piątek, 27 kwietnia 2012

1

No, no... pięć komentarzy i to po powrocie. Kochani przeszliście samych siebie! Bo na tak na prawdę nie liczyłam, że pojawi się pod prologiem aż tyle. Na dodatek cieszę się, że historia przypadła wam do gustu. Może i oklepany motyw - mieszkanie przyjaciół, ale postaram się coś wykombinować z tym. :) 
A i jeśli komentujecie jako anonimy to proszę podpisać się chociaż imieniem bądź nickiem:) Tak będzie mi łatwiej i dodałam zakładkę czytelników więc jak ktoś się tam nie znajduje to proszę mnie powiadomić:) 

A teraz zapraszam na pierwszy rozdział i uciekam spać bo jutro muszę wstać 5:45!;))

***
Adriana

Spałam sobie smacznie w moim ciepłym łóżeczku kiedy poczułam czyjąś rękę na moim pasie. Byłam lekko przerażona bo z tego co pamiętam to poszłam spać sama, ale kiedy zobaczyłam przed sobą Alvaro to byłam ciekawa co on tu robi. Ale jednak delikatnie się wyswobodziłam z jego objęć i wstałam z łóżka. Musiałam za potrzebą a kiedy akurat wyszłam z pokoju to już nie spali moi współlokatorzy więc po łazience poszłam do nich do kuchni i od razu zaczęłam.
  • Możecie mi powiedzieć dlaczego Alvaro jest u nas już czwarty raz kiedy ma swoje duże mieszkanie?
  • Bo to jego miejsce ucieczki?
  • Ale dlaczego wybiera moje łóżko? - zapytałam nalewając sobie kawy
  • Zawsze miałaś te najwygodniejsze. - zaśmiał się Roberto a ja jedynie westchnęłam i do kuchni wszedł Alvaro zaspany – Oj bracie, aleś wymęczony. Czyżby noc z Adrianą aż tak źle na ciebie działała?
  • Hej wam. Powiem ci, że wcale nie. Masz kochana bardzo wygodne łóżko.
  • Wiem i chciałabym je odzyskać całe dla siebie. Nie możesz chociaż przespać się na kanapie?
  • Ej a ciebie co ugryzło?
  • Mnie? Nic, tylko nie rozumiem co tu robisz jeśli masz swoje mieszkanie.
  • Uciekam... od teraz kiedy się mnie uczepili paparazzi to muszę znaleźć jakieś schronienie. - westchnął i złapał za kubek a mi już serce miękło
  • Właśnie, bo w końcu nasz przyjaciel chodzi z taką laską, że olala... - zaśmiał się Adrian – Zresztą wpadnijcie kiedyś razem, a nie.
  • Jak to będą akurat jej progi. Wy patrzycie tylko i wyłącznie na to, która ma większe cycki i tyłek. - mruknęłam
  • Nie wiem o czym ona w tym momencie mówi, ale się z nią zgadzam. - ziewnęła Mel i sama złapała za swój kubek
  • Oj tam, twoje też nie są takie złe. - wyszczerzył się Roberto – Ale ona to jest czysta poezja.
  • Ej, ej mówisz o mojej dziewczynie. - zaśmiał się Alvaro
  • Mówicie o tej modelce? Dajcie spokój, gdyby była jeszcze ładna. - westchnęła Mel
  • Aj nie znacie się. - zauważył Alvaro
  • No ja raczej nie gustuje w kobietach,ale teraz jak wy tu zamulacie to lecę do łazienki i na uczelnie. W przeciwieństwie do was to moda zaczyna szybko zajęcia.

I uciekłam zanim cokolwiek powiedzieli. Przygotowałam oczywiście sobie wcześniej strój bo inaczej bym się nie wyrobiła. I gotowa szykowałam się w łazience, aż ją zwolniłam innej osobie bo w końcu nas trochę było i trzeba było się wpasować w limity. Ale gotowa na cały dzień zajęć pojechałam na uczelnie.

Melanie

Ile można siedzieć w jednym miejscu i to jeszcze na najbardziej nudnych zajęciach jakie stworzyła uczelnia w tym kraju? Historia sztuki – poszłam na to bo to kierunek z pokolenia na pokolenie, ale wcale nie podobało mi się, że muszę siedzieć aż tyle i to jeszcze ze starszymi wykładowcami. A w dodatku z kujonami, którzy o niczym nie gadali tylko o sztuce. Dobrze, że chociaż miałam kontakt z ludźmi, którzy mieli zupełnie inne zainteresowania. W sumie sama nie wiem jak to się stało, że zaprzyjaźnili się ze mną. W końcu byłam cichą dziewczynką, zawsze ubraną w najlepsze i dobrze skrojone spódniczki w kratkę. Na szczęście wifi ratowało mnie w tym ciężkim dniu i mogłam na spokojnie sobie czatować z moimi przyjaciółmi, którzy sam siedzieli na zajęciach, tylko jeden Alvaro miał wolne i dlatego zaprosił mnie na kawę. Nie mogłam mu odmówić, zresztą nawet nie chciałam. Wszędzie bym chciała być a nie tu. Dlatego wybiegłam jako pierwsza i wsiadłam do jego auta, którym zawiózł mnie do naszej najlepszej, skrytej kafejki w tym mieście. Zamówiliśmy to co zawsze i usiedliśmy przy naszym ulubionym stoliku.
  • Powiedź mi czy Adriana jest na mnie zła?
  • Dlaczego tak uważasz? - zdziwiłam się i napiłam kawy
  • Nie była dzisiaj zadowolona.
  • Alvaro dziwisz się? Śpisz w jej łóżku i wchodzisz do niego jak do łóżka swojej dziewczyny.
  • Myślisz, że o to chodzi?
  • Raczej o to.- zaśmiałam się – Jesteś z Mili więc powinieneś spać w jej łóżku. Bo zapewne jakby się dowiedziała, że wolisz spać w mieszkaniu swoich przyjaciół i to jeszcze w łóżku jednej z przyjaciółek to zapewne nie byłaby taka miła i kochana.
  • Daj spokój. Dobrze wie, że Adriana to dla mnie jak siostra.
  • Tak sobie myśl dalej. Pamiętaj, że dziewczyna zawsze widzi w każdej przyjaciółce swojego faceta potencjalną rywalkę. A nie da się ukryć, że Adriana jest w sumie bardzo rozlazła jeśli chodzi o stosunki damsko-męskie zwłaszcza z wami. W końcu to ona jest chłopczycą.
  • We dwie jesteście dla mnie jak siostry.
  • Wiem, wiem. - zaśmiałam się – Ale w sumie to dziwne, że właśnie zawsze idziesz spać do niej. - i uważnie na niego spojrzałam
  • Bo ma wygodne łóżko. A jeśli mam wymieniać to – Roberto leży jak na plaży, zawsze rozwalony. Adrian wiecznie zabiera kołdrę więc bym zamarzł wam bo trochę chłodno macie w mieszkaniu, a ty... no cóż, masz małe łóżko. - zaśmiał się a ja gniewnie na niego spojrzałam – Przepraszam, ale Adriana nie kopie i nawet jak jest nieświadoma to mnie przytuli, chociaż nigdy nie chce tego robić bo boi się, że czymś zarazi.
  • Ej bo pomyślę, że brakuje ci pieszczot. - i pokiwałam mu palcem
  • A może i brakuje?
  • Mówiłam, żebyś znalazł sobie normalną dziewczynę a nie modelkę, której nigdy nie ma w mieście. Taki związek ci nie służy.
  • Ale co zrobić jak mi się podoba?
  • Faceci. Zwłaszcza piłkarze – wystawiłam mu język – Przez ciebie wpadam w kompleksy, że nigdy bym nie mogła znaleźć takiego ciacha. Zresztą kto by się zainteresował kimś kto studiuje historię sztuki, najnudniejszy kierunek świata.
  • Dlaczego w takim razie na to poszłaś?
  • Rodzina.
  • No tak. Ale czemu nie robisz tego co byś chciała? Jakie są twoje zainteresowania oprócz sztuki?
  • Zawsze lubiłam pomoc w nauce. Więc może chciałabym być nauczycielem?
  • Więc musisz sama zdecydować. Albo robić to co musisz, albo to co sprawia ci przyjemność. Ja w sumie bym nie mógł być teraz kimś innym niż piłkarzem. Oddałem temu całe swoje serce.
  • Ale ty nie masz takich rodziców jak ja. Nawet nie wiesz jak trudno było mi ich przekonać do tego, aby pozwolili mi zamieszkać samej.
  • Zawalcz o swoje marzenia i wolność a nie.
  • Zobaczę, a teraz lepiej powiedź mi kiedy do nas wpadniesz z dziewczyną.
  • Jak wróci do Barcelony to ją przyprowadzę. - uśmiechnął się co odwzajemniłam – Ale mów jak ci się mieszka.
  • A bardzo dobrze. Jakoś się dogadujemy więc źle nie jest. - zaśmiałam się i dostałam wiadomość od Adriany – Oho nasza przyjaciółka zgłodniała i nie wie co zjeść.
  • Napisz jej, że może paelle i jak zrobi dobrą to ja wpadnę.
  • Ona i gotowanie? Chyba lepiej ona i zakupy w supermarkecie.
  • Ale to twoja przyjaciółka a ja bym coś zjadł. - westchnął
  • Za bardzo się nią wysługujesz wiesz? Jak stare dobre małżeństwo.
  • Wiem, wiem. Ale co zrobić jak to taka kochana jędza?
  • Lepiej jej tego nie mów bo już nic nie dostaniesz od niej. - zaśmialiśmy się i zapłaciliśmy za naszą kawę wraz z ciachem, aby jechać do domu na coś dobrego co wynajdzie właśnie nasza przyjaciółka   

niedziela, 22 kwietnia 2012

Prolog

Ha i mamy prolog, a dodaje dzisiaj bo... REAL MADRYT CASTILLA JEST MISTRZEM!! Nawet nie wiecie jaka jestem szczęśliwa! I to nic, że moje opowiadanie dzieje się w Barcelonie:P I będzie trochę inne niż moje poprzednie - mam nadzieję haha! Miłego czytania :))

***


Adriana
Przeciągnęłam ciężką walizkę spod drzwi wejściowych do swojego nowego pokoju. Miałam dwadzieścia lat, całe życie przed sobą i właśnie zaczynałam żyć na własny rachunek. Wraz ze mną mieli zamieszkać moi przyjaciele. Melanie, Adrian i Roberto. Znaliśmy się już od szkoły i tak zostało, a że studiowaliśmy w naszym rodzinnym mieście – Barcelonie to chcieliśmy się w końcu odłączyć od naszych rodziców. W końcu już czas najwyższy. Rozejrzałam się po swoim pokoju, który nie był tak przestronny jak mój w domu, ale wolałam nie narzekać. W końcu i tak miałam spać tutaj sama. Załączyłam swojego ipoda i zaczęłam rozpakowywanie, aby jak najszybciej zaaklimatyzować się w nowym miejscu.

Alvaro
Siedziałem na kolejnym treningu i w sumie się obijałem bo nie mogłem już wyrobić ze śmiechu. Jakoś dzisiaj nikt z nas nie pracował na pełnych obrotach. Ale w sumie może też dlatego, że dopiero co się zaczynał okres przygotowawczy i wiadomo jak to jest kiedy spotykamy się po dłuższej przerwie. Dzisiaj w sumie był dla mnie kolejny dzień taki sam, ale dla moich przyjaciół zaczynał się pierwszy poważny krok na przód. Dlatego wiedziałem, że po treningu pojadę z flaszką, aby opić to wszystko i pomóc trochę dziewczynom bo zapewne moi przyjaciele będą zbyt zajęci swoimi pokojami.

Melanie
Siedziałam na swoim łóżku i kompletnie nie wiedziałam za co się mam zabrać. W domu robiłam listę od czego zacznę, ale nie miałam sił ani ochoty robić tego co się na niej znajdowało. Najchętniej to bym użyła czarodziejskiej różdżki i po prostu poukładała to w taki sposób. Ale niestety nie żyję w Harrym Potterze i nie mam takich zdolności nad czym zawsze ubolewam. Wzięłam głęboki wdech i zwaliłam się z łóżka, aby chociaż poukładać ciuchy w szafie i powoli się przyzwyczajać do nowego miejsca.

Adrian
Jako ten zawsze wszystko najszybciej robiący, mogłem w tym momencie leżeć sobie na swoim nowym łóżku i patrzeć na moją ukochaną poręcz do koszykówki. Ją jako pierwszą zamontowałem bo musiało być tak jak w domu, a z nią akurat bym się nie mógł rozstać. Od kiedy pamiętam moją pasją była koszykówka. Kibicowałem drużynie z Madrytu co nigdy nie podobało się Robertowi bo on w końcu jest fanem Barcelony, w sumie też powinienem być bo mieszkamy w tym samym mieście, ale na szczęście w moim domu nie było aż takiego nacisku. Byłem jedynie w tym momencie ciekaw jak to będzie wyglądało – to nasze wspólne mieszkanie.

Roberto
Jeden wielki syf – jest, wszystkie szuflady wywalone – są. Więc mogę mieszkać. Nigdy nie byłem porządnym chłopczykiem, który miał jeden wielki ład w pokoju. W tym momencie pewnie moja mama w końcu odetchnęła z ulgą, że będzie czysto, ale tutaj mogłem żyć tak jak chciałem. Z moimi przyjaciółmi dla których bym oddał wszystko i dla nich jestem w stanie z luzackiego chłopaczka, stać się tym poważnym i wtedy nawet ładnie, prosto i poukładanie dawać rady.


piątek, 20 kwietnia 2012

Wstęp

Już niebawem... powrót Eni... czy wielki? Sami ocenicie :) Więc zostawiam was z bohaterami i mam nadzieję, że historia się spodoba :))