mnie za dłoń, głaszcząc wiec się do niego uśmiechnęłam. w sumie to był najlepszy moment na to aby powiedzieć prawdę. dlatego ścisnęłam ja i pokiwałam głową na tak.

Alvaro

Widziałem gest Adri wiec jak na mężczyznę w związku musiałem powiedzieć prawdę. Dlatego wziąłem porządny łyk wody i już miałem się odezwać kiedy uprzedziła mnie Mel.
  • A komu ty dedykowałeś gole?
  • No swojej dziewczynie.
  • Komu?
  • Adrianie. - i wyciągnąłem nasze splecione dłonie spod stołu. a ich wzrok mówił sam za siebie
  • Nie żartujcie ok? - rzuciła Mel
  • Ale my nie żartujemy. Jesteśmy ze sobą prawie pół roku?
  • Ile?! - wydarła się razem z Roberto
  • Nie mówiliśmy wam wcześniej bo wiedzieliśmy jak zareagujecie. Ale stało się.
  • Właśnie. - zauważyłem – A ty Mel zawsze chciałaś, abym znalazł świetną dziewczynę, a z Adri dobrze się czuje.
  • Ale jak to? Przecież to jak z bratem. - zauważyła
  • Oj czepiasz się, jak są razem i im dobrze to tylko im gratulować. - zaśmiał się Roberto – Chociaż nie przypuszczałem, że trzy cechy znajdziesz akurat w nich i w sumie długo wytrzymaliście ze sobą.
  • Jakoś się uzupełniały. - zaśmiała się Adri co sam odwzajemniłem
  • Ale czemu ty siedzisz cicho Adrian?
  • Bo wiedziałem o tym. Przyłapałem ich jak niby Adri pojechała do Madrytu. Ale obiecałem nic nie mówić bo w sumie to ich obowiązek.
  • I dlatego w sumie chcieliśmy przeprosić, że trzymaliśmy to w tajemnicy. Ale sami rozumiecie, na początku baliśmy się, że nam nie wyjdzie to tylko by został jakiś niesmak.

Ale widziałem, że jakoś Mel nie jest do tego przekonana i czułem dziwnie panującą atmosferę chociaż Roberto starał się jakoś nas wszystkich rozśmieszyć. A na dodatek przyszedł na mój telefon powiadomienie więc od razu je odczytałem i się zaśmiałem. Bo mianowicie moje fanki pytały się mnie komu zadedykowałem gole pokazując motylka. Ale tylko spojrzałem na Adri, która coś tłumaczyła Adrianowi jak zawsze wymachując dłońmi i kliknąłem na zdjęcie, które nam wcześniej zrobiła Mel. Od razu z uśmiechem podpisałem je „Krótka rozmowa z tobą sprawia, że mam ochotę przenosić góry”. Dodałem i przyłączyłem się do rozmowy, a raczej kłótni kto ma zapłacić za kolację. Bo Adri nie chciała się zgodzić na to, abym ja zapłacił, aż w końcu zła wyszła z knajpki wcześniej oczywiście zostawiając pieniądze. Ale na szczęście udało mi się ją jakoś na boku ubłagać, aby się na mnie nie gniewała.

Melanie

Przyglądałam się tej parze i nie mogłam zrozumieć jak mogli to ukrywać przed nami i jak mogą być ze sobą jeśli są przyjaciółmi. Przecież dla mnie to coś dziwnego i nie mogłam tego zrozumieć. Na dodatek postanowiliśmy iść do naszego mieszkania gdzie w ruch poszło piwko i tak o to bez skrępowania poszli razem do pokoju Adriany spać. Ja sama odpaliłam swojego laptopa i zobaczyłam, że Alvaro dodał zdjęcie z Adrianą i podpisał nawet ładnie, i oczywiście dopiero teraz zauważyłam, że faktycznie nie kłamał bo moja przyjaciółka ma na nadgarstku tatuaż. Pamiętam jak poszła go zrobić sobie, bo zawsze mówiła, że chce się czuć jak ten motyl. Wolno. I tu taka zaskoczka, ma chłopaka, i są ze sobą dość długo. W końcu musiałam jakoś przełknąć to, ale nie wiedziałam jak. Ale kiedy otworzyłam swoje zaspane oczka to widziałam moja przyjaciółkę w moim łóżku z kubkiem kawy.
  • Co ty tu robisz? - ziewnęłam
  • Przyszłam pogadać bo wiem, że nie jest dobrze.
  • Po prostu mnie zaskoczyliście, ale jeżeli jesteście szczęśliwi to muszę tą informację przetrawić.
  • Ja jestem i chyba się zakochałam, ale tak na poważniej. - westchnęła
  • A on?
  • Nie wiem. Nigdy mu nie powiedziałam tego, zresztą on mi też. Dobrze nam jest tak jak jest.
  • I dedykuje ci gole?
  • Pierwszy raz. - zaśmiała się – Nie wiedziałam, że to zrobi.
  • Ale pochwalił się i już wszystkie fanki gadają czy ty z nim na zdjęciu to jego dziewczyna.
  • Co? - i spojrzała na mnie zdziwiona
  • Czyli nie oglądasz naszych kont społecznościowych. Bo jakbyś widziała to byś wiedziała, że Alvaro pochwalił się zdjęciem.
  • No co za menda. Co ta gnida napisała? - a ja podałam jej ze śmiechem telefon i włączyła sobie zdjęcie – Po rozmowie mogę przenosić góry.
  • Widzisz. Więc tak źle nie jest, zresztą zauważyłam już wcześniej, że chodzicie szczęśliwi.
  • Alvaro był przy mnie w ciężkich chwilach. Ale to tylko zdjęcie, nie napisał, że ja to jego dziewczyna ani nawet jakieś kocham cię. - i wkradła się pod kołdrę
  • Jak miał napisać jak wszyscy dobrze wiemy, że ty takich tanich tekstów nie lubisz.
  • Z nim jest inaczej...- westchnęła
  • Inaczej?
  • No tak... przy nim czuję się sobą. Lubię się z nim pokłócić, ale zaraz lubię się w niego wtulić. Jest mi z nim dobrze jak milczymy i jest mi z nim dobrze jak się kłócimy.
  • A sypiacie?
  • Tak... i w tej kwestii też mi jest dobrze.
  • Obydwoje jesteście dorośli i jeśli jesteście pewni, że chcecie być razem no to nie mam nic przeciwko. Ale żebym później nie musiała pocieszać Alvaro. Zresztą pogoniłaś go i do mnie przyszłaś?
  • Wręcz przeciwnie. Śpi, a jak wstawałam to marudził, abym nie szła. Czasem zachowuje się jak niedopieszczone dziecko.
  • To akurat zawsze wiedziałam. - zaśmiałam się i napiłam kawki – Ale w sumie motylku...
  • Cicho bądź. Już ja mu wybije to wszystko z głowy. - zauważyła więc się zaśmiałam głośniej z jej miny
  • Wariaci, ale teraz zbierasz swoje zgrabne cztery litery i idziesz do niego, zapewne marznie bez ciebie
  • Tsa... zaraz go pogonię. - rzuciła i wyszła z mojego pokoju więc z uśmiechem jeszcze raz spojrzałam na ich wspólne zdjęcie

Adriana

Wparowałam do pokoju jak burza i widziałam rozwalonego Alvaro na całym łóżku więc zła wyrwałam mu swoją poduszkę na co spojrzał na mnie zaspany i raczej nie ogarniał gdzie jest i co robi.
  • Adri?
  • Ja ci dam Adri. Ty bazyliszku nie można było najpierw zapytać mnie o zdanie?
  • Ale o co chodzi? - ziewnął i przewrócił się na plecy
  • O co chodzi? Jak mogłeś dodać nasze zdjęcie, podpisać je i nic mi nie powiedzieć?
  • Myślałem, że jako moja przyjaciółka możesz być na zdjęciach? Jakoś wcześniej ci nie przeszkadzało.
  • Wcześniej nie miałeś tysiąc pytań dotyczące mojej osoby czy ja to faktycznie twoja dziewczyna, której zadedykowałeś dwa gole.
  • Oj co w tym złego? - i położył się
  • Co złego?! A może ja nie chce?
  • Czego?
  • Tego całego szumu.
  • Zachowujesz się jakbyś dalej się mnie wstydziła i dlatego mnie ukrywasz.
  • Jesteś idiotą. - mruknęłam
  • To wiem, ale motylku nie lepiej się położyć, przytulić i pospać jeszcze? - i sam to zrobił przygarniając mnie pod kołdrę do siebie – Jak rozmowa z Mel?
  • Dobrze.
  • Czyli już się nie gniewa i ogarnęła temat?
  • Po części.
  • Przyzwyczai się. - i pogłaskał mnie noskiem po policzku – A tak poza tym to dzień dobry. - i poczułam jego usta na swoich więc odwzajemniłam pieszczotę – I nie gniewaj się już z rana na mnie.
  • Po prostu nie lubię dowiadywać się o takich rzeczach ostatnia i motylek?
  • No... bo ładny masz ten tatuaż i pomyślałem, że taka celebracja będzie najlepsza. I od razu wiedziałaś o kogoś chodzi. - wyszczerzył się – A jeśli chodzi o komentarze to nie przejmuj się, nie napisałem że ty to moja dupa.
  • Spróbowałbyś a już byś nie żył. - i go walnęłam w ramię
  • Wiem, wiem. Dlatego dałem taki ładny opis pasujący. Bo nawet jak mnie bijesz to miło mi się z tobą rozmawia.
  • Wariat.
  • Ale twój i chcę zdjęcie motylku. - i wyciągnął się po telefon i nam pstryknął – No i teraz będą wiedzieć, że mam dziewczynę.
  • Ani mi się waż. Zostaw tamto i już.
  • I o to mi chodziło. - i się we mnie wtulił – A teraz śpimy bo mam dużo czasu jeszcze, a jadę na kadrę więc nie będę miał jak się tulić
  • I masz strzelić gole wiesz o tym? - a on jak na żołnierzyka przystało pokiwał głową   

piątek, 20 lipca 2012

20

Wróciłam!! 

Przeczytałam wszystkie zaległe rozdziały - skomentowałam i o to pojawia się tutaj rozdział 20:) Następny w niedzielę i w środę - i tak sie będą pojawiać :) czyli tak jak wcześniej... wiec w takim razie zapraszam na nowy... i już niebawem premiera nowego opowiadania:) 

***

Melanie

Po pracy miałam spotkanie z moją mamą, a raczej obiad więc zadowolona po pracy pojechałam autobusem do knajpki. Mama już była więc usiadłam na swoim miejscu i się do niej uśmiechnęłam. Nie widziałam jej już jakiś czas, ale rozmawiałyśmy przez telefon. Zamówiłyśmy obiad i wesoło gawędziłyśmy, aż w końcu mama odłożyła sztuczce i wiedziałam, że chce coś powiedzieć. Zawsze tak było.
  • Bo widzisz kochanie ja nie zaprosiłam cię bez powodu.
  • Nie?
  • Moja przyjaciółka organizuje wystawę. I zaprosiła mnie, ale również dostałam drugie zaproszenie. Więc pomyślałam sobie, że może byś się wybrała ze mną? Oczywiście możesz wziąć kogoś ze sobą.
  • Nie wiem czy ktoś by chciał iść.
  • Proszę. Nie chce być tam samej.
  • No dobrze zapytam się i dam ci znać.
  • Dziękuje. - uśmiechnęła się do mnie co odwzajemniłam

Wróciłam do mieszkania i o dziwo byli wszyscy. Nawet Alvaro się znalazł więc od razu stanęłam przed nimi na co na mnie spojrzeli.
  • Kto pójdzie ze mną na wystawę?
  • Na mnie nie patrz. Ja się na tym nie znam. - od razu powiedział Alvaro – A na Adrianę nie patrz jest już umówiona ze mną.
  • Jestem? - od razu na niego spojrzała zdziwiona
  • No obiecałaś mi pomóc.
  • Aha. - ale dalej widziałam, że nie wie chyba o co chodzi
  • Ja mam imprezę rodzinną. - zauważył Adrian
  • A ja was zadziwię i powiem, że idę z Mel! - zawołał Roberto z uśmiechem – Odchamię się.
  • Dziękuje. - od razu mi się poprawił humor – To ja napiszę wszystko mamie. A wystawa w piątek.
  • Ha napije się darmowego szampana. - i zatarł ręce na co się Adriana zaśmiała – No co?
  • Nie nic.

Nadszedł dzień wystawy więc dzięki pomocy Adriany się wyszykowałam. Tak samo nawet Roberto, który założył białą koszulę do jeansów. Pojechaliśmy taksówką na miejsce i od razu dostaliśmy kieliszek szampana. Tak naprawdę to od dziecka nie przepadałam za takimi spotkaniami. Na dodatek nie rozumiałam o co chodzi w tej sztuce. Ale zaraz dorwała nas moja mama więc Roberto pochwalił choć nie wiedziałam co. Moja mama poszła witać się z innymi, a ja od razu zapytałam.
  • Naprawdę ci się podoba?
  • Noo... jakbym wiedział co to. - zaśmiał się
  • Dzięki, że ze mną przyszedłeś.
  • I tak nie miałem co robić.
  • To się cieszę. - i wtedy usłyszeliśmy za mną
  • No, no kogo ja widzę. - więc się odwróciłam i zobaczyłam
  • Liz...
  • Widzę, że jeszcze mnie pamiętasz. Ale nie przedstawisz mnie swojej partnerce?
  • Mel to Liz, Liz to Mel. - westchnął mój przyjaciel a ja myślałam jak się ulotnić
  • Miło mi poznać nową dziewczynę Robercika. - i widziałam, że jest już trochę wcięta
  • Jakiś problem? - zapytała moja mama
  • To twoja córka?
  • Tak. Moja Mel. - uśmiechnęła się a ta od razu powiedziała
  • Lepiej uważaj. - zaśmiała się – Nie jest miło mieć za chłopaka kogoś kogo posuwałam. A raczej on mnie.
  • Słucham? Liz chyba za dużo już wypiłaś.
  • Wcale nie. Roberto zawsze wiedział do jakiego łóżka wejść. - rzuciła
  • Przepraszam. - i odszedł od nas więc zaraz poszłam za nim a raczej za nim biegłam aż go dogoniłam na ulicy
  • Roberto!
  • No co?!
  • Zatrzymaj się!
  • Po co?! Po to, aby każdy tam patrzył na mnie jak na tego co pieprzy stare baby?!
  • Wcale nie! Ja na ciebie tak nie patrzę!
  • O dziękuje bardzo! - zakpił a ja od razu złapałam go za ramiona
  • Posłuchaj mnie! Każdy w życiu popełnia błędy, ale cię nie osądzam! Jesteś moim najlepszym przyjacielem, dla którego tej szmacie bym teraz oczy wydłubała a wiesz dlaczego? Bo zraniła najlepszego człowieka jakiego znam na ziemi. I nie przejmuj się nią bo znajdziesz o wiele lepszą.
  • Dziękuje. - szepnął i mnie przytulił więc sama go pogłaskałam po ramieniu
  • A teraz wracamy do domu? Chyba za dużo wrażeń jak na dziś co?
  • Masz rację.

Roberto

Po powrocie do domu nie za bardzo miałem ochotę spać. Ale poszedłem do swojego pokoju i po prostu leżałem na łóżku rozmyślając. Czemu to mi się musi wszystko walić na głowę? Jakbym nie mógł zakochać się w jakiejś normalnej dziewczynie w moim wieku?  

środa, 11 lipca 2012

info

Hola

z przyczyn takich, ze nie mam neta i nie wiem kiedy go odzyskam nie pojawi sie tutaj rozdzial... miał się pojawić dzisiaj ale zapomniałam usb zabrac z domu... wybaczcie :D ale juz sie tworzy nowe!